Źródła finansowe komunizmu i nazizmu czyli w cieniu Wall Street

Pierre de Villemarest

Warszawa 1997

ISBN 83-86445-10-6

Wydawnictwo Oficyna Wydawnicza ,,Fulmen Poland”

Adres wydawnictwa:

00-955 Warszawa

skr. poczt 65

Fragmenty książki Pierre de Villemaresta „Źródła finansowe komunizmu i nazizmu czyli w cieniu Wall Street”

WALL STREET U ŹRÓDEŁ REWOLUCJI SOWIECKIEJ

W ponad sześćdziesiąt lat po roku 1917, pewni „socjaliści” od spraw komunizmu zaprzeczali jeszcze, że „niemieckie pieniądze” przysłuży się rewolucji rosyjskiej. Gdyby przyjrzeć się bliżej ich pochodzeniu, okazuje się, byli to albo dawni rewolucjoniści, którzy trochę później przeszli na stronę Zachodu, w miarę jak, od Lenina do Stalina, jedna ich fala eliminowała drugą, albo antystalinowcy, ale w żadnym wypadku przeciwnicy komunizmu jako takiego.

Dokumenty nie do odrzucenia

„Specjaliści” ci pomijają milczeniem lub zaprzeczają niekwestionowanym dokumentom niemieckiego MSZ-tu, które dotyczą okresu lat 1915-1918, i które zostały odkryte w 1945 przez wojska brytyjskie w Hartzu. Opublikowane w 1958 , wyklarowały one definitywnie opinie tych historyków, którzy zechcieli się z nimi dobrze zapoznać. A przecież te dokumenty nie są jedynymi świadectwami, że nazizm i bolszewizm były ze sobą powiązane nie tylko filozoficznie i politycznie, ale również finansowo. Zrodzone z wywyższania ideologii pochodzenia niemieckiego (nie trzeba nigdy zapominać, że Hegel był mistrzem dla myśli Marksa i Engelsa), z tej samej woli ustanowienia Anty-Kościoła, z tego samego mesjanizmu, ci jakby bliźniaczy bracia mogli się tylko połączyć. I zrozumieć! Hannah Arendt tak podsumowała ich wspólne punkty socjologiczne: „Ich totalitaryzm nie tylko chciał eksterminować wszelkie odstępstwo, lecz wpoić nową moralność i nową wiarę (…), nie tylko kontrolować życie polityczne i ekonomiczne, lecz również środki przekazu, nauczanie i myśl, metodami, które zapewniają, że system będzie w każdym punkcie zrealizowany.” Despoci panowali w historii w imię prawa podboju i przywilejów społecznych, tradycyjnie uznawanych lub znoszonych. Ci, dwudziestowieczni, w imię ideologii, która uważa się za religię. Tak oto od państwa autorytarnego, które ograniczało pewne wolności gwarantując inne, nastąpiło przejście do państwa totalitarnego, które usuwa je wszystkie gruntownie i całkowicie. Lecz podczas gdy imperium rosyjskie przechodzi w ręce komunistycznych nepotów, gdy imperium niemieckie wpada z socjalizmu w narodowy socjalizm, gdy imperia brytyjskie i francuskie stają stopniowo w obliczu oskarżenia, i gdy Stany Zjednoczone wdzierają się na scenę polityczną, międzynarodowe siły finansowe stawiają sobie za cel ożywienie i ochronę swych interesów i wywołują od początku lat 1900 przewrót, którego jednym tylko z widocznych aspektów staje się pierwsza wojna światowa.

Imperium Rockefellera i imperium Morgana

Historyk amerykański Antony C. Sutton, którego dzieła uchodzą za autorytet, ustalał od 1974 tło, na którym pojawiły się kolejno: rewolucja 1917, Brześć i Rapallo. Przypomina on, że już w latach 1900-1914 wysuwają się naprzód w Ameryce i na świecie (nawet jeśli się jeszcze kamuflują) dwie międzynarodowe potęgi finansowe: Rockefellerów i grupy Morgana. Pierwsi, poczynając od swego imperium naftowego, przejęli kontrolę rynków miedzi, stali, tytoniu, setek wielkich i średnich przedsiębiorstw publicznych i prywatnych (czasem powiązanych z grupą Morgana) oraz centrów bankowych, w szczególności „National City Bank” i „U.S.Trust Company”. „Equitable Life and Mutual” w Nowym Jorku, jedno z największych przedsiębiorstw ubezpieczeniowych na świecie, było również od nich zależne. Morganowie, ze swej strony, razem z Rockefellerami rządzą stalą, zaś sami przemysłem stoczniowym, przewozami czarterowymi, elektrycznością, kauczukiem i kolejami, jak również centrami bankowymi i firmami ubezpieczeniowymi. Klejnotami ich fortuny są: „Generał Electric” (nazwa do zapamiętania w tej książce) oraz „Guaranty Trust Company”. Wspólne lub rywalizujące ze sobą interesy Rockefellerów i Morganów to spotykają się, to się ze sobą zderzają, w zależności od miejsc i okoliczności. W ich imperiach spotykamy, równie dobrze, starego Harrimana (którego syn Averell będzie odgrywał znaczną rolę przy Roosevelcie w okresie międzywojennym), co najpotężniejsze firmy adwokackie businessu, jak na przykład „Sullivan and Cromwell”, skąd wyłonią się bracia Dulles, w 1919 aktywni w kuluarach będącego wówczas w trakcie przygotowań Traktatu Wersalskiego. A także Clarence Dillon, ze stojącymi za nim firmami:”Good year” (opony), „Dodge” i „Chrysler”. (Od 1961 do 1965 jego syn będzie sekretarzem skarbu.) Dillon i Morgan trzymają sznurki pożyczek i zakupów francuskich, począwszy od 1915. Pierwszy z nich jest od 1917 członkiem Biura Przemysłu w okresie Wojny. Wszyscy oni nie przestają, z tej samej zresztą racji co Rockefeller, ingerować w sprawy polityki międzynarodowej bądź sami, bądź ich firmy, bądź poprzez swych przyjaciół czy wspólników z City, Paryża, Berlina czy z Rosji, zaś ludzie, których narzucają, infiltrują rządy tych innych stolic.

(…)

Dlaczego wspomaga się socjalizm

Według nich zmiana jest koniecznością. Epoka monarchii, imperiów i nacjonalizmu musi ustąpić epoce technicznego mondializmu. Jako odrost liberalnego lub fabianistycznego protestantyzmu, socjalizm państwowy był ich marzeniem, a już co najmniej państwowy kapitalizm. Wystarczy, że ich interesy schodzą się z interesami rządów rewolucyjnych, aby narodziło się „braterstwo”. „Pomoże się” więc socjalizmowi, w miarę jak ów będzie zwalczał świat anachroniczny i dawał okazję do owocnych interesów. Z utopistami, najczęściej samoukami, którzy wpadają w tę pułapkę, mieszają się wywrotowcy, którzy szybko spostrzegają, jak tu rozgrywać swą grę – rewolucję, która nieuchronnie niweczy wszelką ewolucję. Sutton cytuje w związku z tym słowa magnata naftowego E.H.Doheny’ego do finansisty prasowego Barrona, w lutym 1919 roku. Ktoś przytomny na Wall Street wreszcie przestraszył się. Doheny precyzuje, że od paru lat „większość profesorów na uniwersytetach amerykańskich naucza swoich uczniów bolszewizmu i komunizmu. To oni w 1914 założyli Komitet Pokoju w 52 college’ach; rektor Harvardu, Eliot, naucza bolszewizmu; Williamowi Boyce Thompsonowi, dyrektorowi Federalnego Banku Rezerw, udało się w to wciągnąć Thomasa Lamonta od Morgana (…) Vanderlip jest bolszewikiem, jak również Charles R.Crane (…)”. Nie zapominajmy tych nazwisk ani daty spotkania – 1 lutego 1919. Oczywiście Doheny nie chciał powiedzieć, że ci ludzie są bolszewickimi agentami. Dorzuca on: „oni nawet nie wiedzą, o czym mówią”. Koniec końców wierzyli, że będą mieli korzyść z nowej Rosji, schlebiającej ich marzeniom, ponieważ to oni ułatwią jej narodziny. Na przykład Jacob H. Schiff, jeden z dyrektorów „Kuhn, Loeb and Company”, przeznaczy w imieniu tej jednej firmy 20 milionów dolarów dla różnych rosyjskich nurtów rewolucyjnych, od 1905 do 1922. Wraz z dwoma tuzinami sławnych finansistów, wśród nich Rothschildem i tymi, których nazwiska już przytoczyliśmy, zechce on kontrolować rozwój Rosji na drodze od epoki carskiej do szybkiego uprzemysłowienia. I dokładnie tak samo rozwój Niemiec.

(…)

We wrześniu 1914 „Kuhn, Loeb and Company” zbiera dla skarbu niemieckiego 400 tysięcy dolarów, podczas gdy 25 milionów marek jest równolegle przekazane na kredyt ich udziałowca w Hamburgu, Maxa M.Warburga. Ten ostatni, jak wykazuje Sutton, finansuje wojnę przeciw Francji, ale stworzy, wraz z przemysłowcem niemieckim Stinnesem, wydawnictwo rozpowszechniające w środowisku emigracji rosyjskiej i w Rosji drukowane po rosyjsku wywrotowe pamflety i broszury antycarskie. Spółka, o której mowa, założona 12 sierpnia 1916 pod nazwą „Russian-American Publication Society”, mieściła się przy 44 Whitehall Street w Nowym Jorku. Podwójna gra Warburgów jest łatwa. Max, zainstalowany w Hamburgu, ma w Berlinie brata, radcę Kaisera (który w 1912 odznaczył go jako szefa tajnej policji). Drugi brat, Paul Moritz Warburg, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w roku 1902 i wszedł do spółki „Kuhn, Loeb and Company”, która od 1911 inspirowała stworzenie za Atlantykiem scentralizowanego systemu bankowego, istniejącego do dzisiaj. Tak narodził się „Federal Reserve System”, którego jednym z administratorów, od 1914, byt Paul. Inna gałąź Warburgów zainstalowała się w Anglii. Z niej wywodzi się James P. Warburg, który, związany podczas wojny z Rooseveltami i pułkownikiem House, będzie jedną z wyroczni Franklina Delano, gdy ów zostanie gubernatorem Nowego Jorku, a następnie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Filozofię rodzinną J.P.Warburg zdefiniuje publicznie w 1932 roku: „Powinniśmy pobudzać gospodarkę planową i socjalistyczną, a następnie włączyć ją w jeden socjalistyczny system o wymiarze światowym.” Jeden z produktów domu wydawniczego, stworzonego przez Stinnesa i Warburga dla prowadzenia agitacji antycarskiej rozpoczętej w 1916, nosi tytuł: „Prawda o Rosji i bolszewikach”. Jest to pamflet gloryfikujący Lenina. Wydano go na początku 1918, a sygnowany jest przez kogo? Ni mniej, ni więcej, tylko przez Williama Boyce Thompsona, od 1914 dyrektora „Federal Reserve System”, owego ogółu banków rządowych, którego instygatorem był Paul Moritz Warburg.

Thompson wpłaca osobiście milion dolarów dla bolszewików

Antony Sutton zauważa ironicznie, że dyplomata George Kennan, który rozpoczynał swą karierę w Rosji i krajach bałtyckich w 1927 po okresie próbnym w Hamburgu, pomija milczeniem te fakty, zwłaszcza rolę „Guaranty Trust” Morgana i rolę Thompsona w pomocy rewolucji. Niestety, jego główne dzieła, między innymi „Russia leaves war” (Rosja opuszcza wojnę), wydane w 1967, służą za podstawę takim analitykom jak wspominany już Andre Fontaine, jeden z głównych komentatorów dziennika „Le Monde”. Podtrzymują one fikcję opozycji między Wali Street i bolszewikami. Thompson jest wzmiankowany jedynie przez Kennana jako ten, który w jesieni 1917 miał opuścić ziemię rosyjską po przyprowadzeniu misji amerykańskiego Czerwonego Krzyża, zorganizowanej ze swej inicjatywy. Sutton udowadnia, na podstawie dokumentu departamentu stanu, że w rzeczywistości Thompson opuścił Petersburg dopiero 4 grudnia 1917 roku, a więc po Rewolucji Październikowej. I po przetelegrafowaniu Thomasowi W. Lamont, jednemu z dyrektorów Morgana, który w tym momencie znajdował się w Paryżu przy Housie, owej szarej eminencji Wilsona, kilku ze swoich punktów widzenia na temat sytuacji. Przetelegrafował również rozkazy dotyczące jego „wkładu osobistego” w rewolucję bolszewicką, których ślad znajdujemy w „Washington Post” z 2 lutego 1918: „W.B.Thompson, ofiarodawca Czerwonego Krzyża, który przebywał w Petersburgu od lipca do listopada 1917, wpłacił osobiście milion dolarów bolszewikom, aby pomóc im w rozpowszechnianiu ich doktryny w Niemczech i w Austrii.”

(…)

Jak były finansowane siatki bolszewickie

Nie skończyliśmy ze 120 Broadway, jeżeli chodzi szerokie związki kapitalizmu z komunizmem. To właśnie tam, na trzydziestym czwartym piętrze, mieści się „Bankers Club” – klub bankierów. Dokładnie pod nim – firma Johna MacGregor Granta, dziecko „Morgan Guaranty Trust” i „Nya Bank” ze Sztokholmu. Grant był w Stanach Zjednoczonych pełnomocnikiem Dymitra Rubensteina, dyrektora „Banku Francusko Rosyjskiego” w Petersburgu i osobistego przyjaciela Rasputina. W 1917 był on wysłannikiem „Banku Rosyjsko-Azjatyckiego” z Petersburga, zaś jego „czułkiem” pani Sumenson, krewna pewnego Haneckiego, zwanego Ganeckim, naprawdę nazywającego Jakub Furstenberg, ważnego agenta bolszewickiego. Grant działa w powiązaniu z Olofem Aschbergiem („Nya Bank”) i Rubensteinem, który instaluje się w Sztokholmie w roku 1916. Dwaj ostatni przeprowadzają różne operacje z jednym z bankierów rosyjskich, o przekonaniach bolszewickich, Abramem Giwatowco, który jest kuzynem Leona Trockiego a zięciem Kamieniewa. Wkrótce potem okaże się – lecz kto o tym jeszcze pamięta? – dzięki pułkownikowi B.V.Nikitinowi, szefowi kontrwywiadu rządu Kiereńskiego, który uszedł następnie na Zachód wraz z różnymi dokumentami, wśród nich 29. tajnymi lub kodowanymi telegramami, przechwyconymi w swoim czasie, że „Bank Rosyjsko-Azjatycki” Granta służył wraz z „Nya Bank” do przekazywania funduszy siatkom bolszewickim. Z niejakim Parvusem-Gelfondem jako dysponentem i jego zastępcą Furstenberg-Haneckim- -Ganeckim. Osłaniały tę działalność rzekome dostawy nieszkodliwych towarów, takich jak ołówki. Historyk angielski Michell Futrell przeprowadził ścisłe dochodzenie na temat tego wszystkiego. Borys Suwarin dumnie to zignorował, gdy w roku 1978, w czasopiśmie francuskim „Est et Ouest”, jeszcze raz „zakontestował” Sołżenicyna i tych autorów, którzy ośmielają się pisać, że jego przyjaciel Lenin korzystał z jakichś niemieckich pieniędzy. Suwarin uważa, że łatwo może z tego wybrnąć: Lenin nigdy „nie dostawał czegokolwiek do kieszeni; żył sobie nędznie w Szwajcarii; bolszewicy, uchodźcy w Szwecji również”. Otóż, nikt nigdy nie napisał – ja sam w 1969 nie więcej niż inni – że Lenin „inkasował” osobiście miliony dolarów czy rubli, rozdzielanych dla jego grupy i grup rywalizujących, ze źródeł niemieckich lub amerykańskich. Siatki bolszewickie w Rosji czy gdzie indziej nie żyły z powietrza, całkiem po prostu. Ale i sam Lenin „zainkasowat” po Szwajcarii niemało pokaźnych sum, których żądał. Powrócimy do tego tematu na stronach następnych.

Przyszły ambasador Lenina urzędował przy 120 Broadway

To, co trzeba jeszcze wiedzieć przed opuszczeniem Broadwayu to fakt, że w 1917 ma tam również swoją siedzibę firma „Weinberg and Posner”, której wiceprezes nazywa się Ludwig Martens. Nowy „zbieg okoliczności”: od chwili, gdy Waszyngton zezwolił w 1918 na otwarcie „Biura Sowieckiego” w Nowym Jorku, właśnie Martensa desygnował Lenin na jego szefa, mimo że był on Niemcem. W 1920 „Biuro” to liczyło sobie dwudziestu dwóch Rosjan, ośmiu obywateli amerykańskich, jednego Anglika i jednego Litwina oraz departamenty: handlu, informacji, nauczania, statystyk etc.W zespole tym, którego kurtyna osłaniała siatkę szpiegowską, później zdemaskowaną, obdarzoną wsparciem i współudziałem poświadczonym przez korespondencję z osobistościami, wśród których wcale nie najmniejszą był Feliks Frankfurter, figurował John Reed. Otóż Reed, współpracownik organu komunistycznego „Masses”, był w tym samym czasie współpracownikiem „Metropolitan”, magazynu grupy Morgana. Podwójna, bardzo praktyczna funkcja człowieka, który nie był jedynym tego rodzaju. Pozwoli to na interwencję licznych magnatów z Wall Street spieszących na ratunek Reedowi i innym, gdy ci będą oskarżani o robotę wywrotową i szpiegostwo. Obraz „pokojowego współistnienia” malowano od roku 1917. O „niemieckich pieniądzach” będzie się mówić czasem w książkach historycznych, ale o tym nigdy. Powiemy, dlaczego.

(…)

WALL STREET NA POMOC GOSPODARCE SOWIECKIEJ

W jakim stanie ekonomicznym znajdowała się Rosja od lata 1918 do lata 1920, to znaczy w okresie, który pozwolił komunistom zainstalować się, a potem umocnić swą władzę? Dlaczego NEP, skoro „naukowy socjalizm” powinien wszystko rozwiązać dla szczęścia mas? Liczne prace mówią o kraju zniszczonym przez wojnę, a później przez wojnę domową; o ogromnym wysiłku odbudowy i jednocześnie uprzemysłowienia, przedstawianym jako prawie niemożliwy z powodu „blokady ekonomicznej” i „interwencjonizmu imperialistów”. Wszystko to fałsz, gdyż nie tylko najpoważniejsze firmy z Wall Street, ale i socjalistyczne Niemcy weimarskie, które również nazywano zniszczonymi, spustoszonymi, słabymi, spieszą do wezgłowia komunizmu zdychającego ekonomicznie i podzielonego moralnie, jak o tym świadczył bunt w Kronsztadzie [1].

[1] Aby nie przedłużać tego rozdziału, podajemy w aneksie na jego końcu tabelę podsumowującą kontrakty zachodnie i amerykańskie z ZSRR, od 1920 do 1945. Została ona opracowana dzięki tysiącowi stron dokumentacji dostarczonej mi przez A.C.Suttona, stworzonej przez lata jego poszukiwań w archiwach amerykańskich, niemieckich, angielskich, sowieckich i innych.

(…)

Pierwsze transakcje na korzyść Wali Street

Wbrew legendzie, Rosja 1917 roku nie była bynajmniej krajem zacofanym z powodu caratu ani też zrujnowanym przez wojnę i wojnę domową. Badania Suttona dowodzą, że wiele setek średnich i wielkich przedsiębiorstw przemysłowych funkcjonowało wokół Moskwy, Petersburga, Niżnego Nowogrodu, Rybińska, Samary, Omska. W Donbasie, na Uralu, na Dalekim Wschodzie rozpoczynała się prosperity, wraz ze wzrostem rocznym zatrudnienia sięgającym 8,9%. Istniały samoloty i samochody zaprojektowane w Rosji, zaś zaawansowana technologia pojawiła się w dziedzinie chemii przemysłowej, kolejnictwa i portów morskich. Rewolucja zablokowała wszystko. Tylko pomiędzy marcem i lipcem 1917 zamknięto 568 fabryk, co spowodowało bezrobocie 104 tysięcy osób. Od metalurgii fala rozciągnęła się na przemysł tekstylny, żywnościowy i naftowy, ponieważ trzeba było sabotować przemysł wojenny. W następnym okresie kadry fachowców zaczęły uchodzić za granicę. Zabrakło wykwalifikowanej siły roboczej. Toteż w przededniu 1920 gospodarka nie osiąga więcej niż jedną trzecią, jedną czwartą, a czasem mniej niż jedną dziesiątą swej aktywności z początku 1917. Struktury są nienaruszone – oprócz pewnych linii kolejowych – ale kadry zniknęły albo są niekompetentne, bezsilne. Tak jest aż do momentu, gdy głód i ruina w 1921 spowodują apel o pomoc zagranicznego kapitału, tym razem nie indywidualną, ale ogólną, o jego maszyny, o jego specjalistów. Od maja do października 1919 dziewięć firm amerykańskich przeprowadza poważne transakcje na dostawy zaopatrzenia wojskowego, żywności, odzieży, butów itp. Poczynając od firmy „Weinberg and Posner” przy 120 Broadway, której wiceprezes Ludwig Martens jest półurzędowym ambasadorem Lenina. Jego kontrakty na 3 miliony dolarów pozostają jednak daleko w tyle za 10. milionami dolarów w postaci żywności i konserw, sprzedanych przez „Morris and Company” z Chicago; na dobrym mimo wszystko miejscu pośród 40 milionów dolarów, na którą to sumę przeprowadzono transakcje z Sowietami zaledwie w ciągu dziesięciu miesięcy. „Morgan Guaranty Trust” i „Kuhn, Loeb and Company” pośredniczą w zapłatach poprzez przelew złota, to jest od 7 do 10 milionów dolarów w złotych carskich rublach. Ale pojawiają się trudności. Transakcji raz po raz trzeba dokonywać „dyskretnie”, ponieważ liczne afery szpiegowskie wykryte przez FBI i poddane śledztwu komisji parlamentarnej ściągają podejrzenia na interesy prowadzone z bolszewikami, przede wszystkim między 1924 i 1928, podczas prezydentury Calvina Coolidge’a. Wówczas dyrektorzy „Federal System” dochodzą do porozumienia z sekretarzem skarbu i z Herbertem Hooverem, sekretarzem handlu, na temat „uniknięcia dezorganizacji obrotów handlowych”. Z chwilą gdy złoto „sowieckie” przestało być „przyjmowane”, jako gwarancja zacznie służyć platyna. — „górnicy” z Wall Street i z angielskiego City zajmą się tym na miejscu.

Kapitaliści i Sowieci zjednoczeni w „RusKomBank”

Z innej strony, pewna owocna i dyskretna kombinacja nabrała kształtu w jesieni 1922, po spotkaniach między Olofem Aschbergiem i jednym z dyrektorów niemieckiego banku państwowego Emilem Wittenbergiem, a następnie między tymi dwoma i Maxem Mayem, dyrektorem „Morgan Guaranty Trust”. W myśl sugestii państwowego banku ZSSR zostaje założony „RusKomBank”, w którym najpoważniejsze udziały ma Bank Anglii. Dawni carscy bankierzy, uchodźcy za granicą, znajdują się tam, bez zbytniego zakłopotania wobec swoich sowieckich kolegów, pod dyrekcją Olofa Aschberga. Max May weźmie w swe ręce synchronizację międzynarodową, robiąc jednocześnie „perskie oko” w stronę braci Warburg. Cały ten światek od tej pory doskonale się rozumie, oddalony od agitacji „proletariuszy” czy „faszystów”, którzy stanowczo nie rozumieją nic z historii.

63 miliardy dolarów zainwestowane w ZSSR

Przypomnijmy, że już w formie darów czysto humanitarnych, szczególnie w produktach żywnościowych, lekarstwach i pomocy społecznej, Stany Zjednoczone dały akurat tyle, aby złagodzić konsekwencje rewolucji. Sowiecka Wielka Encyklopedia wydana w 1928 przyznawała jeszcze, w ocenzurowanym później passusie, że dzięki pomocy ARA (Amerykańskiej Organizacji Pomocy) zostało rozdzielonych prawie dwa miliardy racji żywnościowych, z których skorzystało blisko 10 milionów osób w ciągu prawie dwóch lat. Równocześnie w ciągu kilku lat, legalnie bądź nielegalnie – bowiem firmy obchodziły przepisy amerykańskie – zainwestowano w ZSSR ponad 63 miliardy dolarów, w formach, o których będzie mowa dalej. Gospodarka sowiecka mogła być zreorganizowana, mogła ponownie ruszyć z miejsca, mogła pozwolić sobie na pierwszą „pięciolatkę” tylko dlatego, że ten pierwszy plan, uważany za rozpoczęty w 1929, został puszczony w ruch przy decydującym udziale dwóch grup konkurujących ze sobą protektorów: firm amerykańskich i banków socjalistycznych Niemiec weimarskich. I tak będzie aż do roku 1934.

Stalin: „Dwie trzecie naszego podstawowego przemysłu zawdzięczamy pomocy amerykańskiej „

Arcybogaty Averell Harriman, doradca Roosevelta i przez długi czas ambasador w ZSSR, donosił osobiście w czerwcu 1944, po spotkaniu z dyktatorem Kremla, że w przystępie szczerości Stalin przyznał, iż: „dwie trzecie naszego podstawowego przemysłu zawdzięczamy waszej pomocy i waszej obecności technicznej”. Wypowiedzi tego rodzaju, na pewnym poziomie stosunków międzynarodowych, zatrzymuje się między sobą. Jeżeli Harriman je powtarza w 1944, to dla udowodnienia, że „Wuj Sam” to uczciwy człowiek, uznający, iż ZSSR ewoluował i że mamy wszelki interes w tym, aby kontynuować porozumienie i współpracę. Cytując te słowa w 1972, przed kierownictwem partii republikańskiej, Antony Sutton dorzucił tę oto prawdę: „Stalin mógł był uzupełnić: pozostała jedna trzecia tego podstawowego przemysłu została zbudowana przez firmy niemieckie, francuskie, angielskie i włoskie.”Od 1920 do 1945 prawie 1000 firm zagranicznych rzeczywiście bezpośrednio przyczyniło się do zbudowania lub wzmocnienia gospodarki ZSSR; spośród nich około jedna trzecia w sposób nieprzerwany. W latach 1920-1930, na 322. wymienione przez Suttona umowy (wraz z obecnością w ZSSR tysięcy techników z zainteresowanych krajów), na czoło wychodzą Stany Zjednoczone ze 114. kontraktami, Niemcy weimarskie z 94. i Wielka Brytania z 34. Następnie Japonia, Francja itd. Kontrakty te były trojakiego typu: koncesje pozostające całkowicie pod kierownictwem i administracją zagraniczną, przedsiębiorstwa mieszane, z współkierownictwem rosyjskim, wreszcie pomoc techniczna, doradcy, patenty, dwustronne staże itd. Na 315 kontraktów w okresie od 1930 do 1945, odnajdujemy 143 razy firmy amerykańskie, 32 razy firmy niemieckie (do 1934, po 1939 – zob. rozdział następny), 11 razy brytyjskie, 9 razy zarówno francuskie, jak włoskie. To wszystko, nie licząc pomocy anglo-amerykańskiej począwszy od 1941, dla wsparcia sowieckiego wysiłku wojennego przeciw Niemcom.

200 amerykańskich grup bankierskich finansuje ZSSR

Podane powyżej liczby są tylko pewną wskazówką. Całkiem inną sprawą jest zbadanie, do jakiego stopnia ta pomoc zagraniczna utrzymywała, rozwijała i wzmacniała te co najmniej „dwie trzecie” potencjału przemysłowego ZSSR. Już w 1932 raport Departamentu Stanu USA sygnalizuje, że wszystko, co dotyczy organizacji, wyposażenia i produkcji głównych gałęzi przemysłu wojskowego ZSSR, pochodzi z planów, wykonania i porad amerykańskich. Między innymi jedna z najważniejszych stalowni znajdująca się w pobliżu Moskwy, która w tamtym okresie zatrudniała 17 tysięcy pracowników. W owym czasie ponad 200 grup bankierskich finansowało już ZSSR na krótkie lub długie terminy (wbrew zakazowi Departamentu Stanu). Już w 1925 „International Harvester” – której wraz z siedmioma innymi firmami Lenin wyrażał podziękowania za poprzednie wsparcie i która nie została upaństwowiona – wypłaciła Sowietom zaliczkę w wysokości 2 milionów 500 tysięcy dolarów. Ale „Chase National” zrobiła dużo więcej, dając 30 milionów. „Equitable Trust” (który od Rockefellera przeszedł w ręce Morgana) zakupywał w Boliwii cynę dla potrzeb ZSSR. Zarazem wzrosła poważnie liczba kontraktów pomocy technicznej, z których Amerykanie odnoszą korzyści, tylko w samym roku 1929 z 15 do 40.

Największa huta na świecie i fabryki Stalingradu

Tak oto 90% elektryfikacji i środków komunikacji radiowej zostało zrealizowane przez amerykańską „RCA” (która w 1935 odnowi umowy z 1926, aby dokończyć swą pracę, a następnie przedłuży w 1939 te z 1935) oraz przez „Generał Electric”. Odnajdujemy nawet w latach dwudziestych amerykańskiego dyrektora na czele sowieckiego przedsiębiorstwa „Elektroeksploatsja”. „Generał Electric” zbudował ważną elektrownię w Charkowie i wszystkie urządzenia elektryczne na Uralu. Więcej nawet – „Albert Kahn Inc.” z Detroit, z własną ekipą architektów i inżynierów, przedsięwziął w ZSSR, w ramach „Gosplanu”, czyli sowieckiego planu gospodarczego, rozwój przemysłu lekkiego i cięższego, wraz z obecnością na miejscu naczelnego inżyniera, który miał swą siedzibę w Państwowym Komitecie Budownictwa, i kilkuset amerykańskich specjalistów dla koordynowania prac zainicjowanych przez „Forda”, „Generał Mo-tors”, „Packard” i inne firmy. Największa huta na świecie, w Magnitogorsku, została zbudowana przez „McKee Corporation”, na wzór huty w Gary w stanie Indiana. Przedsiębiorstwa w mieście, które nazywało się wówczas Stalingrad, były budowane, począwszy od 1929, przez 80 firm amerykańskich, pod kierownictwem F.C.Chase’a, R.Smitha i Otto Kahna, przy obecności na miejscu 570 Amerykanów i 50 Niemców. To stamtąd wychodziły od tamtej chwili traktory („Caterpillar”), samochody i ciężarówki („Ford”), jak również czołgi T-34 i inne pojazdy opancerzone używane w 1939 przez armie sowieckie rzucone przeciw Polsce, krajom bałtyckim i Finlandii. „Ford”, a w ślad za nim „General Motors” i „Studebacker” rozpoczęły swą działalność w 1925, dając kredyty w wysokości 30 milionów dolarów dla Niżnego Nowogrodu, przemianowanego następnie na Górki, sprzedawszy już wcześniej do ZSSR 20 tysięcy traktorów,

Inni kapitaliści, którzy stworzyli komunistyczny przemysł

W 1932 i 1933 wyłącznie produkcja „Forda” w ZSSR wynosiła 80% wszystkich traktorów, ciężarówek i samochodów osobowych będących w użyciu w tym kraju. Jej załamanie się w latach 1937-1938 było konsekwencją trzech faktów: po pierwsze – amerykańscy nadzorcy wrócili w międzyczasie do siebie, po drugie – czystki zdziesiątkowały wyższe kadry sowieckie, które zostały zastąpione przez niekompetentnych enkawudzistów, po trzecie – nie były rozwijane serwisy naprawcze. Tak samo było z rozwojem przemysłu naftowego. W 1900 carska Rosja produkowała więcej ropy niż Stany Zjednoczone. W 1915, w samym tylko Baku żyło z przemysłu naftowego 40 tysięcy robotników. W 1920 wszystko zostało zablokowane. Ale oto pojawia się „Barnsdall Corporation” (finansowana przez „Blair Company” z Nowego Jorku) oraz „Lucey Products”, „Metro-Vickers”, „Schlumberger” (Francja), i specjaliści niemieccy. Za sześć lat ZSSR zacznie eksportować. Już w latach 1928-1929 eksportowano 20% produkcji. Poza tym, dzięki „Delaware”, „Ingersol Rand”, „Lummus Corporation”, „Universal Oil”, „Kellog Company”, „Alco Products” i innym firmom oraz finansowaniu przez „Dillom Read and Company”, Moskwa dysponowała ultranowoczesnymi rafineriami, szczególnie do produkcji benzyny lotniczej. Oto Amerykanin Serge Nemetz nadzoruje budowę supertajnych fabryk, we współpracy z szefami GPU. Zaś Zara Witkin, który pracował dla Bernarda Barucha, zostaje obarczony przez Stalina zadaniem doścignięcia w planie pięcioletnim 1934-1939 opóźnień planu poprzedniego. To wyliczanie można by ciągnąć na wielu stronach. Wystarczy ono, by rzucić światło na wielki fragment historii. Ujawnijmy mimochodem, że większość banków i firm, współudziałowców w ZSSR od 1919 do 1945, znalazło się, czasem pod zmienionymi nazwami, w łonie Komisji Trójstronnej. Komisji wymyślonej w latach 1971-1973 przez grupę Rockefellera dla zorganizowania „wielkiej całości” polityczno-gospodarczej obejmującej Stany Zjednoczone, Europę i Japonię. Całości, której celem było rozmawiać jednym głosem z ZSSR i Chinami; będącej zapowiedzią Nowego Porządku światowego.

(…)

MONDIALISTYCZNI „OJCOWIE CHRZESTNI” NAZIZMU

Historia oficjalna padaje, że od swego zarania nazizm zawdzięczał środki finansowe pomocy, wkrótce potem nieograniczonej, wielkiego przemysłu niemieckiego. Autorzy podają chętnie nazwiska Fritza Thyssena, Augusta Borsiga, Emila Kirdorfa, Alberta Voeglera, firmę Conti (kauczuk), dynastię Krupp von Bohlen, Friedricha Flicka (Generał Electric), Georga von Schnitzlera (IG Farben), bankiera Kurta von Schroedera. Wyliczenie tyleż dokładne, co niekompletne, i doskonały pozór, z przeznaczeniem dla szerokiej publiczności, aby zatuszować odpowiedzialność, która nie była wyłącznie niemiecka. Historyk A.Sutton jest pierwszym i jedynym, który kiedykolwiek ujawnił i udowodnił, po latach poszukiwań, że ponownemu uruchomieniu przemysłu niemieckiego w latach dwudziestych towarzyszyła symbioza, coraz bardziej totalna, pomiędzy różnymi finansistami i przemysłowcami niemieckimi i ich odpowiednikami angielskimi, amerykańskimi lub anglo-amerykańskimi, w zarządzaniu i rozłożeniu tych samych funduszy i zysków. Finansowali oni nie tylko przymierze niemiecko-sowieckie po Rapallo, ale również, w tym samym czasie, różne narodowe nurty niemieckie, w tym partię narodowo-socjalistyczną. To, że ta partia była najpierw wspomagana od przypadku do przypadku, nie przeszkadzało, że wszyscy zarządcy angielsko-niemiecko-amerykańscy wielkich firm byli doskonale, na bieżąco, szczególnie po 1929, świadomi spraw. Wiedzieli o nich jeszcze lepiej po 1931, wówczas, gdy wsparcie dla Hitlera i NSDAP przeszło w pomoc masową. Te wszystkie fakty zostały pominięte milczeniem w Norymberdze. Prokuratorzy sowieccy obawiali się bez wątpienia, że poruszenie tego trudnego problemu doprowadzi do odkrycia korzyści i milczenia ZSSR w operacjach prowadzonych przez firmy, które jemu pomagały równolegle.

Trzy kartele, które warunkowały gospodarkę Rzeszy

Przypomnijmy krótko fakty: za namową ekspertów amerykańskich, którzy opracowali, a potem wykonali plan Dawesa i Younga – i którzy wywodzili się wszyscy z grupy Morgana i ludzi z nim związanych, z Wall Street – 975 milionów dolarów zostało wpompowanych do Niemiec tylko w okresie od 1924 do 1926. Z tej sumy 826,4 miliona dolarów poszło dla wielkiego przemysłu, w tym 170 milionów posłużyło następnie do założenia trzech karteli:

-„Vereinigte Stahlwerke” – węgla i stali, powstałego ze zlania się sześciu potężnych już firm niemieckich,

– niemieckiego „Generał Electric”, czyli „AEG” -elektryczności, produkcji i rozpowszechniania urządzeń elektrycznych użyteczności publicznej i prywatnej, w tym lamp elektrycznych, etc.,

-„IG Farben” – przemysłu chemicznego i jego odgałęzień.

Począwszy od 1929, te trzy kartele warunkują całą gospodarkę niemiecką. Poczynając od 1935, odpowiadają one na życzenia ich przyjaciela i udziałowca Hjalmara Schachta, prezesa Banku Rzeszy, a później ministra Hitlera: „Problemem naszej polityki jest masowy program zbrojeniowy. Wszystko więc musi być jemu podporządkowane.” Wszystko było do tego przygotowane, ponieważ od 1920 tajna „Sekcja R” Reichswehry pracowała nad symbiozą armia-przemysł za pośrednictwem karteli, o których mowa. Współpracując całkowicie z ZSSR, gdzie potajemnie reorganizowała się przyszła armia niemiecka. W sumie, w 1938 „IG Farben” kontrolował 380 firm w Niemczech i 500 filii za granicą. W 1939, wraz z „Vereinigte Stahlwerke”, „IG Farben” zapewniał od 50. do 95% niemieckiej produkcji wojskowej, w zależności, czy chodziło o ekwipunek, materiały wybuchowe, amunicję, gaz, ropę czy kauczuk syntetyczny. „AEG” dostarczał potrzebnych energii. Otóż te trzy kartele były na całym świecie kierowane przez rady nadzorcze, gdzie zasiadali razem ich zarządcy w Niemczech i finansiści amerykańscy, którzy wraz z nimi kierowali grupami udziałowymi lub filiami w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, Japonii, itd. W istocie następujące grupy – które w większości miały od 1919 siedziby w Nowym Jorku, w tym samym budynku przy 120 Broadway – znalazły się u źródeł planu Dawesa i Younga: Morgan, „National City”, „Chase Manhattan”, „Kuhn, Loeb and Co.”, „Dillon”, „Read and Co.”, „Equitable Trust”. Następnie „Standard Oil” (Rockefeller), połączony w 1927 z „IG Farben” (wraz z „Generał Motors”), poprzez pokrętne ścieżki swych niemieckich filii „Depag” i „Brabag”. Tym samym pojawiają się w międzynarodowych radach „IG Farben”: Edsel Ford, Walter Teagle („Standard Oil”) i Paul Warburg („Federal Reserve Board”), doradca Roosevelta. Zasiadają oni tam w chwili, gdy, między początkiem lutego i początkiem marca, firma ta wpłaciła Hitlerowi 400 tysięcy marek, aby mógł wygrać wybory 1933 roku. Henry Schroeder, bankier w Londynie i w Nowym Jorku, był, wraz z „ITT”, współudziałowcem w owych kartelach interesów Kurta von Schroedera (ta sama rodzina), dyrektora Banku J. Stein w Kolonii. Jednym z ich udziałowców, już w 1931, jest Umtersturmfuhrer SS Emil Meyer, administrator w „Dresdner Bank” i w „ITT”-Niemcy. Inny to Karl Rasche z „Metallgeselschaft”, „IG Farben”, „Accumulatoren-Fabrik”, „Felten und Guilleaume”, itd. Jeżeli chodzi o czterech braci Harriman, między innymi Averella, doradcę Roosevelta od lat dwudziestych, to byli oni związani poprzez swą „Union Banking Corporation” z Fritzem Thyssenem i jego współudziałowcami w Holandii, przez którą przechodziły fundusze przeznaczone dla NSDAP w 1929. Jest niemożliwe, aby ten tuzin osobistości amerykańskich nie miał pojęcia, że po okresie zasilania „czarnej” kasy Reichswehry kartele niemiecko-amerykańskie wspomagają obecnie Hitlera. Te same amerykańskie koncerny multinarodowe pomagały zresztą socjalizmowi sowieckiemu, wspierały korporacjonizm państwowy Mussoliniego (np. Tho-mas Lamont w 1926) oraz organizowały i wspomagały rooseveltowski socjalizm New Dealu. Dlaczego by nie równocześnie socjalizm hitlerowski?

(…)

Poważne uczestnictwo banków żydowskich

Nie jest wcale antysemityzmem przypomnienie, że wielcy bankierzy żydowscy kpili sobie do upadłego z losu swych europejskich współwyznawców wówczas, gdy uczestniczyli w utwierdzaniu nazizmu. Dowodem na to jest fakt, że Waldemar i Sal Oppenheimowie w Berlinie otrzymali za swe zasługi status „honorowych aryjczyków” i usunęli się na drugi plan, za swego współudziałowca, bankiera Roberta Pferdemengesa, zasiadającego wraz z nimi i Kurtem von Schroederem w radzie administracyjnej kartelu „AEG”. Kartelu, podkreślamy raz jeszcze, który miał swą międzynarodową siedzibę przy 120 Broadway w Nowym Jorku. Zresztą to właśnie u Kurta von Schroedera, dyrektora Banku J.Steina w Kolonii (wraz z Levim i Salem Oppenheimami), „pogodzili się” 4 stycznia 1933 – pod naciskiem wysokiej finansjery międzynarodowej – Franz von Papen i Hitler, który dzięki temu był pewien dojścia do urzędu Kanclerza. Ambasador Stanów Zjednoczonych z Berlinie William Dodd, sygnalizował wówczas Rooseveltowi, że Eberhard Oppenheim podarował Hitlerowi 200 tysięcy marek.

(…)

„Setka firm amerykańskich pomaga Hitlerowi”

Beneficjant, aż do 1924, spekulacji dokonywanych na marce, przy pełnej i rozmyślnej inflacji (z inicjatywy kanclerzy Cuno i Wirtha, i, za ich plecami, H. Schachta oraz magnata Ruhry Hugo Stinnesa), Roosevelt nie mógł nie znać sytuacji Niemiec w chwili, gdy został prezydentem Stanów Zjednoczonych z końcem 1933. Jego otoczenie składało się z finansistów niemieckiego wzrostu przemysłowego od 1924. Co więcej, ambasador William Dodd uprzedził go zaraz, że Henry Mann (z „National City Bank”) i Winthrop Aldrich (z „Chase Bank”) dyskutowali właśnie z Hitlerem i uważają, iż „można z nim pracować”. Historycznie rzecz biorąc, nic nie ma większej wymowy niż raport Dodda z października 1936, cytowany przez Suttona: „…Tylko w bieżącej chwili ponad setka korporacji amerykańskich utrzymuje tutaj swoje filie i stosuje umowy o współpracy (…) Du Pont jest głównym partnerem IG Farben, Standard Oil, który kazał wpłacić tutaj w grudniu dwa miliony dolarów, podpisał kontrakt na 500 tysięcy dolarów rocznie jako subwencje, aby pomóc w produkcji gazu syntetycznego na użytek wojskowy…” Rzeczywiście, w wyniku umów w 1929 (dołączył się do nich „Generał Motors”) odnowionych w 1937, w Teksasie i New Jersey zostały zbudowane wspólne laboratoria. Jednym z produktów ich doświadczeń będzie sławny gaz Cyklon-B. Amerykanie, odkrywszy w ten sposób zaawansowanie Niemiec w dziedzinie ropy naftowej, gazu i kauczuku syntetycznego, dobili wielkiego targu: „Standard Oil” zarezerwował sobie monopol produktów naturalnych tego typu, i odstąpił w zamian „IG Farben” i jej filiom monopol produktów syntetycznych. Produktów, których wydajność została polepszona poprzez badania we wspólnych laboratoriach w Stanach Zjednoczonych, zanim stały się w Niemczech środkiem dla Wermachtu, dla prowadzenia wojny po 1942 mimo blokady… Ale wróćmy do Dodda: „International Harvester, według świadectwa swego prezesa, zwiększył tutaj o 33% swoje roczne obroty(…) Nasze firmy lotnicze (Bendix) zawarły porozumienie z Kruppem… Tak samo General Motors i Ford(.”) Vacuum Oil zainwestowała już sześć milionów marek(…)” . Zapamiętajmy datę: październik 1936. W Waszyngtonie raporty te zostały schowane do szuflady, podczas gdy prasa, kontrolowana przez Roosevelta i jego przyjaciół, oburzała się „postępem faszyzmu w Europie”. „Siedem lat później – precyzuje Sutton – 100% kauczuku syntetycznego,, metanolu, oleju smarowniczego, 95% barwników, 90% gazu toksycznego i niklu, 85% materiałów wybuchowych, 45% paliwa wysokooktanowego (dla samolotów), 30% kwasu siarkowego itd., używanych przez armię niemiecką pochodziło z fabryk i patentów wywodzących się z umów między „IG Farben” i „Standard Oil”, „General Motors”, „Alcoa”, „Dow Chemical” oraz między „AEG” i jego amerykańskimi współudziałowcami.” Albert Speer przypomniał w lipcu 1979 w „Welt am Sonntag”, tygodniku zachodnioeuropejskim, że w 1943 Niemcy produkowały 5 700 000 ton syntetycznego oleju napędowego, to znaczy 57% wojennych potrzeb Rzeszy. „Bendix Aviation”, kontrolowana przez bank Morgana, dostarczyła Niemcom do 1940, przez „Simens and Halske”, wszystkie systemy pilotażu automatycznego, tablice rozdzielcze, startery i diesle. Jeżeli chodzi o dwie główne fabryki czołgów i pojazdów opancerzonych, były one kontrolowane przez „Opla”, niemiecką filię „General Motors” i „Forda”.

(…)