Spór o hymn narodowy „Boże, coś Polskę”

 

 

Okładka wydania z 1915 r., Drukarnia Państwowa p.z. Departamentu Wojsk. N. K. N.

Okładka wydania z 1915 r., Drukarnia Państwowa p.z. Departamentu Wojsk. N. K. N.

Wśród nas, katolików ortodoksyjnych, nie uznających obecnego formalnego hymnu narodowego, jakim jest Mazurek Dąbrowskiego, jest drobny spór o to który hymn powinien być oficjalnym hymnem Polski. Aż trudno mi było uwierzyć na początku, że może istnieć jeszcze jakikolwiek spór w sytuacji zanegowania Mazurka Dąbrowskiego. Wydawało mi się to być rzeczą oczywistą, że zgodnie za taki hymn uznajemy Boże, coś Polskę. Część osób ma jednak do niego pewne zastrzeżenia i opowiada się raczej za Bogurodzicą.

Chciałbym odnieść się do ich zarzutów. Uważają oni, że trzeba zrozumieć kontekst historyczny w którym powstał hymn Boże, coś Polskę. Chodzi im zapewne o to, że pierwotna jego wersja autorstwa Alojzego Felińskiego, licząca 4 zwrotki, powstała w hołdzie dla cara rosyjskiego Aleksandra I, który od roku 1815 stał się formalnie królem polskim, w stworzonym 20 czerwca po kongresie wiedeńskim Królestwie Polskim. Ten nowy twór państwowy nie był jednak de facto niepodległy, ale miał zapewnioną pewną ograniczoną autonomię i niezależność w ramach Imperium Rosyjskiego. Część Polaków wiązała z tym faktem nadzieje, czego owocem jest właśnie ten hymn. Druga część Polaków jednak nie podzielała tego stanowiska i raczej dążyła do obalenia władzy carskiej i całkowitej niepodległości. Owocem tego było np. bardzo pochopne i tragiczne w skutkach powstanie listopadowe (1930-1931). Tragiczne, ponieważ bratobójcze i krwawo stłumione. Część oficerów próbowała ostrzec powstańców przed pewną klęską i pokojowo ich powstrzymać, na co odpowiedziano mordami. Bardzo ciekawą rzeczą jest, że oprócz ograniczania wolności prasy i zgromadzeń przez zaborcę, jednym z najważniejszych powodów wzniecenia powstania było wprowadzenie zakazu działalności masonerii.

Pieśń Boże, coś Polskę została napisana w 1816 r. przez poetę i czołowego dramatopisarza polskiego klasycyzmu, Alojzego Felińskiego. Tekst nosił tytuł Hymn na rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego, był inspirowany angielskim hymnem God Save the King, a w refrenie zawierał słowa „Przed Twe oblicze zanosim błaganie, naszego króla zachowaj nam, Panie”. Po napisaniu muzyki przez Jana Nepomucena Kaszewskiego, w tym samym roku zmieniono tytuł na Pieśń narodowa za pomyślność Króla i stała się ona lojalistyczno-monarchistyczną, hołdowniczą pieśnią-modlitwą.

W kilku punktach postaram się odnieść do zarzutów przeciwko hymnowi Boże, coś Polskę i przedstawić argumenty za tym, że jednak jest to najbardziej optymalny wybór hymnu narodowego.

  1. Prawdą jest, że hymn pierwotnie powstał na cześć zaborcy, ale już rok później Polacy spontanicznie zmienili słowa refrenu na „Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie”, co oznacza, że ją znacjonalizowali i przeprogramowali. Od tej pory popularność tej pieśni religijno-patriotycznej zaczęła rosnąć, pomimo takiego rodowodu. Rok po napisaniu hymnu, inny poeta, Antoni Gorecki, napisał własny polemiczny i konkurencyjny Hymn do Boga o zachowaniu wolności. W 1828 r. dwie zwrotki z hymnu Goreckiego dołączono do dwóch pierwszych zwrotek hymnu Felińskiego. W latach późniejszych dodawano kolejne zwrotki m.in. autorstwa Wincentego Smagłowskiego, tak że około roku 1860 pieśń liczyła już 11 zwrotek!
  2. Nie można używać argumentu przeciwko takiemu wyborowi hymnu narodowego, iż jego autor pierwotnie napisał go na cześć zaborcy, ponieważ z 11 zwrotek tylko 4 są autorstwa Alojzego Felińskiego, w swej naiwności (lecz w dobrej wierze) hołdującego zaborcy. Jednak nie tylko on jest autorem tego hymnu. Zdecydowana większość zwrotek jest autorstwa poetów stojących na stanowisku przeciwnym do pierwotnego autora.
  3. Dlaczego Polacy, walczący z zaborcą rosyjskim, nie gorszyli się tym hymnem, pomimo jego niechlubnego rodowodu, ale przechrzcili go na swój narodowo-wyzwoleńczy? Ponieważ nie byli zacietrzewieni i docenili klasycystyczny talent poetycki Alojzego Felińskiego. Nie chcieli zmarnować tego co dobre i postanowili tekst wykorzystać dla narodowego celu. W dawniejszych wiekach częstą praktyką w Cesarstwie Rzymskim było przebudowywanie świątyń pogańskich na kościoły chrześcijańskie. Chrześcijanie nie chcieli marnować pracy ludzkiej i materiałów budowlanych. Polacy mogli od razu odrzucić cały tekst hymnu i obrać inny (np. wspomniany hymn Goreckiego), ale woleli wybrać właśnie ten.
  4. W 1862 r. w zaborze rosyjskim pieśń Boże, coś Polskę została zakazana. Oto kolejny argument pokazujący brak zrozumienia pełnego kontekstu historycznego tego hymnu, przez osoby go krytykujące ze względu na „nieczysty” rodowód. Zaborcy w 1862 r. musieliby więc być w sprzeczności sami ze sobą. A jednak ta pieśń która tak znakomicie rozkwitła i rozrosła się o kolejne zwrotki, ożywiała gorliwość Polaków w walce o wolność, podnosiła ich ducha, zawierała słowa niewygodne dla Rosji carskiej. W nowych zwrotkach wyrażano się o ciągle aktualnej walce o niepodległość, np.: „Boże, którego ramię sprawiedliwe / Żelazne berła władców świata kruszy, / Skarć naszych wrogów zamiary szkodliwe, / Obudź nadzieję w każdej polskiej duszy”, albo „Wyrwij lud polski z tyranów niewoli, / Wspieraj szlachetne zamiary młodzieży”.
  5. Kolejnym argumentem za wyborem tego hymnu jest wola większości narodu, ogromna popularność w latach zaborów i jeszcze w międzywojniu. Oczywiście wolna wola ludu nie jest dla mnie ostatecznym argumentem, ponieważ ta wola może być niekiedy głupia i grzeszna, ale jeśli mamy do wyboru kilka dobrych tekstów zgodnych zasadami katolickimi, narodowymi i prawdą historyczną, to jak najbardziej zdanie narodu bardzo się liczy. Już w 1863 r. ranga pieśni była tak wielka, iż bard powstania styczniowego, Ernest Buława (czyli Władysław hr. Tarnowski), określił ją mianem hymnu narodowego. Jak wiemy, po formalnym odzyskaniu przez Polskę niepodległości, do miana hymnu narodowego konkurowało kilka pieśni: Mazurek Dąbrowskiego, Boże, coś Polskę, Warszawianka, Chorał „Z dymem pożarów” i Rota. W tej piątce nie było Bogurodzicy lub Gaude mater Polonia. Większość Polaków pragnęło, aby hymnem narodowym była pieśń Boże, coś Polskę. W Śpiewniku Kościelnym ks. Siedleckiego opisana jest ona jako hymn narodowy. Niestety socjaliści z obozu sanacji (nie mylić z komunistami czy marksistami) wrodzy wobec monarchii, katolickiego prawodawstwa opierającego się na Prawie Bożym (zamiast na „woli narodu”, jak w Konstytucji 3 Maja) i zatruci przez myśl rewolucyjno-republikańską, woleli wbrew woli większości Polaków, na siłę wprowadzić nieco mniej popularny hymn sławiący rewolucjonistów i socjalistów walczących z Kościołem i monarchią.
  6. Pieśń Boże, coś Polskę jest bardzo religijna. Pan Bóg jest w niej na pierwszym miejscu a nie człowiek czy naród. Wszystko do Niego się odnosi. Jest w tym pokora uznająca, że tylko w Bogu jest nasze ocalenie.
  7. Przekonuje mnie również poetyckie piękno utworu. Jego forma jest najlepsza dla naszych czasów, łatwa do śpiewania, ze słowami jasnymi, zrozumiałymi i dlatego mająca w znaczeniu praktycznym przewagę nad Bogurodzicą. Z całym szacunkiem dla tego wielkiego hymnu rycerstwa polskiego, ale nie bardzo pasuje on jako hymn narodowy w obecnych realiach językowych. Mógłbym nawet uznać oba te hymny jako narodowe. Boże, coś Polskę jako praktyczny i oficjalny hymn narodowy nr 1. i Bogurodzica jako hymn narodowy o charakterze honorowym, specjalnym.

O kontrowersyjnych postaciach w Mazurku Dąbrowskiego można przeczytać w artykule p. Jerzego Wolaka pt. „Dobra zmiana w hymnie państwowym” na stronie http://www.pch24.pl/dobra-zmiana-w-hymnie-panstwowym,53162,i.html#ixzz4nmpPXRGQ .

 

Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie.

 

Teofil

22.11.2017