Psychologia i religia

 

 

Współczesny człowiek przyzwyczajony jest chodzić na łatwiznę i wybierać najprostsze rozwiązania. Stara się unikać trudu pracy nad sobą, wynajduje coraz to nowe usprawiedliwienia dla swoich złych wyborów i decyzji. Stara się nie dostrzegać zła, nie nazywać go, aby nie czuć odpowiedzialności i nie czuć się winnym. Psychologia jest tu zdecydowanie pomocna. Jest gotowa zawsze znaleźć dobre wytłumaczenie dla każdego grzechu. Homoseksualizm nie jest zboczeniem, tylko orientacją seksualną, konkubinat jest w porządku, bo liczy się wzajemne uczucie, a nie „papierek”, związki homoseksualne także są okay, w końcu każdemu wolno kochać. Stosowanie antykoncepcji świadczy o odpowiedzialności, a aborcja może być wytłumaczona trudną sytuacją matki.

W ogólnym rozrachunku liczy się tylko to, aby zaspokoić swoje potrzeby i zachcianki, nawet najbardziej niedorzeczne. Liczy się to, aby nauczyć się zagłuszać własne sumienie i unikać poczucia winy, aby czyniąc zło, nie odczuć tego boleśnie, nie ponieść konsekwencji i nie czuć się z tego powodu winnym. Dlatego taką popularnością cieszą się różnego rodzaju terapie psychologiczne i pseudopsychologiczne. Najlepiej takie, które gwarantują szybkie efekty i nie wymagają zastanowienia się nad swoją kondycją duchową. Terapie skupiają się na przeszłości, na zgłębianiu własnych traumatycznych przeżyć, powracaniu do trudnych chwil z przeszłości. Starają się tłumaczyć wszystkie problemy trudnym dzieciństwem, toksycznymi rodzicami. Wynajdują tłumaczenia, zamiast skupiać się na pracy nad sobą.

Człowiek XXI w. jest dogłębnie przesiąknięty psychologią, że nawet w życiu religijnym poszukuje terapii. Stąd wśród chrześcijan tak duża popularność różnego rodzaju wspólnot, głównie charyzmatycznych. Wspólnoty stają się dla wielu ludzi czyś w rodzaju terapii grupowej, miejscem ładowania akumulatorów. Religia jest sposobem na zaspokojenie potrzeb psychologicznych człowieka. Liczą się odczucia, uczucia, religijne uniesienia. Łatwo zapomnieć w tym wszystkim o Bogu. Kościół katolicki staje się, wzorem zborów protestanckich, coraz bardziej otwarty na człowieka i jego potrzeby. Ważne, aby wierni byli zadowoleni, dlatego lepiej unikać drażliwych tematów, takich jak piekło czy grzech. Nie można też za wiele wymagać i nakładać na ludzi zbyt dużych ciężarów jak posty i wyrzeczenia. Religia ma być łatwa i przyjemna, przekaz musi być pozytywny. Kościół przestał wymagać, a przez to upodobnił się do świata. Zamiast pracy nad sobą i walki z grzechem, proponuje się dziś rozwiązania natychmiastowe w postaci modlitw o uwolnienie. Walka duchowa jest już dawno niemodna, teraz liczy się osobista relacja z Jezusem i akt zawierzenia rozwiązujący wszelkie problemy. Kościół staje się coraz bardziej emocjonalny i nastawiony na człowieka. To już nie jest Kościół walczący. Księża w seminariach uczą się psychologii, co potem skwapliwie wykorzystują w konfesjonałach. Zamiast być duchownymi kierownikami i przewodnikami, stają się psychologami w sutannach. Próbuje się stworzyć coś w rodzaju połączenia psychologii i chrześcijaństwa pod postacią psychologii chrześcijańskiej.

Tymczasem, gdy bliżej przyjrzymy się obu tym dziedzinom, przekonamy się, że takie połączenie jest niemożliwe. Świecka psychologia powstała w opozycji do chrześcijaństwa, jej głównymi twórcami byli ludzie walczący z religią, próbujący wyrugować chrześcijaństwo jako przestarzałe i nienaukowe. Psychologia uznawała wprawdzie religię jako ważną potrzebę człowieka, ale traktowała ją zawsze jako wymysł i rodzaj projekcji, a czasem nawet rodzaj nerwicy. Bóg w rozumieniu psychologii nie istnieje obiektywnie, jest wymyślony przez człowieka dla zaspokojenia pewnych jego istotnych potrzeb. Dlatego łączenie psychologii z wiarą chrześcijańską jest zupełnie nie na miejscu i odbywa się zawsze ze szkodą dla chrześcijaństwa.

Psychologia, choć stara się usilnie, nie jest w stanie odpowiedzieć na najistotniejsze pytania, od zawsze dręczące każdego z nas. Nie potrafi wskazać celu i nadać sensu życiu człowieka. Stąd jej skuteczność jest ograniczona. Psychologia, w swoim ograniczeniu do doczesności, uznaje za cel sam w sobie rozwój osobisty i samorealizację. Odrzucając Boga jako miraż, pozbawia człowieka tego, co w życiu najistotniejsze, zrozumienia, po co żyje on na tym świecie.

 

Anna Wasiukiewicz

psycholog

Za: „Polska Niepodległa”, nr 14 (84), 13.04.2015-19.04.2015.

 

Anna Wasiukiewicz

Psychologia jak religia, religia jak psychologia

Książka odsłania prawdziwą twarz psychologii, której metody niejednokrotnie przypominają praktyki religijne, a równocześnie są od wiary i modlitwy mniej skuteczne. Autorka przestrzega przed bezkrytycznym przyjmowaniem za naukowe tez, które nigdy nie opierały się o uczciwe badania naukowe, a co więcej tworzone były przez osoby, które co najmniej kwestionowały główne prawdy wiary.

W drugiej części książki znajdziemy opis tych praktyk obecnych aktualnie w życiu Kościoła Katolickiego, które niebezpiecznie przypominają praktyki innych religii. Według autorki niektóre z nich mogą nie tylko zubożyć psychikę chrześcijanina, ale także ostatecznie odwieść go od wiary.  

To ważna i ciekawa praca dająca każdemu chrześcijaninowi pod rozwagę kierunek, w jakim podąża ze swoją wiarą i życiem, a także wskazująca realne zagrożenia dla duchowego rozwoju. 

 

Wydawnictwo: Bollinari Publishing House

Stron: 124

Okładka: Miękka

ISBN: 978-83-63865-57-3