Przyzwoity strój nie tylko w kościele

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Wiosna w pełni, mieliśmy piękny słoneczny maj i jak co roku ten sam problem z nieskromnym ubiorem w miejscach publicznych. W ostatnich latach powstało wiele artykułów i plakatów z instrukcją godnego stroju w kościele. Niestety nie przyniosły one jeszcze wystarczającego skutku, ponieważ większość katolików tego nie rozumie, albo lekceważy. Z przykrością muszę stwierdzić, że nawet wśród szczerych, praktykujących katolików spotkałem wiele osób, które nie dbają o to, a niektórzy otwarcie upierają się, że to ich prywatna sprawa. Temat ten jest nadal dość słabo poruszany przez kapłanów.

W styczniowo-lutowym numerze „Zawsze Wierni” (1/2017 [188]) ukazał się znakomity artykuł pana Zygmunta Krzyżanowskiego pt. „Właściwy strój w kościele”. Poruszony został w nim problem nieprzyzwoitego lub niechlujnego stroju wiernych w kościele. Przypomniano w nim jakie części ciała powinny być zawsze zasłonięte i w jakiej mierze, oraz jaki strój można uznać za odświętny, schludny i godny miejsca świętego. Autor dosyć szeroko rozpisał się na temat mody i klasyczności w ubiorze wiernych, co często jest pomijane w innych publikacjach. Nie wystarczy bowiem ubrać się skromnie (zgodnie z cnotą czystości), ale strój musi być również ładny, elegancki, w dobrym guście, a co najmniej schludny. Stopień zależny jest od tego, czy jest to niedziela czy dzień powszedni.

Niestety słuchając lub czytając tego rodzaju instrukcje, jesteśmy często skłonni mieć wrażenie, że przyzwoity strój powinien obowiązywać przede wszystkim w świątyni, a na zewnątrz… niekoniecznie. Publicyści i księża często nieświadomie prowadzą taką narrację, jakby problem dotyczył tylko budynku kościoła, a przecież tak nie jest. Oczywiście nie możemy ubierać się tak samo w kościele jak na ulicy. Gdybyśmy zostali zaproszeni na obiad z prezydentem albo jakąś królową, to na pewno ubralibyśmy się jak najbardziej elegancko, ponieważ tego wymaga szacunek dla tej osoby. O ileż bardziej kiedy zaprasza nas Król nad królami, nasz Pan, Jezus Chrystus, przed którym aniołowie kryją twarz. Różnica polega więc tutaj na stylu i estetyce stroju.

Jednak czy takie rozróżnienie dotyczy również jego skromności, to znaczy długości sukni, nogawek, rękawów i wielkości dekoltów? Być może subiektywnie tak się wydaje, ale zasadniczo, takiego rozróżnienia nie powinno być. Musimy poznać przyczynę tych zasad. W przypadku aspektu mody chodzi o szacunek dla Pana Jezusa eucharystycznego, natomiast skromność stroju jest wyrazem szacunku jednocześnie dla Boga i bliźniego.

Nieskromny strój odsłaniający pewne partie ciała, jest gorszący dla innych ludzi, szczególnie młodych, i może wywołać myśli nieczyste. Wiele młodych osób, szczególnie chłopców, zmaga się z problemem uzależnienia od bodźców seksualnych. Dla nich widok kobiety np. z odsłoniętymi nogami jest ciężką pokusą, wyzwalaczem myśli nieczystych z którymi sobie nie radzą.

Problem nieskromnego stroju w miejscu publicznym znacznie częściej dotyczy kobiet niż mężczyzn. Wynika to z naturalnej u kobiet większej potrzeby dbałości o wygląd ciała i podkreślania swojej urody. Kobiety często nie rozumieją, że na przykład zbyt krótką sukienką wywołują pokusy u mężczyzn, którzy są wzrokowcami, i przez to są bardziej podatni. Ten brak zrozumienia problemu przez kobiety niekiedy łączy się z uporem i przewrażliwieniem.

Zwrócić niewieście uwagę co do godnego stroju jest często trudno. Dla kobiety uroda i związana z nią moda jest niezwykle ważna, i właśnie na tym tle można ją łatwo urazić. Jakiekolwiek komentowanie i kwestionowanie jej gustu będzie traktowane jako bezprawne wchodzenie w nie swoje kompetencje. Tak też może być błędnie odebrane przez nie zwracanie uwagi, że ich sukienka jest za krótka. Piszę o tym, ponieważ kiedyś zwróciłem grzecznie uwagę mojej koleżance, ale odpowiedziała bezrefleksyjnym oporem. Drogie Niewiasty, musicie zrozumieć, że nie chodzi tutaj o wasz gust, tylko o zbawienie dusz. „Grzechy, które prowadzą najwięcej dusz do piekła, są to grzechy cielesne. Przyjdą mody, które będą bardzo obrażać Pana Jezusa”. Są to słowa bł. Hiacynty, która w 1917 r. widziała w Fatimie Matkę Bożą.

Bądźmy wdzięczni Jego Ekscelencji ks. biskupowi Bernardowi Fellayowi za przypomnienie nam tych zasad, o których niekiedy zapomina się latem:

„W żadnym przypadku nie wolno ubierać się nieskromnie. Sukienka, która nie zakrywa kolan kobiety, kiedy ona siedzi, absolutnie nie może być uważana za przyzwoitą. Również spódnica rozcięta czy przezroczysta, odsłaniająca nogi powyżej kolan, nie może być uważana za skromną ani przyzwoitą. Podobnie nie jest przyzwoity żaden obcisły strój męski ani kobiecy, który podkreśla kształty ciała”.

12 stycznia 1930 roku papież Pius XI nakazał opublikowanie instrukcji na temat skromności strojów. W instrukcji tej przypomniał zalecenia zawarte w liście Kongregacji ds. Duchowieństwa z 1928 roku: „Przypominamy, że strój nie może być nazwany przyzwoitym, jeśli posiada dekolt większy niż szerokość dwóch palców mierząc od szyi, jeśli nie zakrywa ramion co najmniej do łokci i nie sięga przynajmniej trochę poniżej kolan. Ponadto, nie dopuszczalna jest odzież z materiałów przezroczystych oraz rajstopy w kolorze cielistym, sugerującym, że nogi są nagie”.

Gdy sytuacja stale się pogarszała, papież Pius XII nakazał kardynałowi Ciriaci opublikowanie specjalnego listu na temat skromności strojów: „Wszyscy wiemy, że szczególnie w miesiącach letnich zobaczyć można stroje, rażące każdego, kto posiada jeszcze choć trochę szacunku i zrozumienia dla cnót chrześcijańskich oraz zwykłej ludzkiej skromności. Na plażach, w miejscowościach wypoczynkowych – niemal wszędzie, na ulicach wielkich i małych miast, w miejscach prywatnych i publicznych, a nierzadko również w budynkach poświęconych Bogu, dominują stroje nieskromne i nieprzyzwoite. Z tego powodu zwłaszcza młodzież, będąca w wieku szczególnie podatnym na pokusy zmysłowe, wystawiona jest na wyjątkowe niebezpieczeństwo utraty niewinności, które jest najpiękniejszą ozdobą ich duszy i ciała. Stroje kobiece, o ile mogą one być nazywane jeszcze strojami, ubiory, «jeśli można nazwać ubiorem coś, co nie chroni ciała ani nie służy skromności» (Seneka) sprawiają niekiedy wrażenie, że mają raczej pobudzić lubieżność niż przed nią bronić. Problem, o którym mówimy jest z pewnością jednym z najpoważniejszych, jako że dotyczy on nie tylko cnót chrześcijańskich, ale również zdrowia moralnego całej społeczności ludzkiej. Jak słusznie pisał starożytny poeta: «Prywatna rozwiązłość prowadzi zawsze do obecności nagości w życiu publicznym» (Enniusz).”

Teofil

Polecam przeczytać 2 artykuły wyczerpujące ten temat:

1. Zygmunt Krzyżanowski, „Właściwy strój w kościele”, „Zawsze Wierni”, nr 1(188), styczeń-luty 2017, str. 116-119.

2. Sławomir Skiba, „Godność chrześcijanina”, „Przymierze z Maryją”, nr 40, maj-czerwiec 2008.