Nacjonalizm a multikulturalizm – polemika z posłem Krzysztofem Bosakiem

 

Na początku grudnia 2019 r. w telewizji internetowej „Media Narodowe” pan Krzysztof Bosak, poseł Rzeczpospolitej Polski z partii „Konfederacja Wolność i Niepodległość”, udzielił wywiadu zatytułowanego „«Masowa imigracja jest dla społeczeństwa i gospodarki w kryzysie jak narkotyk!» Co na to korwinowcy?”. Poseł szeroko omawiał zagrożenia dla integralności państwa polskiego i gospodarki narodowej wynikającej z masowej imigracji i problemu multikulturalizmu. Postulował spójność narodową Polski. Aby zapobiec przekręcaniu jego słów, wyjaśnił, że nie postuluje jednolitość, ale spójność narodową, rozumianą jako stabilność etniczną, gdzie jeden naród jest w zdecydowanej większości, a mniejszości narodowe w bezpiecznej i ograniczonej liczbie. Jego zdaniem, jeszcze do niedawna Polska te kryteria spójności narodowej spełniała, ale dzisiejsza polityka rządu PiS-u i Unii Europejskiej doprowadziła do jej zniszczenia. W tym ciekawym wywiadzie padło wiele opinii pana Bosaka, z którymi w większości się zgadzam. Zaniepokoił mnie jednak fakt, że swoje postulaty głosi w oderwaniu od Nauki Kościoła i swoje daleko idące wnioski na temat spójności narodowej buduje na błędnych założeniach, na mieszaniu pewnych ważnych pojęć. Wszystko miałoby sprowadzać się do bardzo nieprecyzyjnego i nadużywanego – jak dla mnie – pojęcia multikulturalizmu.

Dlatego też napisałem obszerny komentarz do tego filmu z wywiadem na serwisie youtube, ale bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Komentarz bowiem utonął w gąszczu kilkuset wpisów widzów internetowych. Publikuję zatem poprawioną wersję tego komentarza, już bardziej jako publiczny list otwarty i apel do Pana Posła Krzysztofa Bosaka.

 

Szanowny Panie Pośle!

Pozwolę nie zgodzić się z Pana rozumieniem nacjonalizmu i zagrożenia multikulturalizmem. Też jestem nacjonalistą, ale wyciągnął Pan zbyt daleko idące wnioski, wynikające być może ze skrzywionych założeń ideowych. Wyjaśnijmy pewne ważne pojęcia.

1) Nacjonalizm ma wiele definicji. Jako katolik powielam naukę przypomnianą wielokrotnie przez ks. prałata Romana Kneblewskiego, że nacjonalizm jest cnotą miłości własnego narodu, bliźniaczą wobec patriotyzmu, czyli cnoty miłości własnej ojczyzny. Pan jednak, jak i większość działaczy Ruchu Narodowego, traktujecie nacjonalizm jako ideologię, która jest niezgodna z Tradycją katolicką i polską; niezgodna z ideą Christianitas, czyli chrześcijańskim porządkiem Europy, który ją budował, scalał i zabezpieczał przed zagrożeniami.

2) Z nacjonalizmu, rozumianego jako ideologii, wypływa postulat państwa jednonarodowego (rozumianego jako spójność), co właśnie jest nieporozumieniem, kłócącym się ze średniowiecznym pojmowaniem Christianitas, jak wyżej napisałem. Mając na poważnym względzie, pamięć o historii Korony Królestwa Polskiego i nawet szerzej Rzeczypospolitej obejmującej Koronę i Litwę, moje stanowisko na postulat państwa jednonarodowego jest taki, że nie powinien być to żaden pierwszorzędny postulat, że jest to sprawa neutralna. Jestem bardzo umiarkowanym i ostrożnym zwolennikiem tej idei, ponieważ to zależy od sytuacji politycznej. Osobiście wolałbym żyć w państwie jednonarodowym, ponieważ jest to prostsze, ale niekonieczne. Istnieją znacznie ważniejsze priorytety. Przypomnę, że to właśnie niezdrowo postulowana idea „państwa jednonarodowego”, doprowadziła do haniebnego traktatu ryskiego (18 marca 1921 r.), w ramach którego II Rzeczpospolita zgodziła się walkowerem oddać najbardziej wysuniętą na wschód, część naszych wschodnich Kresów sprzed rozbiorów, mimo iż w 1920 r. mieliśmy możliwość przegnania bolszewików i odbicia tych terenów. Ten kompromis dziejowy dokonał się za zgodą sanacji i endecji. Wskutek tego półtora miliona naszych Rodaków zostało zostawionych na pastwę bandytów sowieckich!

„Zemsta bolszewików była straszliwa. Porażkę pod Warszawą odbili sobie na pozostawionych na ich pastwę Polakach. Spadły na nich gwałty, grabieże, masowe rozstrzeliwania, deportacje, łagry i bestialskie tortury. Kilkadziesiąt tysięcy zamęczono podczas wielkiego głodu, ponad 200 tys. rozstrzelano w latach 1937–1938 w ramach operacji polskiej NKWD” (za: Piotr Zychowicz, „Hańba ryska. Jak Polacy zmarnowali zwycięstwo nad Leninem”, „Historia Do Rzeczy”, nr 8/2015).

Motywem takiej kapitulacji było wygodnictwo, niechęć do utrzymywania obszaru „nieczystego etnicznie”.

„«Nareszcie utrąciliśmy tę sprawę kresową. Wyciąłem wrzód miński» – mówił w kuluarach konferencji Grabski. Nie próbowano również, co było do osiągnięcia, uratować przed bolszewicką okupacją zamieszkanych w dużej mierze przez Polaków Podola i wschodniego Wołynia. (…) Wszystkie ofiary ostatnich dni, cały wysiłek i przelana krew poszły na marne. (…) «Żegnaj, żołnierzu! Rzeczypospolitej nie będzie, tylko Polska dla Polaków» – powiedział gorzko kpt. Stanisław Lis-Błoński na wieść o zawarciu w Rydze rozejmu z bolszewikami. Miał rację. Problem w tym, że Ryga była nie tylko zbrodnią przeciwko wielonarodowej Rzeczypospolitej. Była również zbrodnią przeciwko narodowi polskiemu. Owa «Polska dla Polaków» wbrew swojej nazwie została bowiem wykrojona z Rzeczypospolitej w ten sposób, że po bolszewickiej stronie granicy pozostało około 1,5 mln naszych rodaków” (tamże).

3) Z tego co napisałem wyciągam zarzut o niezrozumienie istoty problemu multikulturalizmu i mieszanie pojęć, wynikającego być może z nieznajomości Nauki Kościoła i cywilizacji łacińskiej, której generatorem był właśnie Kościół Katolicki. Narodowość, religia i kultura – te 3 pojęcia Szanowny Pan Poseł, jak większość członków Ruchu Narodowego, miesza i wkłada do jednego worka z napisem: „zagrożenie multikulturalizmu”. Jeszcze niedawno dla podparcia swojego postulatu spójności etnicznej – państwa jednonarodowego – jako koronny przykład historyczny, podał Pan, zachwalaną przez wielu, tolerancję w czasach polskiej monarchii, kiedy to byliśmy królestwem najbardziej otwartym w całej Europie na obce kultury, narody i religie. I to miało doprowadzić Królestwo Polskie do jego osłabienia, zdominowania przez wrogie wpływy, rozbicia jedności, spisków i rozbiorów. Z tego wysuwa Pan prosty, jak się wydawać może, wniosek, że państwo wielonarodowe się nie sprawdziło, że brak spójności narodowej, prowadzi do konfliktów interesów i ostatecznej katastrofy takiego państwa.

4) Otóż przypominam, że problemem w Koronie Królestwa Polskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, który doprowadził do jej zniszczenia, nie była wielonarodowość, tylko WIELOWYZNANIOWOŚĆ i wielokrotnie krytykowane przez papieży, zbyt duże swobody dla wyznawców innych religii i wyznań: protestantyzmu, judaizmu, islamu. Polska stała się siedliskiem heretyków i schizmatyków, uciekinierów z całej Europy, co było błędnie podnoszone wielokrotnie do rangi „cnoty narodowej” i najwyższej szlachetności. To właśnie protestantyzacja i judaizacja życia publicznego, zdestabilizowała jedność wśród szlachty, magnaterii i książąt; ułatwiła infiltrację agentury państw protestanckich, korupcji, demoralizacji na szczytach władzy i ostatecznego wrogiego przejęcia przez Prusy, Rosję, Austro-Wegry i Anglię (nieoficjalnego 4 zaborcę, cichego sprzymierzeńca Prus).

5) Współcześnie bardzo pogubiliśmy się w rozumieniu definicji narodu i bycia Polakiem. Ideologia nacjonalizmu, oderwana od wiary katolickiej, doprowadziła do spopularyzowania fałszywego rozumienia bycia Polakiem, rozumianego w kategoriach biologicznych, tj. czystości krwi, genetyki, pochodzenia rodowego. Kto jest naprawdę Polakiem? Na pewno nie ten którego „rodowód” z dziada, pradziada, jest bez nagany i nie doszukamy się w nim żadnego pradziadka Żyda, Niemca lub Cygana. Prawdziwym Polakiem jest ten, kto chce nim faktycznie być, kto bez względu na swoje pochodzenie i rysy twarzy, ma polską tożsamość, kto Polskę kocha i chce jej służyć, kto identyfikuje się z jej wiarą, tradycją, wartościami, zasadami cywilizacyjnymi, kulturą i obyczajami.

Przypominam, że zanim doszło do zniszczenia jedności naszego Królestwa i rozbiorów, to nie tylko w I Rzeczypospolitej, ale w większej części Europy, sprawdził się model królestw i cesarstw wielonarodowych, współtworzących po partnersku Christianitas (Królestwo Węgier, Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, Związek Szwajcarski). Korona Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie, były w czasach złotej epoki średniowiecza, wzorem współistnienia i przyjaźni, wielu różnych nacjonalizmów, kultur i tradycji etnicznych. Jaka była na to recepta? Jedna Święta Wiara Katolicka w Jednym Kościele Rzymsko-Katolickim! Oczywiście oprócz wiary liczy się także nastawienie danej nacji do nas, nacechowane czynnikami przyziemnymi, zaszłościami politycznymi, interesami, urazami i mentalnością.

Nasz kraj przyciągał swoją atrakcyjnością, szlachectwem ducha, wysoką kulturą osobistą, sprawiedliwymi prawami, wolnością ludzi w decydowaniu o swoim losie, do dysponowania własnością prywatną, szacunkiem dla innych narodów, kobiet czy ludzi słabszych; i dlatego część Rusinów, Litwinów czy Tatarów, chciała być Polakami i służyć Polsce. Państwo wielonarodowe sprawdza się wtedy, gdy przyciąga inne nacje swoją atrakcyjnością. Niekoniecznie zaś przez podboje, które czasami są potrzebne, ale jeśli nie idzie za nimi większe dobro i korzyści dla tych podbitych narodów (światło Ewangelii, dobrobyt materialny i kulturalny) to z czasem urazy i wzajemna niechęć mogą doprowadzić do rozbicia państwa.

Jeżeli w granicach jednego królestwa, współistniejące nacjonalizmy są prawdziwie katolickie, rozumiane jako cnota miłości własnego narodu (kultury, tradycji, języka, itd.), to nie powinny one wchodzić sobie wzajemnie w konflikt interesów, ale pomagać. W pierwszej kolejności jesteśmy bowiem katolikami i mamy obowiązki wobec Boga i Kościoła Chrystusowego, a dopiero w drugiej Polakami i mamy obowiązki wobec Ojczyzny i Narodu! Naszą pierwszą Matką i Ojczyzną jest Kościół katolicki, bo przez Chrzest święty zostaliśmy włączeni do wspólnoty Narodu Wybranego (Nowego Syjonu), którym jest Kościół Chrystusowy. Naszym drugim Narodem jest Polska. Proszę to zrozumieć i nie wywracać porządku, jaki dał nam sam Bóg. Życie duchowe na ziemi i przyszłe wieczne w niebie, jest ważniejsze od tego materialnego i doczesnego. Wielu narodowców niestety traktuje wiarę katolicką tylko jako jeden z głównych i niezbędnych filarów polskiej kultury, bez której nie bylibyśmy Polakami. Prawda jest jednak taka, że wiara nie jest częścią składową kultury, ale fundamentem życia Narodu Polskiego, fundamentem i generatorem sprawiedliwego prawa, całej kultury i tradycji, bez której Polacy byliby tylko technicznie „ucywilizowanymi” barbarzyńcami i poganami. Wiara nie jest „kwiatkiem do kożucha”!

6) Sprzeciwiam się więc Panu Posłowi wobec takiego skrzywionego podejścia do problemu multikulturalizmu i wnoszę inny postulat: spójności wyznaniowej (katolickiej) i cywilizacyjnej (łacińskiej). Oczywiście mam na myśli spójność, czyli stabilną, zdecydowaną większość katolików (lub osób pochodzenia katolickiego, potomków cywilizacji łacińskiej), która dopuszcza mniejszości religijne w ograniczonym i bezpiecznym zakresie. Na nieco niższym poziomie, ale też bardzo wysoko, umieściłbym dbanie o spójność Narodu Polskiego, aby „substancja narodowa” nie uległa rozmyciu, lecz nie za wszelką cenę, nie za cenę utraty wiary i obojętności na potrzeby prawdziwych katolików innych narodowości, szukających u nas schronienia. Tylka taka spójność, taki fundament, może nas zjednoczyć i zabezpieczyć państwo, a w przyszłości Królestwo Polskie, przed złowrogim multikulturalizmem. Naród nie może być na pierwszym miejscu, bo to prowadzi do ideologizacji i wykrzywienia nacjonalizmu, ale wiara i Kościół.

7) Gorąco proszę Pan Posła o gruntowne przedyskutowanie tematów nacjonalizmu, multikulturalzmu i chrześcijańskiego porządku Europy (Christianitas) z panem Grzegorzem Braunem, który spośród wszystkich posłów Konfederacji, jest najbardziej ortodoksyjnym i po katolicku myślącym człowiekiem, którego w sprawach historii warto słuchać i szanować.

 

Teofil

5.02.2020 r.