Zapomniana konieczność czyli rzecz o egzorcyzmach

Kilka lat temu, mieszkając w Rzymie, miałem okazję spotkać księdza Gabriela Amortha, pracującego w kurii watykańskiej. Nie ukrywam, że przy każdej nadarzającej się okazji dążyłem do spotkania z zawsze uśmiechniętym kapłanem. Każde spotkanie napawało mnie niewymownym optymizmem, tak jakby radosna osobowość i ogromny optymizm księdza Gabriela przechodziły bezpośrednio na mnie. Ogromne było jednak moje zdziwienie, gdy przypadkowo dowiedziałem się, że ksiądz Amorth jest głównym egzorcystą Rzymu, codziennie spełniającym swą trudną posługę zmagania się z szatanem (przez siedem lat posługi udzielił egzorcyzmów ok. 20 tys. osób!).

Trudna posługa egzorcysty wynika nie tylko z powodu wykonywanej „profesji”, ale także z powodu ogromnej presji hierarchów kościelnych, którzy uważają pracę egzorcysty za zbędną lub nawet szkodliwą. Ks. Amorth wspominał nawet jednego z członków Episkopatu włoskiego, który szczycił się w telewizji tym, że nigdy w swej diecezji nie mianował egzorcysty i mianować nie będzie. W Stanach Zjednoczonych wydanie książki ks. Gabriela z imprimatur kościelnym uwarunkowane było wyrzuceniem z książki konkretnych przykładów, które opisywały opętania. Cenzor kościelny wprost wskazał, że nie widzi potrzeby prowokowania przez kaznodziejów demonologów i egzorcystów strachu przed szatanem wśród wiernych. Jest to o tyle dziwne, że katoliccy hierarchowie oficjalnie nie występują przeciw tezie o istnieniu i realnym działaniu szatana w naszym życiu, ale jednocześnie starają się nie mówić oficjalnie o szatanie, by nie podpaść pod miano „zmurszałego umysłu średniowiecznego”. Zdają się zapominać, że Ewangelie 50 razy mówią o działaniu demona, a osiem razy rozróżniają wypędzenie od uzdrowienia.

W ostatnich latach wiele traktatów poświęcono dziedzinom teologii i moralności katolickiej, jednak zagadnienie egzorcyzmów zostało pominięte prawie całkowicie. Powodów tego zaniedbania jest wiele. Dziś dla wielu katolików używanie klasycznych egzorcyzmów postrzegane jest jako niepoważna, groteskowa i śmieszna zabawa. Diabeł traktowany jest bardziej jako krnąbrny i rubaszny dandys, który ukazuje nam uroki tego świata. Bardziej „wyrafinowani” teolodzy utożsamiają zaś szatana z jakąś abstrakcyjną ideą złą. Wszyscy nie zdają sobie sprawy, że jest to czysta herezja (kto ze współczesnych pamięta jeszcze to słowo?), stojąca w opozycji do nauczania magisterium Kościoła.

Każdemu, kto mieni się być katolikiem a jednocześnie nie wierzy w realne istnienie i działanie szatana, polecam lekturę Pisma św. i Ojców Kościoła (od św. Justyna, św. Ireneusza po św. Tomasza z Akwinu czy św. Bonawenturę). Według opinii nielicznych aktywnych egzorcystów katolickich brak wiary w realne istnienie szatana owocuje zawsze jego zwiększoną aktywnością. Ofiary złego ducha, nękane przez szatana, leczone są farmakologicznie i psychiatrycznie, podczas gdy jedynym lekarstwem jest rytuał egzorcyzmu.

Zawód – egzorcysta.

Do dziś pamiętam słowa ks. Gabriela Amortha, wypowiadane z pewnością aksjomatu: tam, gdzie traci się wiarę, rośnie zabobon. Odejście od praktyk religijnych paradoksalnie zwiększyło zapotrzebowanie na kontakt człowieka ze sferą duchową. Z tego też powodu spotykamy współcześnie tak wielkie zainteresowanie magią, tarotem, chiromancją, wróżbami czy okultyzmem. Mało który katolik zdaje sobie sprawę z fatalnych skutków zajmowania się bioenergoterapią, nekromancją czy astrologią. Tego rodzaju praktyki traktuje się współcześnie jako formę rozrywki lub poszukiwań „odmiennych stanów świadomości”. Jeżeli rozrywką jest wywoływanie duchów, to stąd już tylko krok ku temu, by potraktować szatana jako postać baśniową czy wymysł średniowiecznej literatury demonologicznej. Wedle potocznej opinii nie ma nic złego w czytaniu horoskopów, bywaniu u wróżek i magów czy „zabawie” w wywoływanie duchów. Do tego dochodzą różnego rodzaju sekty (jawnie odwołujące się do kultu szatana). W wielu krajach spotkać możemy oficjalnie działające związki zawodowe ezoteryków, co świadczy o ogromnej liczbie osób zajmujących się magią. Mnożą się też szkoły wydające po odbyciu kursu (z reguły bardzo drogiego) dyplomu maga, alchemika, astrologa, wróżbity, okultysty czy spirytysty. Niektóre wydawnictwa prasowe pełne są spirytystycznych artykułów, oferując do sprzedaży: krew smoka, czarne kadzidło, czary miłości, woskowe lalki dla rzucenia uroku nienawiści, talizmany umożliwiające rozkazywanie duchom etc.

Nawet niewinnie wyglądające seanse spirytystyczne mogą okazać się pułapką dla uczestników. Włoski kapłan o. Candido (35 lat pracy w „zawodzie”), jako doświadczony egzorcysta, stwierdza z całą stanowczością, że nie istnieją duchy dobre poza aniołami. Nie można też wywołać dusz zmarłych na seansach spirytystycznych. Duchy pojawiające się tam są zawsze złymi duchami. Podobnie jest z seansami leczniczymi. Od kilku księży już słyszałem o efektach „leczenia” Kaszpirowskiego w Polsce. Zdarzały się przypadki leczenia przez niego dolegliwości

fizycznych, lecz prawie zawsze pociągało to za sobą kompletną ruinę duchową.

Prawie każde większe miasto europejskie ma kilku „zawodowych egzorcystów”, którzy za drobną opłatą są w stanie wypędzić każdego złego ducha. Tego rodzaju szamańskie praktyki istniały zawsze, dlatego też Kościół, by bronić wiernych przed oszustami w tej jakże delikatnej materii, ustanowił oddzielne święcenia egzorcystatu oraz oddzielne obrzędy w postaci egzorcyzmów, których nie mogą udzielać osoby świeckie, a tylko biskupi lub przez nich wyznaczeni duchowni (Kodeks Prawa Kanonicznego 1172).

Egzorcyzmów nie wolno udzielać w oparciu o modlitwy prywatne, lecz tylko w oparciu o zachowany obrzęd oraz formuły zatwierdzone przez władzę kościelną (tzw. rytuał egzorcyzmu z 1614 roku, podający 21 zasad, wedle których można dokonywać egzorcyzmów – ciekawostką dla nas może być 15 zasada mówiąca o tym, że nie należy zbyt łatwo wierzyć w obecność złego ducha w chorej osobie, oraz że egzorcyzmów można udzielać tylko w języku łacińskim). Dlatego też wiele osób, zarówno świeckich, jak i duchownych (bez mandatu biskupa), uważających się i podających się za egzorcystów, naprawdę nimi nie jest. Niektóre wróżki egzorcyzmują co prawda, wzorując się na zasadzie rytuału wiary katolickiej, należy sobie jednak uświadomić, że egzorcyzmy są dokonywane tylko mocą Kościoła i nikt bez poparcia z jego strony nie ma odpowiedniej mocy sprawczej, aby uprosić wypędzenie złego ducha.

Nieliczni egzorcyści katoliccy wybierani są najczęściej spośród kapłanów, którzy mają także specjalność lekarza (najlepiej psychiatry), a także charakteryzują się ogromną odpowiedzialnością i gorliwością posługi kapłańskiej (w Polsce najbardziej znani kapłani pełniący funkcję egzorcysty z mandatu Kościoła to: ks. Andrzej Kowalczyk, ks. Andrzej Grefkowicz, o. Benedykt Barkowski).

Faktycznie jednak w Kościele katolickim egzorcystów jest niewielu. Mimo formalnego wymogu wobec ordynariusza każdej diecezji wyznaczenia odpowiedniego kapłana na urząd egzorcysty, trudno się z tą posługą spotkać. Wspomniany już ks. Amorth utyskiwał niejednokrotnie, że przyszło mu sprawować egzorcyzmy nad osobami z całej Europy (również z Polski). Wszystkie te osoby skarżyły się na fakt, że nie były w stanie we własnym kraju znaleźć kapłana pełniącego posługę egzorcysty. Wynika to nie tyle z niedbalstwa lokalnych hierarchów kościelnych, ile z niewiary w konieczność i skuteczność tego rodzaju działań. Duszpasterstwo na tym polu zostało całkowicie zaniedbane. Reforma liturgiczna Soboru Watykańskiego II zniosła całkowicie modlitwę do Michała Archanioła, odmawianą zawsze przez wiernych po każdym zakończeniu Mszy świętej. Zaniechano też uroczystego obrzędu egzorcyzmu w czasie chrztu świętego (by od małego nie straszyć dzieci diabłem…). Nie spotyka się już także święceń egzorcystatu. W efekcie kapłani nie są przygotowywani do tego, by rozpoznać objawy świadczące o opętaniu. A przecież każdy kapłan powinien być przygotowany na wzór lekarza, który badając pacjenta jest w stanie polecić mu specjalistę: laryngologa, ortopedę, psychiatrę. Podobnie każdy kapłan powinien dysponować wiedzą, czy dana osoba potrzebuje pomocy egzorcysty, czy też nie.

Zaniechanie egzorcyzmów w ewidentnych przypadkach zawsze odbywa się ze szkodą dla opętanego (ks. Amorth w swej książce „Wyznania egzorcysty” podaje liczne przykłady i konsekwencje zaniechania egzorcyzmów, które nawet kończyły się śmiercią opętanego. Jest tam wiele tego rodzaju świadectw: Potrzebowaliśmy 10 lat, zanim znaleźliśmy biskupa, który nam uwierzył i wyznaczył egzorcystę, aby uwolnił moją żonę! Przeżyliśmy dziesięć lat okrutnych męczarni; dziesięć lat zatrzaskiwanych przed nosem drzwi i upokarzających drwin ze strony innych ludzi oraz wielokrotnie powtarzanych słów: „Jesteście szaleni”. Dziesięć lat, podczas których stosowaliśmy różnorodne kuracje medyczne i wydaliśmy bez potrzeby to wszystko, co posiadaliśmy).

Zaniedbanie tego rodzaju duszpasterstwa w Kościele jest o tyle dziwne, że sam papież Jan Paweł II (wedle ks. Amortha) trzykrotnie sam dokonywał egzorcyzmów (po raz pierwszy na samym początku pontyfikatu, po raz drugi w 1982, kiedy to egzorcyzmował pewną kobietę ze Spoletto, przyprowadzoną przez biskupa Ottorino Albertiego, i po raz trzeci we wrześniu 2000 roku, kiedy to nakazał szatanowi opuścić ciało pewnej dziewczyny opętanej od ośmiu lat. W ostatnim egzorcyzmie uczestniczył też ks. Amorth oraz rodzice dziewczyny).

Opętanie czy choroba psychiczna?

Większość osób sceptycznie nastawionych wobec egzorcyzmów powołuje się najczęściej na opinię, że naprawdę żadnego opętania nie ma, a jest to tylko pewna mutacja choroby psychicznej o podłożu religijnym (dzieje się tak szczególnie po tym, jak w 1994 r. Światowa Organizacja Zdrowia uznała opętanie za kategorię diagnostyczną przypisaną chorobie psychicznej). Wedle wszystkich egzorcystów tezę utrzymującą, że każde opętanie jest chorobą psychiczną, obalić jest bardzo łatwo. Wystarczy zaprosić osobę twierdzącą, że nie ma opętań na rytuał egzorcyzmu. Jest pewne, że całkowicie zmieni zdanie. Czy można uznać bowiem za chorobę psychiczną stan, w którym pięcioletnie dziecko wiejskie podczas błogosławieństwa bluźni poprawną łaciną, powołując się na rzeczy, o których wiedzieć nie ma prawa? Jak wytłumaczyć też bezradność lekarzy, którzy dolegliwości chorych leczą latami (często po omacku, gdyż spotykają się z niewytłumaczalnymi klinicznie objawami), podczas gdy egzorcysta skutecznie „radzi sobie” podczas jednego spotkania?

Wedle egzorcystów istnieją trzy oznaki zdradzające, że mamy do czynienia z opętaniem, a nie chorobą psychiczną: poprawne mówienie obcymi językami (często już martwymi, jak łacina czy starożytna greka), posiadanie niewytłumaczalnej nadludzkiej siły (np. pięciu dorosłych mężczyzn nie jest w stanie utrzymać siedmioletniej dziewczynki) oraz znajomość rzeczy ukrytych (wyjawianie grzechów księdza przeprowadzającego egzorcyzmy, często grzechów z dalekiej młodości). Te trzy objawy wskazują egzorcyście, że ma on ewidentnie do czynienia z opętaniem, a nie z chorobą psychiczną.

Istnieją także okoliczności poboczne sugerujące opętanie, takie jak bóle fizyczne (najczęściej bóle głowy), na które nie działają środki uśmierzające, nagła utrata pamięci, wstręt do rzeczy sakralnych, dziwne gwałtowne ruchy, wyczulenie słuchu, napady bluźnierstwa, dziwne zachowania aspołeczne. Wielu egzorcystów wskazuje też na takie znaki jak: pojawienie się niewytłumaczalnego odoru podczas egzorcyzmowania, nagłe, wyczuwalne przez wszystkich obecnych obniżenie się temperatury otoczenia, telepatyczne wnikanie demona w umysł egzorcysty, gwałtowne reakcje na ukryty medalik (np. w książce, gazecie), nienaturalne napięcie skóry twarzy opętanego, wygładzające wszystkie zmarszczki, nerwowe tiki, lewitacja czy nawet samozapłony odzieży. Wyraźnym dowodem opętania są również niewspółmiernie do wieku osoby odpowiedzi dawane egzorcyście (kilkuletnie dzieci, które drwią z dogmatyki katolickiej czy bluźnią przeciwko Niepokalanej).

O. Candido, doświadczony egzorcysta przytacza taki przykład: Jeżeli spotykam u dzieci odpowiedzi nie na miarę ich wieku, wiem dobrze, że jest to forma opętania. Pewnego dnia, przystępując do egzorcyzmu, spytałem trzynastoletnią dziewczynkę, jak wyglądają w piekle po śmierci związki dwu śmiertelnych nieprzyjaciół za życia. Dziewczynka, śmiejąc się histerycznie, odpowiedziała: Idioto! Tam nie ma żadnych stosunków, każdy przebywa sam! Na tym właśnie polega piekło!

Doświadczeni egzorcyści zauważają, że zawsze praca z osobą dotkniętą przez działalność szatana musi się rozpocząć od właściwego zdiagnozowania. Błędna diagnoza powoduje często nieprzewidywalne skutki. Rytuał mówi bowiem wyraźnie, że w zależności od rodzaju opętania należy dobrać odpowiednie środki działania. Pamiętajmy, że w sytuacji egzorcyzmu zły duch jest jakby zobowiązany, by się ujawnić lub przynajmniej ma trudności z ukryciem się. Ważnym jest także to, by egzorcysta nie dał się wprowadzić w błąd przez chorych psychicznie, maniaków, desperatów lub zwykłych żartownisiów (problem pojawia się, jeżeli nakłada się na siebie opętanie z chorobą psychiczną – wtedy potrzebne jest zarówno działanie egzorcysty, jak i lekarza). Ks. Amorth wspomina młodego chłopaka, który cierpiał na bezsenność. Przebywał on w szpitalu, gdzie od tygodni nie zmrużył oka, pomimo kolosalnej ilości środków nasennych rujnujących jego organizm. Zdesperowani lekarze wezwali ks. Gabriela, wiedząc o jego posłudze. Już po pierwszym egzorcyzmie chłopak spał przez 16 godzin.

Gorzej jest w przypadku, gdy opętany nie chce poddać się egzorcyzmom. Znany jest przykład pewnej rodziny, która próbowała leczyć psychiatrycznie swego dorosłego już syna ze względu na nieuzasadnione i gwałtowne napady gniewu. Gdy leczenie nie przynosiło skutku, ks. Amorth rodzinie, która nie chciała pierwotnie słyszeć o egzorcyzmach, zaproponował pewien eksperyment. Pod nieobecność syna ks. Gabriel pobłogosławił jego ubranie, używając modlitw z rytuału. Po powrocie z pracy syn wkładając ubranie wpadł w szał, zaczął je zrywać i deptać, bluźniąc i przeklinając. Ku zdumieniu całej rodziny ubranie stanęło w płomieniach. Podobnych testów używał ks. Amorth z wodą święconą, z której robiono herbatę – opętany już po pierwszym łyku zwymiotował.

Doświadczeni egzorcyści potrafią też określić rodzaj złego ducha po położeniu źrenic opętanego (oczy pozostają całkowicie białe w przypadku złego ducha wysokiego w hierarchii duchów, złe duchy mają bowiem analogiczną strukturę, jak Anioły: Trony, Księstwa, Panowania, Zwierzchności, Władze etc.), tak więc każdy doświadczony egzorcysta potrafi podczas pierwszego spotkania bezbłędnie określić, czy dana osoba cierpi na dolegliwości związane z chorobą psychiczną, czy jest to forma opętania.

Zwyczajowo wyodrębnić można pięć różnych form opętania. Najmniej istotne w posłudze egzorcysty są cierpienia czysto fizyczne zadawane przez złego ducha (formalnie nie jest to rodzaj opętania). Współcześnie najbardziej „spektakularny” był przykład o. Pio, który niejednokrotnie został pobity przez złego ducha (stwierdzano często liczne sińce, zadrapania, ukąszenia, np. w plecy czy kark, co wyklucza całkowicie wszelką formę samookaleczeń). W tego rodzaju przypadkach odprawianie egzorcyzmów jest zbędne, wystarczy żarliwa modlitwa osób najbliższych. Ten przypadek jest najrzadziej spotykany i nie interesuje bezpośrednio egzorcystów.

Podobną formą (choć zaliczaną już do opętania) jest stan, w którym zły duch opanowuje tylko ciało, a nie duszę człowieka. Objawia się to tym, że zły duch wbrew woli opętanego każe mu mówić i wykonywać pewne czynności (towarzyszą temu często bluźnierstwa wypowiadane w różnych językach). Ofiara nie może się tu przeciwstawić (oczywiście nie ponosi też żadnej moralnej odpowiedzialności). Wyjątkowo powołać się tu można na słynny film Williama Fredkina Egzorcysta, który ukazał skrajną formę tego rodzaju opętania (media rzadko podają, że przy kręceniu filmu ekspertem czuwającym nad jego stroną merytoryczną był jezuita Thomas Beningann, pełniący posługę egzorcysty, który niejednokrotnie zaznaczał, że tego filmu nie należy traktować jako klasycznego filmu grozy, ale raczej jako wstrząsający dokument).

Trzecią formą opętania jest opętanie zwane potocznie przez egzorcystów dręczeniem diabelskim. Można to nazwać bardziej „wyrafinowaną” formą opętania, polegającą na długotrwałych niewytłumaczalnych dolegliwościach fizycznych (najczęściej permanentny ból głowy) oraz na niewytłumaczalnym zrywaniu kontaktów z bliskimi, szkodach materialnych, dziwnym zachowaniu, niechęci do sfery sakralnej (opętani odczuwają fizyczny ból słysząc muzykę sakralną, śpiew gregoriański czy nawet muzykę organową). Rozpoznanie tego rodzaju stanu jest wyjątkowo trudne, wymaga bowiem współpracy z egzorcystą najbliższych osób ze środowiska osoby dotkniętej tą dolegliwością.

Dręczenie różni się od opętania tym, że osoba dręczona przez szatana ma pełną świadomość swych wyborów, jest w stanie kontrolować swoje zachowanie.

Kolejną formą opętania jest tzw. obsesja diabelska. Chodzi tu o niespodziewane napady złości, myśli obsesyjne (często kończące się samobójstwem), Osoba dotknięta tą formą opętania prawie nie śpi, jest wyczerpana, charakteryzuje się pesymizmem, brakiem nadziei, wahaniami przy podejmowaniu decyzji. W czasie zwykłego błogosławieństwa czy pokropienia wodą święconą stany obsesyjne gwałtownie się uzewnętrzniają. W sytuacjach, gdy opętani nie chcą się poddać egzorcyzmom, poddają się w końcu leczeniu farmakologicznemu, często zmieniając lekarzy, oskarżając ich o nieudolność w leczeniu lub o brak rozpoznania choroby.

Ostatnią formą opętania są napady złego ducha na domy, przedmioty i zwierzęta. Egzorcyści wskazują jednak, że wyjątkowo rzadko zdarzają się miejsca nawiedzone przez demona, obecność szatana ma, bowiem związek zawsze z osobą, a nie miejscem. Zdarzają się jednak przypadki domów, w których odbywały się seanse spirytystyczne lub gdzie oddawano kult szatanowi. Musimy pamiętać, że satanizm istnieje w swojej straszliwej rzeczywistości.

Wedle egzorcystów nie należy ulegać opinii propagowanej przez massmedia, które redukują satanizm do sfery sensacji, widowiska, przedstawiając go raz jako coś budzącego grozę, innym razem jako coś dramatycznego lub też jako coś śmiesznego. W domach, w których odprawiano tzw. czarne msze, wyraźnie słyszy się kroki, o regularnej godzinie w nocy mieszkańcy słyszą, jak ktoś wchodzi do domu. Zwierzęta domowe wpatrują się w jakiś punkt, po czym uciekają. W tego rodzaju przypadkach egzorcyści zalecają jedynie odprawienie serii Mszy świętych przestrzegając jednak, że tego rodzaju objawy mogą być rodzajem psychozy, sugestii czy zwykłego strachu i bez gruntownego zbadania nie należy tym relacjom dawać wiary.

Generalnie wszyscy egzorcyści utrzymują trzy główne formy działalności szatana: opętanie, dręczenie i obsesja. Dodają także, że znaczny odsetek opętanych przez szatana stanowią ludzie młodzi. Wskazują także na znacznie większy odsetek opętanych kobiet niż mężczyzn. Zupełnie inną formą działania szatana są gusła (czyli działanie złego ducha przez symboliczne przedmioty). Egzorcyści i zdumieni lekarze niejednokrotnie wskazują na przedmioty znajdujące się np. w łóżku osób egzorcyzmowanych. O. Ernetti wspomina: Nie skończyłbym wprost przytaczać faktów, których byłem świadkiem i którym nigdy bym nie dał wiary, gdybym ich nie widział na własne oczy. Można znaleźć wszystko: powiązane kolorowe wstążki, kosmyki włosów, sznurki pełne węzłów, wełnę zbitą przez jakąś magiczną siłę w kształt wieńca, skrzepy krwi, kawałki żelaza albo drewna, lalki przyozdobione dziwnymi znakami lub noszące ślady nakłuć. Ten najbardziej znany egzorcysta Wenecji wskazuje też na źródła opętań wskutek złorzeczeń i przekleństw. Przestrzega też przed wiarą w magiczną moc przedmiotów (czerwona wstążka na małym palcu u nogi w dniu ślubu, czerwona bielizna na studniówce etc.). Przestrzega, że wiara w magiczną moc tych przedmiotów przypomina spacer po kruchym lodzie jeziora.

Zakończenie

Pisząc o problemie egzorcyzmów, staram się spłacić dług wdzięczności ks. Gabrielowi Amorthowi, który przy każdym spotkaniu narzekał na to, że w mediach blokuje się informację o jego apostolstwie lub przedstawia się go jako wymierający relikt epoki średniowiecza. Nie chodziło mu o próżną sławę egzorcysty, lecz o tych, którzy poprzez brak informacji nie będą w stanie nigdy uwolnić się od „kłopotliwego lokatora”. Zawsze, spotykając się z egzorcystami, podziwiałem ich pogodę ducha, pomimo wykonywanej posługi. Spytałem kiedyś o ten dręczący mnie dysonans, w odpowiedzi usłyszałem, że nie ma tu nic pesymistycznego, nie ma bowiem możliwości zawładnięcia duszą przez szatana bez zgody człowieka, może się to stać tylko w przypadku ciała. Do wolnej woli człowieka szatan nie ma przystępu. Po drugie, mamy silny oręż w postaci chrześcijańskiego życia i modlitwy do Michała Archanioła pogromcy szatana. Po trzecie, posługa egzorcysty nie jest działaniem człowieka, tylko działaniem Boga, o które egzorcysta prosi, będąc jego narzędziem. Pamiętajmy też, że każdy z nas ma swego wiernego opiekuna w postaci Anioła Stróża. Ten opiekun strzeże naszej duszy i ciała, a my najczęściej o nim nawet nie pamiętamy lub wręcz nie wierzymy w jego istnienie.

Od Soboru Watykańskiego II minęło wiele lat, dokonano gruntownej reformy liturgii. Podobno przy rozdziale „Egzorcyzmy” postawiono parafkę Prace w toku. Mam jednak nadzieję, że osoby dręczone przez złego ducha, a potrzebujące pomocy egzorcysty, nie zastaną drzwi zamkniętych z wywieszką Prace w toku.

Roman Konik

( www.fidelitas.pl )