Radość adopcji

Jestem ojcem sześcioletniej córeczki. Z przyczyn medycznych nie mogliśmy mieć z żoną własnych dzieci. Podjęliśmy zatem decyzję o adopcji. To było dla nas radosne przeżycie – żona oczekiwała na adopcję dziecka tak, jakby je miała osobiście urodzić. Od razu pokochała tę wówczas pięciomiesięczną dziewczynkę. Uzmysłowiliśmy sobie, że otrzymaliśmy łaskę bycia autentycznymi rodzicami. To „niechciane” dziecko stało się w jednej chwili chciane. Dziś wiem, że ono zawsze było chciane i kochane. Bóg w swej niezgłębionej tajemnicy miłości ubogacił nią nasze małżeństwo. Ta mała istotka nadała naszemu małżeństwu głęboki sens, odmieniła je – staliśmy się rodziną.

Bardzo ją kochamy. Niech wzrasta w łasce u Boga i u ludzi, by mogła być dobrym człowiekiem i dobrą chrześcijanką, wdzięczną Bogu za dar życia i za to, że mogła się rozwijać się w domu rodzinnym.

Dziękujemy biologicznej matce naszej córeczki za to, że ją urodziła.

To nieprawda, że istnieją niechciane poczęte dzieci, które w akcie aborcji trzeba pozbawić istnienia. Tysiące bezdzietnych małżeństw oczekuje na swoje „szczęście”. Każde dziecko już od chwili swego poczęcia jest największym ziemskim skarbem. Czy wolno nam go zniszczyć? Miłość przezwycięża każdy lęk i każdą ludzką słabość. Tylko w jej przestrzeni jesteśmy zdolni do tego, by przyjąć każde ludzkie życie. Kochajmy wszystkich ludzi, przecież „tak szybko odchodzą”. Dajmy im szansę żyć, bo i my otrzymaliśmy ją od Boga. Oddalmy od siebie na zawsze widmo mordowania poczętych, nienarodzonych dzieci oraz eutanazji.

Piotr – ojciec córeczki

zawsze chcianej i kochanej

(,,Miłujcie się!”, nr 5-2008)