Nie chcę przegrać swojego życia

Chciałbym podzielić się z Wami swoim doświadczeniem konsekwencji nałogu masturbacji. Moja „przygoda” z nią rozpoczęła się 7 lat temu, gdy miałem 15 lat, i trwa do dziś. Wówczas nawet nie wiedziałem, co to jest i jak się nazywa. Było mi z tym dobrze, dawało mi to rozkosz. Ale było tylko chwilowym uniesieniem… Zaraz po upadku pojawiał się wewnętrzny wyrzut sumienia. Bagatelizowałem go i zawsze znajdowałem jakieś wytłumaczenie. Najgorsze jest to, że nie wyznawałem swego grzechu przy spowiedzi.

Potrzeba masturbacji stawała się coraz intensywniejsza, dlatego w poszukiwaniu nowych doznań zacząłem sięgać po pisma i filmy pornograficzne. Oglądanie ich sprawiało mi niesamowitą przyjemność, byłem nimi zafascynowany. Często ściągałem z Internetu zdjęcia i filmy pornograficzne i masturbowałem się przy nich.

Z czasem ta pseudowolność stała się moim przekleństwem. Nie chciałem upadać, a upadałem. Wyznawałem ten grzech na spowiedzi św., ale dzień lub dwa po niej znowu upadałem. Nie miałem mocnego postanowienia poprawy. Zacząłem „grać” z Panem Bogiem w bardzo niebezpieczną grę – rozochocony mówiłem sobie: „Panie Boże, ja sobie pogrzeszę, a Ty mi i tak o w ogromie swego miłosierdzia przebaczysz”. Kiedyś usłyszałem, że grzeszenie w nadziei miłosierdzia Bożego jest ciężkim grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, ale nic sobie z tego nie robiłem.

W pewnym momencie straciłem kontrolę nad sobą samym: masturbacja wpływała na moje działania – kłóciłem się z najbliższymi, zionąłem nienawiścią naokoło, miałem bardzo dziwne myśli, których sam się bałem, nienawidziłem siebie, na każdą dziewczynę patrzyłem jak na obiekt pożądania seksualnego… Owszem, modliłem się, ale to była pseudomodlitwa – klepałem słowa z pamięci, a myślami byłem gdzie indziej. Nie umiałem się modlić. Mój umysł był zaśmiecony pornografią. O niczym innym nie myślałem jak tylko o zdjęciach, filmach i masturbacji… Tak wyglądał dzień nastoletniego chłopaka, który powinien tętnić życiem…

Nigdy nie miałem dziewczyny, brakowało mi bardzo bliskiej osoby, z którą mógłbym spokojnie porozmawiać, pospacerować, której bym się mógł pozwierzać. Ale bałem się zawrzeć jakąkolwiek znajomość z dziewczyną w przekonaniu, że mógłbym ją bardzo skrzywdzić. Na skutek pornografii i masturbacji do tej pory jestem moralnie zwichnięty. To jest tak bezczelny, nachalny i chamski nałóg, że zostaje w twoim mózgu i nie możesz go stamtąd wykorzenić. Cały czas w najmniej spodziewanych momentach pojawiają się w mojej pamięci zdjęcia, filmy – wszystko, czym faszerowałem się przez tyle lat. Do dziś walczę z samym sobą, ze swoimi pokusami i namiętnościami. Jest różnie – raz upadam, raz wygrywam… Dzięki Bogu ocknąłem się z tego marazmu i nie chcę przegrać swojego życia.

Znalazłem w Internecie bardzo dobry film ukazujący, jakim bagnem moralnym jest pornografia. Między innymi i on otworzył mi oczy. Wiem, że nie jestem sam w walce ze swoim nałogiem. Kochani! Jeśli tkwicie w bagnie onanizmu, pornografii, pozwólcie Jezusowi, żeby Was z niego wydobył. Sami nie dacie rady. Tylko On potrafi uleczyć Wasze serca i dusze. Musicie walczyć razem z Jezusem i bezwzględnie Mu zaufać, we wszystkim bez wyjątku. Szatan sprytnie zniechęca do walki. Mówi: „Już tak głęboko upadłeś(-łaś), że nie ma sensu walczyć, tak i tak Pan Jezus ci nie wybaczy tego, co zrobiłeś(-łaś). Nie jesteś wart(a) miana dziecka Bożego!”. Pamiętaj – Jezus zawsze ma dla Ciebie otwarte ramiona i czeka nawet na najbardziej zatwardziałego grzesznika, jak na marnotrawnego syna.

Trudno mi będzie sobie wybaczyć, że straciłem tyle pięknych lat młodości. Nadal walczę i bardzo Was proszę, kochani, o modlitwę w mojej intencji i w intencji wszystkich tkwiących w grzechu samogwałtu, pornografii – aby się opamiętali i wrócili do źródła życia, którym jest Jezus Chrystus.

Kochani, pamiętajcie, że pornografia jest fałszywą wolnością, że czyni z człowieka niewolnika! Niektórzy się śmieją z krajów arabskich, że zakazują całkowicie pornografii oraz aborcji. Mówią, że to zacofanie, że średniowiecze. Ja jednak wolę być tak „zacofanym” i żyć w wolności, niż być niewolnikiem pornografii. Bagno erotyzmu powoli, ale bardzo skutecznie niszczy człowieczeństwo. Czyni z człowieka zwierzę kierujące się popędem i instynktami. Wierzcie mi – onanista to człowiek znerwicowany, którego wszystko drażni, który ze wszystkimi się kłóci, wszystko widzi w szarych barwach, rzadko wychodzi z domu, bo się alienuje ze społeczeństwa, ma poczucie bezsensu życia… To człowiek niespełniony, gbur i samolub, któremu brak pokory.

Kochani! Zachowajcie swoją czystość dla osoby, z którą spędzicie resztę swego życia w małżeństwie. Niestety, ja nie zachowałem skarbu dla swojej (daj Boże) przyszłej żony. Teraz czuję się wybrakowany… Tak, czystość, dziewictwo jest skarbem! Tych, którzy zmagają się z grzechem onanizmu, chciałbym podnieść na duchu – nie jesteście sami! Nie poddawajcie się w walce! Zaufajcie Panu Jezusowi bez reszty, a On Was wyzwoli. Być może jeszcze wiele razy będziecie upadać, ale nie zniechęcajcie się! Walczcie! Nie czekajcie tydzień, miesiąc czy pół roku – zacznijcie walkę dziś, od zaraz! Wiem, że to jest bardzo trudne, ale wiem też, że dzięki modlitwie i pracy nad sobą możliwe. Zaufajcie Bogu!

Michał

(,,Miłujcie się!”, nr 4-2008)