Na czym polega samobójstwo narodu?

Na całym świecie wrogowie różnych narodów, na przestrzeni wieków obmyślali w jaki sposób można pokonać i ostatecznie podbić rywala. Sposobów na unicestwienie niewygodnych narodów, zawsze było więcej niż pomysłów na prawdziwy pokój.

Nikogo znającego z grubsza historię Polski, nie trzeba szczególnie przekonywać, że nasza Ojczyzna już od początku była dla różnych narodów łakomym kąskiem, solą w oku i niewygodnym konkurentem. Mnóstwo było przesłanek do podboju naszych ziem: idealne położenie tranzytowe, bogactwa naturalne czy wyjątkowa wiara narodu (czyli niepokora wobec panów tego świata).

Polski nigdy nikomu nie udało się pokonać na zawsze, bo nasi rodacy od wieków swoją siłę, odwagę i męstwo czerpali od Boga. Dlatego też w obliczu wielu zwycięstw i zmartwychwstań Narodu, Polska zaczęła coraz bardziej drażnić przeciwników.

Nasi zaborcy na przykład, życzyli sobie, aby Polacy wyplenili się własnymi rękami. Takie rozwiązanie byłoby najprostsze, najwygodniejsze i niewymagające dużych nakładów finansowych. Ale jak to osiągnąć? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musieli zrozumieć gdzie leży źródło siły narodu – oczywiście w tężyźnie ducha! Postanowili więc Naród skutecznie zdemoralizować, zepsuć, rozpuścić i po prostu ogłupić. Ja chciałbym w tym artykule skupić się na trzech metodach walki z Narodem: pijaństwie, rozpuście i aborcji.

Pijaństwo

Rodzina jest podstawową komórką narodu. Jeśli rodzina silna to i naród silny. Sprawy sercowe i rodzinne, czyli te które dotykają najgłębszej sfery emocjonalnej człowieka, zawsze miały niemały wpływ na kondycję zawodową, wyborczą czy militarną. Bo jeśli człowiek nie potrafił poradzić sobie z osobistymi problemami, to nie mógł być w pełni dyspozycyjnym żołnierzem, ani dokonywać kluczowych wyborów narodowych.

Żeby zwyciężyć Polaków trzeba wynaleźć im przeciwnika doskonałego, który będzie ich niszczył od środka. Jest to przeciwnik niewidzialny z którym niejednemu zdarzyło się już stoczyć bój, trudniejszy niż niejedna bitwa. To nałóg!

Badania i obserwacje wskazują, że ludzie uzależnieni od alkoholu, są mniej zmotywowani do uczenia się umiejętności potrzebnych w życiu, słabiej rozwijają swe umiejętności osobiste. Alkoholik zaczyna dopasowywać swe życie do okoliczności tworzonych przez alkohol.

,,Zamiast poczucia bezpieczeństwa, zaufania i miłości, rodzina przeżywa lęk i zagrożenie, gniew i wstyd, poczucie krzywdy i poczucie winy.

Życie rodzinne zamiast dostarczać oparcia, staje się największym obciążeniem i źródłem problemów.

Zamiast otwartości i prawdy pojawia się coraz więcej kłamstw, manipulacji i udawania.

Rodzina staje się zamknięta w swojej tragedii i cierpieniu, odizolowuje się od innych.

Bardzo często nadmierne picie staje się źródłem trudności finansowych i ograniczania perspektyw bytowych całej rodziny”. (Jerzy Mellibruda – ,,Tajemnice ETOH”, Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1993 r.)

Człowiek, którego dopadł nałóg, zaczyna tworzyć sobie nową piramidę wartości i celów życiowych. Zaczyna coraz mniej panować nad swoją wolą, emocjami a rodzina i cele wyższe stają się dla alkoholika drugoplanowe, gdyż stał się niewolnikiem nałogu. Pijak za butelkę np. wódki, jest gotów zrobić wszystko: zdradzić, oszukać, sprzedać czy nawet pobić.

Nie dziwmy się zatem, że zaborcy traktowali alkohol jako doskonałego sprzymierzeńca. Całe rodziny i społeczeństwa upojone alkoholem, uwikłane w spiralę niepohamowanej żądzy, ogłupione, zniewolone i rozbite mają ogromne trudności ze zrozumieniem zastanej rzeczywistości narodowej i bronieniem się przed zawiłymi niebezpieczeństwami. Takimi ludźmi łatwo się manipuluje. Nie trzeba się obawiać, że będą w stanie się zjednoczyć np. do strajku czy powstania i przeciwstawić się niesprawiedliwości, wyzyskowi w zakładach pracy, wyprzedaży przedsiębiorstw i ziem za bezcen czy ateizacji kultury. Ba, nie trzeba nawet się obawiać, że dobrze zagłosują w wyborach politycznych, bo ich inteligencja i zainteresowanie sprawami ojczyzny zmaleje lub go nie będzie.

Czasy zaborów i wojen w Europie co prawda już dawno minęły, ale naród nadal jest rozpijany przez kolejne rządy. Najprostsze wytłumaczenie powiększającej się fali alkoholizmu w Polsce, jakie pojawia się w mediach, to przyczyny kulturowe, trudna adaptacja po zmianie ustroju, a najczęściej taka, że Polacy są sami sobie winni lub mają to we krwi. A wszystko po to aby zdjąć odpowiedzialność z rządu. Bo niby nie może mieć na to wszystko wpływu. Temat alkoholu i zachęta do jego picia przewija się niezwykle intensywnie w telewizji (nawet publicznej), filmach, teatrze, kabarecie, witrynach sklepowych, publicystyce… A co na to rząd? Zamiast walczyć z promowaniem alkoholu (tak jak to się robi z papierosami) i wprowadzać konsekwentnie skuteczną kampanię profilaktyczną, obniża podatek CIT i akcyzę na spirytus. I mimo iż od czasów rządu Leszka Millera, który tą niższą akcyzę wprowadził, minęło już kilka rządów, nic ku lepszemu się nie zmieniło. Jest wręcz coraz gorzej.

Pytania: Czy taka sytuacja leży w interesie ludzi władzy? Czy polskiemu rządowi naprawdę nie zależy na zdrowym, silnym społeczeństwie nie mającym problemów z alkoholem? Czy prawdziwym Polakom będącym u władzy, zależałoby na unicestwieniu własnego narodu, własnych braci i sióstr? Czy korupcja nie jest zbyt łatwym wytłumaczeniem i uproszczeniem sytuacji?

Wiem, że czasy zaborów, wojen i powstań już dawno minęły a z oficjalnych danych wynikać by miało, że nie grozi nam ekspansja ze strony obcego narodu. Do czego więc zmierzam w tej publikacji? Chciałbym porównać metody psucia narodu przez zaborców z obecnymi metodami sprawowania władzy w Polsce. Mówi się, że żyjemy w wolnym kraju i żadne niebezpieczeństwo narodowe nam nie grozi a już na pewno nie utrata suwerenności. Przyglądając się wnikliwiej metodom sprawowania władzy i jej stosunkowi do najpoważniejszych zagrożeń wewnętrznych, możemy sprawdzić czy tak jest w rzeczywistości.

Podstawową jednostką narodu jest rodzina. Każdy uczciwy rząd chcący zdrowego, silnego państwa, będzie wspierał rodziny pomagając im w dobrym rozwoju. Wrogowi państwa i narodu, będzie zależało na rozbiciu rodziny.

W XVIII i XIX wieku zaborcy Polski świadomie rozpijali naród. Rocznie na człowieka przypadało 10 litrów alkoholu. Głoszących trzeźwość wysyłano na Sybir, a od 1901 roku zakazano szerzenia abstynencji. Po uzyskaniu wolności w 1918 do 1939 roku Kościół i rząd osiągnął sukces w zahamowaniu plagi alkoholowej. Picie spadło do jednego litra na obywatela. W czasie okupacji niemieckiej spożycie alkoholu ponownie wzrosło do dwóch litrów na osobę. Jednak punkt kulminacyjny stanowił okres do 1984 roku, kiedy pito aż 12 litrów na obywatela. Wówczas rocznie państwo na sprzedaży spirytusu zyskało aż 600 miliardów złotych. Dziś reklamy i filmy nadal propagują alkohol, chociaż Kościół i medycyna zdecydowanym głosem mówią o jego szkodliwości. (Danuta Stankiewicz, „Biblioteka Kaznodziejska” – miesięcznik homiletyczny, nr 3 [156], maj-czerwiec 2012)

Rozpusta

Zaborcy doskonale rozumieli, że Polakom potrzeba jak najwięcej rozwiązłości, zdrad, rozwodów, związków ,,na kocią łapę” a mówiąc prościej, ludzi odurzonych hormonami i niezdolnych do wierności małżeńskiej i rodzinnej (a co dopiero wierności ojczyźnie), niechętnych do rodzenia potomstwa, nastawionych jedynie na przyjemność i zysk. Po prostu społeczności niepłodnej! I znowu pojawia się dylemat. Czy Polacy byli sami sobie winni czy to jednak długofalowa działalność obcych rządów doprowadziła do takiego otumanienia i spustoszenia? Chyba jedno i drugie.

Władza nie podejmuje żadnej walki z prostytucją (na Zachodzie legalizuje się ją) i prowadzi rozmowy nad legalizacją związków homoseksualnych. Prasa, telewizja, kultura, reklamy, witryny sklepowe są pełne nachalnej kampanii erotyzmu. W prasie znaleźć można oferty prostytutek a czasopisma młodzieżowe promują masturbację jako normalną metodę relaksu i odstresowania się. A my dziwimy się później, że zatrważająco wzrasta popyt na ,,usługi” prostytutek, ogromny odsetek małżeństw rozpada się po kilku latach, zwiększa się natężenie erotomanii, pedofilii, ekshibicjonizmu, kazirodztwa, gwałtów, molestowań, niechcianych ciąż (czytaj: dzieci) a przy tym również i aborcji! Zrozumcie: co się sieje, to się zbiera!

A co na to rząd? Stara się nieudolnie zapanować nad skutkami plagi masturbacji i seksu przedmałżeńskiego zwiększając kary za pedofilię czy dziecięcą pornografię, ale cały problem ignoruje. Więcej! Wprowadza do szkół ,,edukację seksualną”, gdzie promuje się antykoncepcję.

Od masturbacji bardzo łatwo można się uzależnić, dużo szybciej niż od alkoholu i nikotyny. Nałóg ten bardzo mocno niszczy psychikę, wolę, koncentrację, altruistyczne myślenie, wpływa na wszelkie decyzje. Kiedy nie dostanie się kolejnej porcji seksualnego narkotyku, człowiek robi się drażliwy, nerwowy i niespokojny, dokładnie tak jak w przypadku alkoholu. I właśnie dlatego przyczynia się on do zdrad małżeńskich i rozwodów. Człowiek w nałogu staje się egoistyczny w spełnianiu swoich zachcianek. Jest gotów nawet do szantażu swojej żony (że pójdzie do innej), aby tylko mogła stać się ona przedmiotem do zaspokajania sztucznie rozbudzonego popędu seksualnego. Właśnie: przedmiotem! Między innymi dlatego masturbacja jest grzechem ciężkim!

Nie tylko masturbacja przyczynia się do zdrad i rozpadu małżeństw, ale również seks przedmałżeński, związki ,,na kocią łapę”, czyli wspólne zamieszkanie, bez prawdziwego ślubu, prawie zawsze ze wspólnym łożem. A przecież nie trzeba być mędrcem, żeby wiedzieć, że jest to kuszenie losu. Młodzi mówią: ,,przecież my się kochamy”. Doskonały znawca problemu, Jan Bilewicz – publicysta katolickiego czasopisma ,,Miłujcie się!”, wymienia bardzo wiele argumentów za poczekaniem z rozpoczęciem życia seksualnego do dnia ślubu:

,,- Daje Ci wolność od zmartwień: <<a może zaraziłem się jakąś chorobą?>>, <<może jestem w ciąży?>> (dalsze zmartwienia pojawiają się, jeśli rzeczywiście tak się stało), <<czy ktoś nie pomyśli, że jestem łatwa?>>, <<czy rzeczywiście mnie kocha, czy może chodziło mu tylko o seks?>> itd., itd.

– Daje wolność do skoncentrowania się na życiowych ideałach i ważnych zadaniach, takich jak na przykład nauka czy rozwijanie zainteresowań i talentów. Daje siły do realizowania tych ideałów i zadań. Wszystkie te troski, o których mowa powyżej, niesłychanie angażują i wprowadzają w życie nieład. Unikając ich, będziesz miał(a) wolność kształtowania swojego życia w sposób pełny i godny.

– Daje Ci wolność od uzależnienia seksualnego podobnego do uzależnienia od alkoholu czy narkotyków. Dostarczenie sobie kolejnej dawki seksu staje się dla erotomana tym, czym butelka alkoholu dla alkoholika. Osoby uzależnione są egoistyczne, oszukują i wykorzystują innych. Czystość przygotowuje Cię do cieszenia się współżyciem w małżeństwie. Nie będzie ono wtedy uśmierzaniem nałogu, ale wolnym darem z siebie, który prawdziwie uszczęśliwia oboje małżonków.

– Czystość uczy pokonywania własnego egoizmu, jak również samozaparcia, ofiarności, cierpliwości, wytrwałości, wierności zasadom, odpowiedzialności – a więc uczy prawdziwej miłości. Miłość to coś znacznie więcej niż uczucia. Bardziej postawa niż uczucia. I tej postawy trzeba się nauczyć. Miłość jest fundamentem małżeństwa i rodziny.

– Daje wolność od emocjonalnych zranień spowodowanych wykorzystaniem i porzuceniem przez partnera czy poczuciem: <<Potraktowałem tę dziewczynę jak rzecz, używałem jej i zostawiłem, a ona przecież mnie kochała>>.

– W okresie narzeczeństwa czystość daje wolność do lepszego poznania drugiej osoby i zdecydowania, czy jest dobrym dla Ciebie kandydatem na męża (kandydatką na żonę). Łatwiej Ci będzie określić, jaki on (ona) rzeczywiście jest, jakie są jego (jej) zamiary w stosunku do Ciebie. Łatwiej Ci będzie także określić swoje własne uczucia i zamiary. Decyzja o wyborze męża (żony) jest jedną z najważniejszych w życiu i wiele od niej zależy. <<Jakoś to będzie>> – to marna filozofia. Lepiej wziąć odpowiedzialność za swoją przyszłość.

– Przez zachowanie czystości stajesz się bardziej atrakcyjnym kandydatem (atrakcyjną kandydatką) na męża (żonę). Któż poważny chciałby mieć za męża mężczyznę, który <<zmienia kobiety jak rękawiczki>>, albo za żonę <<łatwą>> dziewczynę? Jeśli zachowasz czystość, będziesz odbierany(-a) jako ktoś nietuzinkowy i z charakterem.

– Przez zachowanie czystości stajesz się przykładem dla innych. Umacniasz innych w dobrym – a więc przyczyniasz się do ich szczęścia.

– I najważniejsze: czystość utwierdza Cię na drodze do Boga, od którego pochodzi prawdziwa miłość i w ogóle wszelkie dobro. Nieczystość zaś zrywa więź z Bogiem i zabija Twoje życie duchowe”. (,,Miłujcie się”, nr 5/2008)

Zupełnie inaczej zapatruje się na problem seksualności Organizacja Narodów Zjednoczonych, lewacy, ,,zieloni”, feministki,itd. ONZ doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem walki z AIDS w Afryce jest… rozdawanie prezerwatyw! W Wielkiej Brytanii na przykład oprócz prezerwatyw, rozdaje się za darmo młodzieży pigułki antykoncepcyjne i wczesnoporonne. Nie pomagają apele papieża Benedykta XVI ostrzegające przed wynaturzaniem swojej seksualności, nie pomagają odwrotne skutki prowadzenia tychże akcji. W Afryce, w miejscach rozdania prezerwatyw, liczba chorych na AIDS wcale się nie zmniejszyła, lecz gwałtownie wzrosła i zabija w zatrważającym tempie. Oprócz tego rozdawanie środków antykoncepcyjnych (również w Wielkiej Brytanii) doprowadziło do zwiększenia liczby chorych na choroby weneryczne (kiła, rzeżączka, chlamydioza), zwiększenia liczby niechcianych ciąż u nastolatek, co zwiększa liczbę dokonanych aborcji i użytych pigułek wczesnoporonnych. Jak to możliwe? Używanie środków antykoncepcyjnych zawsze zwiększa popyt na seks, bo daje poczucie, iż od tej chwili żadne ograniczenia i zahamowania mnie nie obowiązują – w końcu po to są używane. Z drugiej strony ich używanie nigdy nie daje 100% gwarancji obrony przed niechcianą ciążą i chorobami wenerycznymi. Zawsze pozostanie jakiś 1%. W przypadku prezerwatyw gwarancja obrony przed wirusem HIV wynosi zaledwie 60%!!! To znaczy, że 40% osób musi zginąć, nawet jeśli doszło do stosunku seksualnego tylko jeden raz!!! Jeśli ktoś nie wierzy, niech sprawdzi statystyki WHO – są zatrważające!

Doświadczenia z Ugandy wskazują, że jedynie abstynencja seksualna może w stu procentach uchronić nasze społeczeństwa przed chorobami wenerycznymi i ciążami u nieletnich.

,,Po upadku reżimu Amina w 1979 r. i krwawej wojnie domowej, Uganda była tak wyniszczona gospodarczo i moralnie, że sytuacja wydawała się po ludzku beznadziejna. Panowała straszna korupcja i całkowite załamanie gospodarcze. Ponadto 25% ludności chorowało na AIDS i prognozowano, że do 1997 r. 60% Ugandyjczyków umrze na tę chorobę”. (,,Miłujcie się!”, nr 1/2005)

Na początku lat 90. gdy do władzy doszli głęboko wierzący chrześcijanie, doszło do rzeczy niesłychanej: ,,Akcja rządu wzywająca do abstynencji i współżycia seksualnego tylko w ramach małżeństwa, bez żadnego promowania prezerwatyw, połączona z wielką ogólnonarodową modlitwą, doprowadziła do rezultatów zadziwiających cały świat. Statystyki WHO stwierdzają, że Uganda jest krajem, który odnotował największy w świecie spadek zakażeń wirusem HIV i zachorowań na inne choroby przenoszone drogą płciową. Procent kobiet ciężarnych zakażonych HIV spadł z 21,6 w 1991 r. do 6,1 w 2000 r. Największy spadek infekcji zanotowano wśród młodzieży w wieku 15-19 lat, a to głównie z powodu opóźnienia wieku inicjacji seksualnej średnio o cztery lata (wzrósł on z 15 do 19 roku życia). Na skutek szczerej modlitwy w wielu wspólnotach dokonały się liczne całkowite uzdrowienia z AIDS”. (tamże)

Pytania: Dlaczego ONZ pomimo śmierci wielu milionów osób, nadal ignoruje fakty, nie wyciąga wniosków i promuje prezerwatywy oraz ,,bezpieczny seks”? Czy ONZ zależy na śmierci tych ludzi? Czy można nazwać akcją humanitarną sianie śmierci za pomocą promowania rozwiązłości? Trafną diagnozę stawia tutaj Ojciec święty Jan Paweł II:

,, Niezależnie od intencji, które bywają różne i mogą się nawet wydawać przekonujące czy wręcz powoływać się na zasadę solidarności, stoimy tu w rzeczywistości wobec obiektywnego spisku przeciw życiu, w który zamieszane są także instytucje międzynarodowe, zajmujące się propagowaniem i planowaniem prawdziwych kampanii na rzecz upowszechniania antykoncepcji, sterylizacji i aborcji. Nie można na koniec zaprzeczyć, że również środki społecznego przekazu biorą często udział w tym spisku, utwierdzając w opinii publicznej ową kulturę, która uważa stosowanie antykoncepcji, sterylizacji, aborcji, a nawet eutanazji za przejaw postępu i zdobycz wolności, natomiast postawę bezwarunkowej obrony życia ukazują jako wrogą wolności i postępowi”. (Evangelium vitae, nr 17)

Propagowanie homoseksualizmu, też jest jednym z wielu elementów programu tworzenia społeczności niepłodnej i samobójczej. Proszę sobie wyobrazić co by się stało gdyby wszyscy mężczyźni staliby się gejami? W ciągu stu lat ludzkość wyginęłaby doszczętnie! Jak zatem homoseksualizm można nazwać czymś naturalnym i normalnym? Ale te wspomniane wcześniej organizacje takie jak ONZ, Helsińska Fundacja Praw Człowieka czy Unia Europejska promują takie trendy seksualne jako coś normalnego i uprzywilejowanego. Te instytucje stworzone zresztą z myślą o obronie najsłabszych, pokrzywdzonych i dyskryminowanych wcale nie stoją w obronie homoseksualistów jako ludzi, lecz samego tylko homoseksualizmu który ma ich zniszczyć. Według raportu lekarzy Kanady (Małżeństwo gejowskie i homoseksualizm. Raport i komentarz medyczny, J. Shea, J.K. Wilson i inni) aktywni homoseksualiści statystycznie 4 razy częściej popadają w depresję, 5 razy częściej w nikotynizm, 6 razy częściej próbują popełnić samobójstwo. Żyją przeciętnie, zależnie od form i intensywności swojej aktywności, o 8-20 lat krócej niż pozostali mężczyźni. (por. ,,Kościół wobec homoideologii” – ,,Miłujcie się!”, nr 1/2009)

„Religia nie obawia się ostrza sztyletu, może jednak zaniknąć w wyniku zepsucia. Nie ustawajmy w jego szerzeniu: możemy posługiwać się pretekstem takim jak sport, higiena, sanatoria. Stroje chłopców i dziewcząt muszą odsłaniać coraz więcej ciała. By uniknąć zbyt gwałtownej reakcji, powinno się postępować metodycznie: najpierw obnażmy ich do łokci, potem do kolan, następnie całkowicie obnażmy ramiona i nogi, później, wyższe części ciała, klatkę piersiową, etc., etc.?” (z prywatnej korespondencji masońskiej, „International Review of Freemasonry”, 1928; cyt. za: „Rodzina Katolicka”, nr 24, dodatek do nr 56 „Zawsze wierni”).

Aborcja

Aborcja jest największym grzechem i największą zbrodnią jaką człowiek może popełnić. Matka Teresa z Kalkuty apelowała:

,,Wiele razy powtarzam – i jestem tego pewna – że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali? Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, kto je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja i żaden rząd”. (Międzynarodowa Konferencja ONZ na temat Zaludnienia i Rozwoju w Kairze – 1994 r.)

Sama aborcja jest najczęściej skutkiem rozwiązłego trybu życia. Człowiek który używa swojej seksualności tylko jako źródła przyjemności, oszołomiony sztucznie rozbudzonym popędem seksualnym, będzie traktował każde nowo poczęte dziecko jako wroga nr 1, niewygodny balast którego trzeba się pozbyć, bo przeszkadza w zabawie! Jak już wcześniej pisałem sztucznie rozbudzony popęd (np. poprzez masturbację) czyni człowieka hedonistą i egoistą. Oceniając życie pod kątem przyjemności, niejednokrotnie jest gotów skazać nowopoczętego człowieka na śmierć! Nie umiemy ponosić konsekwencji swoich czynów. Co się sieje, to się zbiera!

Na świecie bardzo popularne są akcje upamiętniające ofiary różnego rodzaju ludobójstw, nieludzkich reżimów i zbrodni (szczególnie holokaustu), co ma na celu głęboką refleksję, wzrost morali i przestrogę na przyszłość – szczególnie dla młodego pokolenia. Wspomina się hitleryzm, stalinizm, chińskie represje w Tybecie… Dla przykładu: w czasie II wojny światowej (w ciągu sześciu lat) zginęło na świecie 55 milionów ludzi, z czego 2 mln w obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. Bardzo często te same ,,humanitarne” media nie wspominają o innym ludobójstwie światowym, wielokrotnie liczniejszym i okrutniejszym, bo wykonywanym regularnie na osobach całkowicie bezbronnych i niewinnych. Prasa światowa, szczególnie związana z ruchem obrony życia, podaje iż każdego roku dokonuje się na świecie ok. 40-50 mln aborcji! To nieprawdopodobne, że pod sercami matek, tam gdzie człowiek powinien być najbezpieczniejszy, ginie dużo więcej ludzi niż na wszystkich wojnach razem wziętych, obecnie się toczących.

W ten właśnie sposób umierają całe narody i cywilizacje. Obserwujemy obecnie w Europie i w wielu krajach rozwiniętych, narastający w ogromnym tempie niż demograficzny i jego katastrofalne skutki.

Społeczeństwo się starzeje, systemy emerytalne i zdrowotne stają się coraz mniej wydolne, wydajność pracowników spada, zwiększają się koszty utrzymania placówek socjalnych, nie ma kto płacić podatków… A to wszystko dlatego, że ludzie dali się uwieść hedonistyczno-konsumpcyjnej ideologii w której nie liczy się Bóg, wartości chrześcijańskie, nie liczy się człowiek, rodzina, płynięcie pod prąd, ale przyjemność, używanie ciała, mamona i dobra zabawa. I aborcyjne ludobójstwo jest tego skutkiem. Co innego w Chinach. Tam do aborcji zmusza się w majestacie prawa.

Oczywiście zbrodnia aborcji nie jest jedyną przyczyną ujemnego przyrostu naturalnego na świecie, lecz jest jednym ze skutków hedonistyczno-konsumpcyjnej ideologii. Te samobójcze trendy w krajach rozwiniętych wykorzystują sukcesywnie imigranci z krajów Trzeciego Świata, szczególnie z krajów muzułmańskich. Widać to szczególnie we Francji, Włoszech czy Niemczech. Muzułmanie są niebezpiecznym i agresywnym elementem który mocno zagraża cywilizacji chrześcijańskiej. Mordują chrześcijan, podpalają i bezczeszczą świątynie, demolują budynki użyteczności publicznej, a na ironię twierdzą, że są… dyskryminowani. Łatwo jest sobie wyobrazić co może stać się z Europą, kiedy w niemieckiej czy francuskiej rodzinie rodzi się nieco ponad 1 dziecko a w muzułmańskich nawet 8!!!

Do prawdziwego dramatu – istnego samobójstwa narodowego – doszło w ostatnich dziesięcioleciach w Kosowie, okręgu autonomicznym niemalże od zawsze należącym do Serbii. W 2008 r. Kosowo zdominowane przez muzułmańskich Albańczyków oderwało się od macierzy i ogłosiło niepodległość. Serbowie pogrążyli się w żałobie. Większość państw europejskich niestety uznało niepodległość Kosowa.

Jak do tego doszło? Oficjalny i jedyny powód jaki podały media to masowe osadnictwo albańskie, które miało początek pod koniec XVII w. Jednak pełne żalu wyznanie serbskiej dziennikarki Mariny Stankovič daje nam nowe, wstrząsające, dotychczas przemilczane fakty, które dobitnie obrazują nam prawdziwą przyczynę dramatu. W wypowiedzi nawiązuje ona do wypowiedzi działacza organizacji patriotycznej, który w telewizji z przejęciem żalił się, że po ogłoszeniu i uznaniu przez prawie całą Europę niepodległości Kosowa, trzeba na jego terenach bronić prawosławnej wiary. Marina z rozgoryczeniem pisze: ,, Teraz mu się o prawosławiu przypomniało? A gdzie byłeś, gdy kilka milionów twoich rodaków zamiast do sal porodowych, żłobków, przedszkoli, szkół, urzędów, biur i fabryk trafiało do muszli klozetowych i kubłów na śmieci? (…) Nasze kobiety nie chciały mieć rozwrzeszczanych bachorów, więc tylko jedna ciąża na pięć była donoszona do końca, pozostałe kończyły się w gabinetach ginekologicznych. W tym samym czasie albańskie kobiety w Kosowie miały po sześcioro, ośmioro czy dziesięcioro dzieci. Serbscy cieśle zarabiali strugając trumny, albańscy – strugając kołyski. Jeszcze na początku XX wieku było nas w Kosowie 70 procent, teraz – tylko 8 procent. (…) Przez ostatnich kilkanaście lat nas, Serbów, oskarżano o ludobójstwo, ale myśmy popełniali autoludobójstwo. I popełniamy je nadal. Dziś straciliśmy Kosowe Pole, wkrótce przyjdzie kolej na Belgrad. Natura nie znosi pustki. Kto wybiera zasadę śmierci, sam rezygnuje z życia. Widocznie nie zasługujemy na przetrwanie. A czy Europa zasługuje?” (,,Europa jak Kosowo”; cyt. za: ,,Fronda” nr 46)

Jak ulał pasują tutaj prorocze słowa Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego:

,,Ziemia polska ma być ziemią żywych, a nie umarłych. Dlatego rodzina polska musi rodzić żywe dzieci, nie trupy. Jaka jest rodzina domowa, taka też będzie rodzina ojczysta – naród. Jeśli rodzina domowa będzie rodzić żywych, to i naród będzie żył; jeśli rodzina domowa uszanuje dziecię, będzie uszanowany w tej ojczyźnie człowiek. Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które się rodzi w komórce ogniska domowego, nie uszanują i życia obywateli, bo mordować nauczą się już w rodzinie. Naprzód będą mordować swoje dzieci, a potem innych obywateli. W ten sposób zamiast społeczności życiodajnej będzie się wyrabiać społeczność morderców i naród będzie samobójczy. Zada sobie samemu śmierć własną ręką. I skończy się taki naród i sprawdzi się to, co o niektórych narodach już dzisiaj mówią słowami Pisma Świętego: <<Imiona głupich będą wymazane z ziemi żyjących>>”. (Warszawa, 7.05.1958 r.)

Akurat prawodawstwo hitlerowskie wprowadzone w Polsce podczas okupacji wskazuje, że Adolf Hitler może być uznany za patrona zwolenników aborcji. Trudno bowiem nie dostrzegać analogii między aktualnymi dążeniami niektórych środowisk w Polsce a hitlerowskim programem unicestwienia Narodu Polskiego, który łączył w sobie elementy rasizmu, eugeniki i neomaltuzjanizmu. Martin Borman, jeden z najbliższych współpracowników Hitlera, wytyczał kierunki działania zbrodniczego systemu: “Płodność Słowian – podkreślał – jest niepożądana. Niech używają prezerwatyw albo robią skrobanki – im więcej, tym lepiej” (cyt. za: J. Heydecker, J. Leeb, Trzecia Rzesza w świetle Norymbergii – bilans tysiąclecia, Warszawa 1979, s. 391). Doktor Erhard Wetzel, hitlerowski ekspert od polityki ludnościowej, rozwijał te koncepcje. 27 kwietnia 1942 roku pisał w Berlinie: “Wszystkie środki, które służą ograniczeniom rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na całym obszarze Polski niekarane. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie tolerowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. (…) Poprzez środki propagandy, a w szczególności przez prasę, radio, kino, ulotki, krótkie broszury, odczyty uświadamiające itp. należy stale wpajać w ludność myśl, jak szkodliwą rzeczą jest posiadanie wielu dzieci. Powinno się wskazywać koszty, jakie dzieci powodują, mówić, co można by zdobyć dla siebie za te wydatki. Można wskazywać na wielkie niebezpieczeństwa dla zdrowia, które mogą grozić kobiecie przy porodzie itp. (Zeszyty Oświęcimskie, 1958, s. 41).

Po słowach nastąpiły czyny. 9 marca 1943 r. hitlerowcy wydali rozporządzenie “zezwalające” polskim kobietom oraz przedstawicielkom innych “niższych rasowo” narodów na zupełnie bezkarne zabijanie poczętych dzieci. Trudno zatem nie zauważyć, że program hitlerowskich ideologów i zbrodniarzy poraża swą aktualnością. (Jan Maria Jackowski, „Nasz Dziennik”, nr 240 [4475], 13-14.10.2012 r.)

Cywilizacja śmierci

Linda Kimball w swoim artykule pt. ,,Wewnętrzne zło ewolucyjnego humanizmu” (,,The Intrinsic Evil of Evolutionary Humanism” – ,,MichNews”, 10.11.2005 r.) pisze wprost o szatańskim planie redukcji zaludnienia do 2 mld w które zamieszane są organizacje międzynarodowe. Autorka dopatruje się źródła tego mrożącego krew w żyłach planu w tzw. ,,ekologizmie” współgrającym z marksizmem, feminizmem i liberalizmem, a który jest pewną formą ,,kultu stworzenia” (a nie Stwórcy), opartą na scjentyzmie, a szczególnie społecznym darwinizmie. Wg tej ideologii mamy na świecie ,,ludzką plagę” (6,5 mld) którą trzeba zwalczać wszelkimi metodami. Ma to związek z komunistycznym mitem przeludnienia. Mamy wierzyć, że ta ,,plaga” jest po prostu nieekologiczna.

Podstawą walki z ludzką ,,plagą” jest uprzedmiotowienie człowieka, czyli degradacja jego statusu osoby poprzez legalizację aborcji, eutanazji, eksperymentów na embrionach, zapłodnienia ,,in vitro”, klonowania, prostytucji a w przyszłości wszczepiania mikroczipów pod skórę.

Metod zwalczania ,,ludzkiej plagi” jest bardzo wiele. Oto niektóre z nich:

a) ogólna demoralizacja

b) legalizacja i promowanie aborcji i eutanazji,

c) legalizacja i promowanie rozwiązłości i zboczeń (np. homoseksualizmu),

d) zakaz stosowania klapsa wobec dzieci,

e) legalizacja prostytucji,

f) w wyjątkowych sytuacjach przymusowa sterylizacja,

g) rozprowadzanie wszelkich środków antykoncepcyjnych (szczególnie prezerwatyw) i wczesnoporonnych,

h) rozprowadzanie śmiertelnych chorób (AIDS, malarii, tyfusu, dżumy, cholery) i bierność w walce z epidemiami w krajach Trzeciego Świata,

i) prowokowanie do wojen w krajach Trzeciego Świata lub brak reakcji na ich przyczyny (np. głód)

j) wprowadzenie przez Komisję Handlową (zarządzaną przez Światową Organizację – WHO i Komisję do spraw Wyżywienia i Rolnictwa – FAO) od stycznia 2010 r. Codex Alimentarius (kodeks żywności); skutki wdrożenia tego dokumentu będą następujące:

– nie będziemy mieli dostępu do witamin, minerałów, ziół i naturalnych terapii stosujących te składniki, jako rzekomo mało wartościowych (delegalizacja),

– będą za to dopuszczane do produkcji żywności substancje niebezpieczne dla zrowia (pestycydy, genetycznie modyfikowane organizmy, nanotechnologia),

– będzie możliwość uznania za lek każdego produktu spożywczego,

– uprawa warzyw, owoców i ziół w ogródku będzie wymagała zezwolenia,

– będą obowiązywać zakazy informacji o wartościach odżywczych i zdrowotnych,

– szczepionki, które w zasadzie osłabiają układ odpornościowy, dodatkowo skażone rtęcią będą przymusowe (np. na świńską grypę),

– wiele produktów spożywczych będzie naświetlana pierwiastkami promieniotwórczymi (w rzekomym celu zwalczania zarazków i zanieczyszczeń),

– zwierzęta rzeźne i mleczne będą musiały przyjmować obowiązkowo zmodyfikowane genetycznie hormony wzrostu (rbGH) oraz antybiotyki.

k) w przyszłości III wojna światowa.

Bertrand Russel, myśliciel brytyjski, zdradzający całkowity zanik poczucia moralnego, powiedział: ,,Nie twierdzę, że jedynym sposobem ograniczenia przyrostu ludności jest kontrola urodzin. Przecież są inne: na przykład można rozszerzyć dżumę na całym świecie w każdym pokoleniu i wtedy ci, którzy przeżyją, mogą się mnożyć bez obawy przeludnienia świata; takie sprawy mogą być nieprzyjemne, ale cóż z tego?” (The Impact of Science on Society; cyt. za: ,,Rozpad <<humanizmu>> oświeceniowego, czyli <<katastrofa antropologiczna>>” – ,,Nasz Dziennik”, 29.11.2005 r.)

Oczywiście mordercy realizujący za biurkiem ten makabryczny plan nie mogą znaleźć żadnego usprawiedliwienia, nawet w teorii nadmiaru ludzi. Duża liczba ludzi jaką mamy (6,5 mld) nie jest przyczyną zanieczyszczenia środowiska i katastrof ekologicznych, lecz jest nią nieodpowiedzialna, rabunkowa i agresywna gospodarka oraz złe nawyki. Zwalczanie ,,ludzkiej plagi” przez organizacje międzynarodowe nie jest nawet wcale pokierowane ,,szlachetnymi” pobudkami ekologicznymi. Przyczyna jest bardzo prosta. Ktoś ma na tym po prostu skorzystać!!! Trzeba sobie zadać tylko pytanie: kto?

Papież Jan Paweł II w Kaliszu apelował:

,,Dzisiaj świat stał się areną bitwy o życie. Trwa walka między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci. Dlatego tak ważne jest budowanie ,<<kultury życia>>: tworzenie dzieł i wzorców kulturowych, które będą podkreślały wielkość i godność ludzkiego życia; zakładanie instytucji naukowych i oświatowych, które będą promowały prawdziwą wizję osoby ludzkiej, życia małżeńskiego i rodzinnego; tworzenie środowisk wcielających w praktykę codziennego życia miłość miłosierną, którą Bóg obdarza każdego człowieka, zwłaszcza cierpiącego, słabego i ubogiego, nienarodzonego”. (Kalisz, Sanktuarium św. Józefa, 4.06.1997 r.)

Wnioski

W ostatniej części pragnę dokonać podsumowania. Przedstawiając te fakty chciałem przede wszystkim przestrzec przed katastrofalnymi dla każdego człowieka i narodu skutkami pijaństwa (i innych nałogów), rozpusty, zboczeń i tzw. aborcji. Wiem, że przedstawiając te fakty zasugerowałem teorię spiskową, lecz ja nie chcę dawać gotowych odpowiedzi na te wszystkie nurtujące pytania i wskazywać gotowych winowajców. Niech fakty przemówią same. Do nas samych należy wyciąganie wniosków i podejmowanie decyzji. Sami państwo jednak widzą, że sytuacja w Polsce i na świecie jest bardzo zła. Zadziwiająco zbieżna polityka państw na całym świecie w tak kruchej i delikatnej materii jaką przedstawiłem, nie wygląda raczej na przypadek czy jakąś chwilową modę na którą zachorowali władcy tego świata.

Dostrzegamy iż jest to działalność bardzo zorganizowana. Posłuchajmy co ma nam do powiedzenia na ten temat sługa Boży kardynał August Hlond:

,,Masoneria! To brzmi niemal jak bajka. To wygląda prawie na jakieś nieuchwytne straszydło ze starej legendy. A jednak tak nie jest. Masoneria to coś konkretnego, coś fizycznego, żywego. Ona i dziś istnieje i działa w świecie, istnieje i działa w Polsce, a wszędzie dąży do tego, by ujarzmić ludzkość i poddać ją tym, którzy uważają się za panów świata: żydom. W tym celu szerzy się wśród rasy aryjskiej rozpustę, aby znikczemniała i osłabła. Zatruwa celowo duszę narodów ateizmem i nienawiścią do Boga i religii. W tym celu wciska się w rządy, w wojsko, w parlamenty. Nie brak jej niestety i w Polsce, i nie tu ona bez znaczenia i wpływów. Czujemy to i na Śląsku. Wszak masoneria wymogła, że nasi ulubieni oficerowie musieli w Katowicach opróżnić swe pierwotne kasyno, bo masoneria potrzebuje tego gmachu dla swej roboty antypaństwowej. Wszak w Królewskiej Hucie istnieje od dwóch lat loża Rycerzy Ducha, której zarejestrowanie dokonane zostało wśród okoliczności niemało podpadających. Wiemy dobrze, że masoni piastują wysokie urzędy w naszej Rzeczypospolitej i że zdobywają sobie wpływy na kierunek wewnętrznej i zewnętrznej polityki polskiej. A co gorsza, masoneria przypuszcza szturm na szkołę polską, którą chce opanować w tym celu, aby ducha polskiego już w młodym pokoleniu zdeprawować i znikczemniałego podbić pod panowanie tej loży, która się dzisiaj z lubością zwierzęcą nad narodem rosyjskim”. (III Zjazd Katolicki w Katowicach, 8.09.1924 r., źródło: August Kardynał Hlond, Dzieła. Nauczanie, t. I, Toruń 2003, str. 122-123)

Chcę was uczulić jednak na pewną rzecz. Rzeczywiście odpowiedzialność ludzi władzy, mediów i organizacji międzynarodowych jest bardzo wielka, a ustawodawstwo tworzy silną ,,moralność prawną”, łatwo przyjmowaną przez ludzi szukających usprawiedliwienia dla swoich słabości. My jednak, którzy wierzymy w Boga, nie doszukujmy się w tym usprawiedliwienia dla swojej bezczynności. Uwierzmy w to, że chociaż jesteśmy zwykłymi ,,śmiertelnikami” to też poprzez pracę nad sobą, modlitwę, dzielenie się PRAWDĄ z drugim człowiekiem, współtworzymy rzeczywistość!

Zebrane tutaj fakty wskazują nam dobitnie, że w dzisiejszych dramatycznych i apokaliptycznych czasach ma szanse przetrwać tylko ten człowiek, ta rodzina i ten naród który mocno będzie trwał przy Bogu i będzie wierny przykazaniom Bożym oraz zasadom moralnym.

Świat, Kościół, my wszyscy mamy do przejścia ciężką próbę wierności Bogu, wartościom chrześcijańskim i drugiemu człowiekowi, ,,Lecz kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony” (Mt 10,22). Trwajmy mocni w wierze!

Teofil

13.09.2009 r.