Kryzys sztuki sakralnej

Na temat współczesnej sztuki sakralnej dyskutuje się wiele. Opinie oscylują tu pomiędzy bezkrytycznym zachwytem wskazującym na nowe formy wyrażania uczuć religijnych przez sztukę współczesną, która ma otwierać Kościół na nowe tendencje i formy religijności, po krytykę piętnującą stopniową desakralizację płaszczyzny artystycznej w służbie Kościoła. Rzadko jednak słyszy się głosy wskazujące na silne powiązanie sztuki sakralnej z liturgią, traktując te dwie przestrzenie jako całkowicie od siebie odseparowane. Wraz z odejściem od powszechnej łacińskiej liturgii na rzecz lokalnych obrzędów, naznaczonych często dowolnością liturgiczną, podobna tendencja pojawiła się w sztuce sakralnej.

Problem analizy sztuki sakralnej wymaga wyjścia poza architektoniczno-estetyczny wymiar. Wymaga analizy zarówno teologicznej, jak i symbolicznej, która musi być osadzona w znajomości realiów historycznych. Z punktu widzenia teologii, istotny jest fakt, że Bóg prowadzi z człowiekiem dialog przez symbole. Jest to często jedyna możliwa forma dialogu między Stwórcą a człowiekiem, który jest w stanie zbliżyć się do tajemnic zakrytych przed rozumem jedynie na płaszczyźnie symbolu.

Już starotestamentowe przykłady wskazują nam konkretne sugestie Stwórcy w stosunku do form sakralnych tworzonych przez człowieka. Bóg daje Abrahamowi dokładne wskazówki co do wyglądu Arki Przymierza, przekazuje Mojżeszowi wskazówki, jak wyglądać ma świątynia w Jerozolimie. Dom Boży nie zawiera żadnej przypadkowości, każdy najmniejszy nawet element posiada określony cel materialny, ale zarazem odzwierciedla symbolicznie tajemnice Boga, a wszystko to współgra z obrzędami religijnymi.

Współczesna sztuka sakralna nie jest, wbrew temu, co sądzi wielu jej krytyków, pozbawiona symboliki. Jest, podobnie jak sztuka średniowieczna, wyrazem pewnych tendencji, alegorią życia Kościoła. Nie trzeba być zbyt spostrzegawczym, by zauważyć, że współczesne eksperymenty artystyczne odbywające się na gruncie sztuki sakralnej, są lustrzanym odbiciem procesu zaniku wiary i pewnego zamieszania liturgicznego. Wraz z

Katedra Zmartwychwstania w Évry

odejściem od powszechnej łacińskiej liturgii na rzecz lokalnych obrzędów, naznaczonych często dowolnością liturgiczną, podobna tendencja pojawiła się w sztuce sakralnej.

Współczesna teologia bardziej intelektualnie niż obrazowo stara się przekazać pojęcie Boga. Konsekwencją tego jest więc fatalny stan współczesnej sztuki sakralnej, która zarzuciła wielowiekową tradycję symbolicznego wyrażania obrazu. Będąc częścią sztuki współczesnej podlega też jej regułom, zgodnie z którymi świątynie winny być sprofanowane tak samo, jak współczesna sztuka. Symbole zawarte w formie sztuki sakralnej stały się więc nieczytelne, otwarte na interpretacje, niejednoznaczne, odsyłają wręcz do innych religii czy świeckich tradycji.

Nie dziwi zatem, że współcześnie budowane obiekty sakralne są pełne niechlujstwa, są obrazem chaosu i pomieszania i w żadnym stopniu nie obrazują idei piękna (przechodzenie od piękna widzialnego do niewidzialnego wskazuje na fundamentalną funkcję tradycyjnej sztuki sakralnej).

Architektura wyrazem liturgii

Wraz ze zmianami w formach liturgicznych zmieniony został, jako naturalna konsekwencja, funkcyjny charakter architektury sakralnej. Racją istnienia świątyni jest bowiem sprawowana w niej liturgia. W momencie gdy w liturgii przesunięto akcent z Mszy Świętej (rozumianej jako Ofiara przebłagalna z kulminacyjnym momentem transsubstancjacji) na liturgię wieczerzy i spotkania, gdzie Eucharystia jest bardziej wspólnotą stołu niż Ofiarą, świątynie zmieniły się w miejsca zgromadzeń, liturgie w luźne spotkania wiernych, a kapłana zamieniły w konferansjera. Ołtarze zastąpiono stołami, rzekomo mającymi wskazać dobitniej na akcent wieczerzy. W rzeczywistości spowodowało to zupełną dowolność w stosowaniu podstawowych sprzętów liturgicznych. Sam niejednokrotnie byłem świadkiem sytuacji, w której z powodu ,,pielgrzymkowego charakteru” celebrans, zamiast poświęconego kielicha, do przeistoczenia stosował kubek jednorazowy, który oczywiście po Mszy św. wyrzucał do kosza.

Wielu duchownych potraktowało nowe rozporządzenia liturgiczne jak zielone światło dla własnej inwencji w modyfikacji liturgii. W wielu wspólnotach katolickich (szczególnie na terenie Niemiec) powszechne stało się ,,koncelebrowanie” Mszy św. przez świeckich bądź ewangelickich duchownych (a więc w pojęciu Kodeksu Prawa Kanonicznego, także świeckich), nie wyłączając słów konsekracji. Coraz częściej wielu duchownych w celu ,,urozmaicenia i uatrakcyjnienia” liturgii wprowadzało Mszę z muzyką rockową i grą świateł (np. casus ,,Jugendkirche” w Wiedniu, aprobowany przez miejscowego biskupa, czy nabożeństwo z muzyką techno, z udziałem didżeja i tancerzy, odbywające się regularnie w kościele w Metzu, motywowane przez Philippe’a Hiegla, rzecznika diecezji, ,,otwarciem się na młodzież”).

W momencie powszechnej desakralizacji świątyń (wynajmowanych powszechnie na Zachodzie na dyskoteki, bankiety, koncerty), całkowitej reorientacji poddana została też sztuka sakralna. Proroczo brzmią dziś słowa św. Piotra Damianiego, który mawiał: Kościół jest obrazem świata.



Świątynia – obraz kosmosu

Symbolika świątyni w Kościele katolickim posiada tradycję która krystalizowała się przez wiele wieków, osiągając swe apogeum w sztuce gotyku. Świątynia rozumiana jest w sztuce gotyku jako odzwierciedlenie kosmologicznej budowy świata, gdzie ołtarz stanowi jego centrum i jest zarazem najbardziej centralnym oraz najważniejszym punktem świątyni. Wedle wielowiekowej tradycji, budowa ołtarza nie jest przypadkowa. Musi on powstać (w nawiązaniu do tradycji hellenistycznych i rzymskich), z poświęconego kamienia, w którym ukryte są relikwie świętych. Nawet jeżeli dopuszcza się sprawowanie czynności liturgicznych poza świątynią, warunkiem koniecznym jest przenośny ołtarz wraz z tzw. poświęconym kamieniem ołtarzowym. Wszelkie próby rezygnacji z tego elementu były przez wieki traktowane jako bluźniercza desakralizacja Eucharystii.

W sztuce gotyku nieprzypadkowe było też umieszczenie ołtarza w przecięciu krzyża łacińskiego, na planie którego wznoszono świątynię (powiększenie apsydy i transeptu ukształtowały plan kościoła na formie krzyża łacińskiego sakralizując tym samym budynek). Przez ten zabieg charakter świątyni nie pozostawia złudzeń co do chrystocentryczności.

Współcześnie, rezygnując z planu wpisania świątyni w kształt krzyża, twórcy zdają się na całkowitą dowolność. Większość świątyń budowana jest na kształcie kwadratu, nie różniąc się w tym od domów jednorodzinnych. Ekstrawagancją są świątynie wpisane w koło, co wymusza charakter sali koncertowej, sądowej (gdzie w takim kościele umieścić np. kaplice boczne?) lub dworca kolejowego z chłodnym patosem pustego monumentalizmu. Tak wybudowane świątynie przypominają raczej klimatem sale zebrań publicznych. Zewnętrzne zdobnictwo rezygnujące z wież w fasadach nie wyróżnia już niczym obiektów sakralnych od zwykłych budowli użyteczności publicznej. Współcześnie nie spotyka się na etapie planowania budowli sakralnych gotyckiego odwołania do wertykalności, zdobienia fasad. Ideową podstawą budowli sakralnych nie są już traktaty teologiczne. Ekstrawaganckie rozwiązania architektoniczne motywowane są raczej wykazaniem kunsztu inżynierskiego, awangardowych prądów.

Kościół p.w. Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku zbudowany w latach 1990-1996, wzorowany na nieistniejącej już barokowej świątyni z Berezwecza na Białorusi.

Solarne dziedzictwo antyku

Samo usytuowanie świątyni w chrześcijaństwie nie było przypadkowe lub pragmatyczne (jak w przypadku współczesnej architektury sakralnej). Wczesnochrześcijańska architektura sakralna wpisywała się w bogatą tradycję kultów solarnych, gdzie Chrystusa przedstawiano w alegorii wschodzącego słońca (Chrystus jako słońce sprawiedliwości), dlatego też świątynie zorientowane były na wschód. Św. Augustyn pisał: Kiedy wstajemy do modlitwy, zwracamy się ku wschodowi, miejscu, gdzie podnosi się słońce. Św. Tomasz z Akwinu Z Akwinu tłumaczył wschodnią orientację kościołów poczwórnymi motywami: Stosowne jest, że do modlitwy zwracamy się ku wschodowi, po pierwsze po to, żeby wskazać majestat Boga objawiający się w ruchu nieba, którego początek jest na wschodzie – po drugie dlatego, że raj ziemski istniał na wschodzie, a my usiłujemy do niego powrócić – po trzecie dlatego, że Chrystus, który jest światłem świata, został przez proroka Zachariasza nazwany Wschodem, a według Daniela wzniósł się ponad wszystkie nieba na wschodzie – po czwarte wreszcie dlatego, że stamtąd ostatniego dnia przyjdzie On, według słów Ewangelii św. Mateusza: Jak błyskawica pojawiająca się od wschodu i jaśniejąca aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wschodzące słońce, w kierunku którego zwrócony był celebrans (liturgię najczęściej sprawowano o wschodzie słońca – nigdy po południu) symbolizowało zwycięstwo Chrystusa nad potęgą ciemności i nocy. Korzystanie z solarnych alegorii miało dużo szersze zastosowanie. Gotyckie katedry były tak konstruowane, najjaśniejszym, a przez to i centralnie usytuowanym miejscem była apsyda z prezbiterium. Dużo mniej oświetlona była ta część kościoła, w której przebywali wierni. Układ taki wskazywał na podział wiernych i celebransa, który w ich imieniu zwracał się do Boga. Wierni przebywając w słabiej oświetlonej części kościoła, patrząc na zalany promieniami słońca ołtarz mieli odnieść wrażenie kontaktu z sacrum, z tajemniczością, grozą, potęgą. Od ołtarza rozchodziło się światło na całą katedrę. Układ taki miał sprzyjać wydzieleniu przestrzeni sakralnej i oddzieleniu jej od przestrzeni czynności świeckich. Tego rodzaju rozwiązania osiągano przede wszystkim sposobami artystycznymi, zaś specyficzne formy zdobienia i dekoracji, miały główny cel w postaci stworzenia przestrzeni mającej cechy niezwykłości, niecodzienności, podniosłości. Wyjście z kościoła było najmniej oświetlone. Wierny wychodząc z kościoła zostawiał za sobą oświetlony ołtarz i zmierzał w kierunku ciemności, czyli świata profanum. Nie bez powodu tradycja wczesnego chrześcijaństwa umieszczała krainę umarłych, Szeol, na zachodzie.

Solarne rozwiązania w architekturze sakralnej nie są wynalazkiem chrześcijańskim, podobnie jak wiele obrzędów liturgicznych (np. okadzanie), zostały one przejęte z bogatej tradycji starożytnego Rzymu i Grecji. Współcześnie w kolejnej fali zachwytu nad dziedzictwem tych epok zapomina się o tym, że Kościół katolicki wraz z liturgią i zabytkami architektury jest jedynym legalnym spadkobiercą spuścizny cywilizacyjnej antyku.

Układ witraży w katedrach średniowiecznych także korzystał z rozwiązań solarnych. W północnej, a więc i najmniej doświetlonej części kościoła umieszczano witraże przedstawiające walkę Chrystusa ze złem; były to najczęściej sceny z Apokalipsy.

Zebranie zamiast tajemnicy

Najsłoneczniejsza część była zarezerwowana dla scen tryumfu wiary, głównie obrazując Ewangelię. Wzmocnieniem oddzielenia sfery sacrum i profanum w świątyniach wczesnego chrześcijaństwa było umieszczanie specjalnych kotar, zaciąganych na czas Przeistoczenia (do dziś praktykowane jest to w prawosławiu, w postaci ikonostasu). Wtedy jedynie celebrans miał dostęp do najważniejszego momentu Eucharystii. Z biegiem czasu odstąpiono od tej zasady, pozostając jednak przy czytelnym podziale na prezbiterium oraz wiernych, którzy oddzieleni byli balaskami od ołtarza. Współczesne tendencje liturgiczne, mające na celu fraternizację wiernych z celebransem oraz zastąpienie tajemnicy Eucharystii większym zaangażowaniem wiernych, wyparły całkowicie we współczesnej architekturze balaski. Przedsoborowe kościoły w ramach liturgicznego aggiornamento ,,dostosowano” do nowej formy liturgii, której pierwszym i czytelnym znakiem oprócz wyrzucenia tradycyjnego ołtarza (co często wiązało się z dewastacją pereł architektury sakralnej) było zlikwidowanie balasek.

Jedno jest pewne: w tradycyjnej architekturze sakralnej nie było miejsca na antropocentryzm. Człowiek pozostawał zawsze w cieniu Boga, katedra poprzez teocentryczny charakter przypominała właściwą relację człowieka do Boga. Artystyczne rozwiązania wewnątrz katedry tak kształtowały nastrój wiernych w stosunku do sprawowanej liturgii, by nie mieli oni wątpliwości, że uczestniczą w misterium, zaś architektura świątyni umożliwiała przeżycie tajemnicy Chrystusowej Paschy: życia, męczeńskiej śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania. Niebagatelny wpływ na rozwiązania architektoniczne miał dekret o Eucharystii, przyjęty podczas Soboru Trydenckiego, głoszący realną, a nie symboliczną obecność Chrystusa w Eucharystii, co miało przełożenie na pozycję tabernakulum. Miejsce przechowywania Hostii stało się, obok ołtarza, symbolicznym centrum przestrzeni sakralnej.

Z jednej strony powszechny podziw budzą dziś katedry gotyckie jako pamiątki i pomniki czytelnego przesiąknięcia sztuki teologią, z drugiej zaś – nowe budowle sakralne konstruowane są paradoksalnie na zasadzie compositio opositorum do sztuki gotyku. Architekci zdają się robić wszystko, by odciąć się od balastu tradycji. Katedry średniowieczne nawet bez wiernych i celebransa budziły respekt i przypominały, że jest to Dom Boga. O ile we współczesnych świątyniach utrzymać można tę tezę w momencie sprawowania czynności liturgicznych, tak po wyjściu wiernych kościoły te nie przypominają już świątyń.

Desakralizacja współczesnych świątyń przejawia się na wielu poziomach, począwszy od przypadkowości w doborze rozwiązań przestrzennych, a skończywszy na zniszczeniu symboliki malarstwa ściennego. Współcześnie tworzone kościoły są jakby wysterylizowane z tego rodzaju symbolicznych zdobień. Najczęściej argumentuje się brak tej formy zdobienniczej względami oszczędności, nie szczędząc jednak ogromnych kwot na opłacanie pseudoartystów tworzących współczesną ,,sztukę”.

Dyktat ,,postępowych”

Przykładem może być tu wystawa pt. ,,Irreligia” prezentowana przed kilku laty w (brukselskich) kościołach katolickich. Organizator wystawy Włodzimierz Majewski nagrodzony został przez duchownych belgijskich za wysoki kunszt artystyczny i za wytyczenie nowej formy sztuki sakralnej. Polegała ona w tym przypadku na wystawieniu w centralnym miejscu kościoła metalowego kontenera z ludzkimi szczątkami. Przestrzeń kościelną wykorzystano do zaprezentowania ,,efektu umierania”, jako komentarz do hasła memento mori. Duchowni wskazywali, że stalowy kontener z ludzkimi szczątkami stał się dla nich miejscem kontemplacji. Przy ogromnej klace medialnej wskazywano także na nowe otwarcie się sztuki sakralnej na przestrzeń tolerancji. Jeden z kuratorów wystawy (Grzegorz Kowalski – profesor warszawskiej ASP) tak skomentował niechęć tradycyjnie zorientowanego duchowieństwa wobec ekspozycji: Reakcja hierarchów na wystawę ,,Irreligia” świadczy, że artyści tacy jak ja nie mają czego szukać w takim Kościele. Inną twarz Kościoła pokazał natomiast brukselski ksiądz, który w powierzonej sobie świątyni pokazał niektóre dzieła z ,,Irreligi”, mówiąc przy tym: Kościół, w którym nie stawia się pytań, jest Kościołem martwym.

Tego rodzaju deklaracje mają bezpośredni wpływ na wygląd współczesnej sztuki sakralnej. Wydaje się, że wielu duchownych z obawy o to, by nie być posądzonymi o niezrozumienie i zacofanie w stosunku do nowych rozwiązań, godzi się na artystyczne prowokacje wewnątrz przestrzeni sakralnej awansując tym samym do rangi ,,postępowych”.

Nie należy zapominać, że sztuka jest szczególnie skutecznym środkiem oddziaływania na sferę duchową. Współczesna sztuka sakralna w żaden sposób nie może być prostą drogą do poznania Boga. Jedyną receptą jest ponowne odkrycie przez nią dziedzictwa tradycji.

Roman Konik

(,,Polonia Christiana”, nr 1, 03.-04.2008 r.)