Jak uniknąć zalania kryzysową falą?

Z dr. Cezarym Mechem, doradcą prezesa NBP, rozmawia Malgorzata Goss

Kilka dni temu nowy prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama objął swój urząd. Dla strategów światowej ekonomii oznacza to, ze nadszedł czas na podjecie zasadniczych decyzji…

– W Polsce premier dopiero w tym tygodniu przyznał, ze jest kryzys, podczas gdy wszystkie liczące się kraje na świecie posiadają juz pakiety antykryzysowe na sumę około 2 bln USD. Najważniejszy i największy jest oczywiście pakiet Obamy, który przeznaczył 819 mld USD na pomoc dla amerykańskiej gospodarki (poza sektorem bankowym). W efekcie spowolnienia w Chinach związanego ze spadkiem eksportu do krajów rozwiniętych, zwłaszcza na rynek Stanów Zjednoczonych, nastąpiło tam 4-punktowe obniżenie wzrostu – z ponad 10 proc. PKB do 6,8 proc. w ostatnim kwartale (a nie można wykluczyć, że te dane są i tak podretuszowane). Odpowiedzią Chin na spowolnienie jest olbrzymi pakiet wydatków publicznych na pomoc gospodarce, który ma wynosić 585 mld USD na lata 2009-2010 (poza sektorem finansowym). Niemcy z kolei przeznaczają na pakiet 87 mld euro w latach 2009-2010, w tym 50 mld euro na inwestycje przede wszystkim w infrastrukturę oraz szkoły (tzw. drugi pakiet antykryzysowy). Również we wtorek parlament Japonii przyjął pakiet antykryzysowy o wartości 54 mld USD, a całość pomocy wyniesie 112 mld dolarów. Nakłady Francji na pomoc gospodarce realnej na lata 2009-2010 sięgają 67 mld euro, w tym 14 mld euro na infrastrukturę. Z kolei tegoroczny pakiet w Wielkiej Brytanii opiewa na 16 mld euro.

Jak na tym tle ksztaltuje się pakiet Obamy?

– Jest imponujący, 819 mld dolarów ma zostać wydanych w ciągu dwóch lat na inwestycje w infrastrukturę, energetykę, a także na budowę szkol i pomoc najuboższym. Kwota 480 mld dolarów zostanie przeznaczona na rozbudowę szeroko pojętej infrastruktury, co uznaje się za najszybszy sposób tworzenia miejsc pracy i pobudzenia aktywności gospodarczej przy jednoczesnym budowaniu podstaw rozwoju w długim okresie. Ameryka, jak wynika z zapowiedzi, zbuduje niezliczone mosty i drogi. Obama uznał rozbudowę infrastruktury za „serce” proponowanego pakietu: „Stworzymy miliony miejsc pracy poprzez największy program inwestycyjny od czasu zbudowania sieci autostrad w latach 50.” – mówił prezydent, a gubernator Kalifornii dodał: „Pomoże to utworzyć miejsca pracy, ‚pompując’ jednocześnie gospodarkę. To tak, jak ogrzać dwa domy za jednym zamachem”. Szacuje się, że inwestycje rzędu 1 mld USD nie tylko spowodują bezpośredni wzrost zatrudnienia o 28,5 tys. pracowników, ale ponadto doprowadza do tego, ze 400 mln USD wróci do budżetu w postaci podatków i wykreuje dodatkowo 500 mln USD inwestycji prywatnych. Inwestycje na ponad 140 mld USD pozwolą zachować 4 mln miejsc pracy, a wiec więcej niż wyniósł zeszłoroczny 2,6-milionowy wzrost bezrobocia, rekordowy od czasu II wojny światowej. Na chwile obecna USA zidentyfikowały 5 tys. projektów drogowych na sumę 64 mld USD, których budowa mogłyby się rozpocząć w ciągu 180 dni. Na tym przykładzie widać, jak bardzo jest istotna rozbudowa infrastruktury gospodarczej, i to nawet w krajach, gdzie infrastruktura jest rozwinięta. A w Polsce cala debata gospodarcza od lat obraca się wokół słów „ciąć”, „ciąć”, „ciąć wydatki”, czyli wokół redukcji budżetów zamiast budowania infrastruktury. Rozbudowana infrastruktura zachęca do inwestowania, bo obniża koszty. Obecny kryzys jest silniejszy niż wszystkie kryzysy, jakie występowały w świecie zachodnim po II wojnie światowej. Przejawia się również w tym, że został zakwestionowany sam sposób, w jaki gospodarka się rozwija. W tym okresie bardzo trudno jest przedsiębiorcom podejmować decyzje inwestycyjne, bo nie wiedza, jaka będzie koniunktura, zapotrzebowanie na produkty, a z drugiej strony – nie wiedza, jakie są koszty kapitału i jaka musi być zyskowność. Dlatego tez dostosowania ze strony przedsiębiorców, które obserwujemy obecnie, mają przeważnie charakter negatywny – starają się oni ograniczyć produkcje do aktualnego zapotrzebowania, nie inwestują i czekają na rozwój sytuacji. Otóż w takim momencie bardzo istotna jest długofalowa polityka państwa. Państwo powinno wystąpić z propozycjami dotyczącymi inwestycji, z propozycjami rekompensowania tego, czego nie robią podmioty prywatne. Powinno wyasygnować środki i wejść w puste nisze. Inwestowanie w chwili dekoniunktury pobudza segment prywatny, a wiec neutralizuje brak aktywności przedsiębiorstw, a przy tym jest tańsze niż w okresie prosperity. (…)

(,,Nasz Dziennik”, nr 26 [3347], 31.01-1.02.2009 r.)