Trudna historia katolicyzmu w Anglii

CZ. 1

Anglia była jednym z pierwszych krajów Zachodu, który objęta ewangelizacyjna działalność Kościoła. W VI w. misję do zamieszkujących wyspę germańskich ludów Anglów i Sasów wystał papież św. Grzegorz I Wielki. Na jej czele stanął św. Augustyn (nie mylić ze znanym ojcem Kościoła), który został również pierwszym arcybiskupem Canterbury (katolickim prymasem Anglii). Równolegle z misją rzymską Anglię ewangelizowały misje iroszkockie, tzn. prowadzone przez mnichów irlandzkich (duchowych potomków św. Patryka, apostoła Zielonej Wyspy).

Od „Obrońcy Wiary” do prześladowcy Kościoła

W średniowieczu Anglia była pełnoprawnym składnikiem łacińskiej christianitas (wspólnoty ludów chrześcijańskich). Dawała Kościołowi wielkich teologów i doktorów Kościoła (np. św. Anzelma z Canterbury w XII w.), wielkich krzyżowców (legendarny król Ryszard Lwie Serce) oraz wielkich świętych (np. św. Tomasz Beckett, arcybiskup Canterbury, zamordowany w XII w. na polecenie króla Henryka II). Katedra w Canterbury – miejsce męczeńskiej śmierci św. Tomasza Becketta i miejsce złożenia jego relikwii – była jednym z najbardziej znanych miejsc pielgrzymkowych nie tylko w Anglii, ale na całym Zachodzie. Pielgrzymki do tego miejsca dały Geoffreyowi Chaucerowi impuls do napisania w XIV w. Opowieści kanterberyjskich, uważanych za początek narodowej literatury angielskiej.

Gdy na kontynencie w 1517 r. rozpoczęła się reformacja, w Anglii panował król Henryk VIII. Władca ten bardzo krytycznie odniósł się do nauki Marcina Lutra. Nie tylko obłożył państwowym zakazem (pod sankcją kary śmierci) propagowanie w swoim królestwie idei reformacyjnych, ale i sam postarał się mieć swój wkład w zwalczanie poglądów niemieckiego reformatora. Henryk VIII napisał mianowicie Traktat w obronie siedmiu sakramentów, odzwierciedlający katolicką naukę o sakramentach (prawdopodobnie rzeczywistym jego autorem był kanclerz Henryka VIII, wybitny mąż stanu i wielki humanista Tomasz More). W uznaniu zasług angielskiego króla dla obrony Kościoła papież Leon X nadal mu oficjalny tytuł „Defensor Fidei” – „Obrońca Wiary” (używany notabene aż do dzisiaj – przez każdego monarchę angielskiego i brytyjskiego, już dawno po tym, jak władcy angielscy zerwali z „papistowskimi błędami”…).

Król Henryk VIII miał jedno pragnienie i jedną słabość. Tym pierwszym była chęć posiadania syna – następcy tronu. Tym drugim – rozwiązłe życie. Konsekwencją tych dwóch rzeczy był romans króla z Anną Boleyn – jedną z dworek jego żony, Katarzyny Aragońskiej. Henryk VIII podjął starania w Rzymie o unieważnienie małżeństwa z Katarzyną (z którą miał jedynie córkę – przyszłą królową Marię I). Papież jednak nie zamierzał spełnić królewskich zachcianek.

W tej sytuacji angielski władca postanowił udzielić rozwodu sam sobie. W 1534 r. zerwał jedność ze Stolicą Apostolską, ogłosił się głową Kościoła w Anglii i opublikował tzw. akt supremacji. Dokument ten domagał się od wszystkich – w tym także od biskupów – przysięgi wierności dla króla Henryka jako „Głowy Kościoła w Anglii”. Odmowa złożenia tej przysięgi – czyli innymi słowy trwanie przy jedności Kościoła powszechnego – oznaczała karę śmierci.

Dodajmy, że Henryk VIII aż do swojej śmierci uważał się za prawowiernego katolika. Zaprzeczanie realnej obecności Chrystusa w sakramencie ołtarza czy negowanie sakramentu spowiedzi (co czynili protestanci) karał śmiercią. Z drugiej jednak strony okrutnie prześladował tych, którzy wytrwali w wierności następcy św. Piotra. Bezwzględnie tępił obecność katolickiej wiary i kultury w Anglii (np. przez masowe niszczenie klasztorów, połączone z prawdziwym ikonoklazmem, którego ofiarą padły m.in. relikwiarz św. Tomasza Becketta w Canterbury oraz wizerunek Matki Bożej z Walshingham – największego sanktuarium maryjnego w Anglii).

Kardynalska purpura jak krew czerwona

Trzeba przyznać, że zdecydowana większość biskupów angielskich (z arcybiskupem Canterbury, Thomasem Cranmerem, który okazał się później zwolennikiem protestantyzmu, na czele) ugięła się pod naciskiem i zaprzysięgła wspomniany akt. Wśród tych zaś, którzy odważnie powiedzieli królewskim zachciankom „non possumus”, wybijają się dwie postaci: św. Johna Fishera, biskupa Rochester, oraz św. Tomasza More’a (Morusa). Obydwaj zostali kanonizowani jako męczennicy za wiarę w 1935 r. przez papieża Piusa XI.

Biskup Rochester był właściwie jedynym angielskim biskupem, który w dniach próby bezkompromisowo stanął przy prawdzie i – płacąc najwyższą cenę – dochował wierności następcy św. Piotra. Jako „zdrajca”, został osadzony w twierdzy Tower, gdzie miał oczekiwać procesu i niechybnej egzekucji. Już w murach twierdzy doszła do niego wiadomość, że papież Paweł III, dla zaznaczenia swojej aprobaty i uznania dla jego bezkompromisowości, wyniósł go do godności kardynalskiej. W przypadku Johna Fishera purpura kardynalska nie była jednak tylko symbolicznym przypomnieniem o krwi męczenników – była zapowiedzią niedalekiej przyszłości.

By skłonić kard. Fishera do ugięcia się, wysłano do jego więziennej celi kilkuosobową delegację, złożoną z biskupów, którzy już dali się złamać, zaprzysięgając akt supremacji, i namawiali kardynała do tego samego. Ten jednak miał im odpowiedzieć: „Sądzę, że raczej powinniśmy trzymać się razem w odrzucaniu tych gwałtownych i bezprawnych naruszeń i szkód, codziennie zadawanych naszej wspólnej Matce, Kościołowi Chrystusa, aniżeli za pomocą jakiegokolwiek namawiania pomagać w tym lub posuwać to naprzód… Jesteśmy oblężeni ze wszystkich stron i z trudnością możemy ujść nieprzyjacielowi. Widząc zaś, że rozpoczął się Sąd Boży, jaką można mieć nadzieję, że inni stać będą, gdy my upadniemy? Twierdza została zdradzona, nawet przez tych, którzy mieli jej bronić”.

17 czerwca 1535 r. zapadł wyrok. Kardynał Fisher został uznany za winnego zdrady stanu i skazany na śmierć przez „powieszenie, rozciąganie i ćwiartowanie”. W swoim ostatnim słowie do sędziów kardynał Fisher powiedział: „Mówiąc teraz otwarcie, co sądzę w kwestii królewskiej supremacji, myślę – i zawsze tak myślałem, i potwierdzam to po raz ostatni – że Jego Wysokość nie może sprawiedliwie żądać takiej supremacji nad Kościołem Chrystusa – tak jak to uczynił obecnie. Nie widziano i nie słyszano, by jakiś władca przed nim pretendował do tej godności. Jeśli więc król wdaje się obecnie w tę niesłychaną kwestię, bez wątpienia wywoła tym straszny gniew Wszechmocnego, na szkodę swojej własnej duszy i wielu innych, jak i na ruinę tego królestwa, które zostało mu powierzone”.

22 czerwca 1535 r. odbyła się egzekucja kard. Johna Fishera. W drodze królewskiej „łaski” miał być od razu ścięty.

Wchodząc na szafot, kardynał odmawiał Te Deum i psalm Tobie, Boże, zaufałem. Przypadek (?) chciał, że biskup Rochester został ścięty w święto św. Albana – pierwszego męczennika za wiarę na obszarze Anglii. Według niektórych relacji, zanim głowa męczennika została zatknięta przy londyńskim moście (co było wówczas zwyczajową praktyką wobec zdrajców stanu), zaniesiono ją do Anny Boleyn. Ta zaś, widząc ją, miała powiedzieć: „Czy to jest ta głowa, która tak często przemawiała przeciwko mnie? Już więcej nie będzie robić szkód!”. Po czym spoliczkowała głowę męczennika. Miała się przy tym skaleczyć w jeden z palców. Rana goiła się przez wiele dni, a blizna pozostała jej do końca życia – tzn. do 1536 r., kiedy to sama stanęła na szafocie w Tower, wysłana tam na rozkaz Henryka VIII, który oskarżył ją o zdradzanie go.

Święty Tomasz More – wierność intelektualisty

1 lipca 1535 r. na karę śmierci został skazany Tomasz Morus. Podobnie jak kardynał męczennik, również sir More podczas swojego procesu odważnie dawał wyraz swemu przekonaniu, że akt supremacji jest de facto aktem zdrady – dziełem arbitralnego bezprawia, radykalnym zerwaniem nie tylko z Kościołem, ale i z całą przeszłością Anglii.

Gdy „bezstronni” sędziowie – wśród których byli Thomas i George Boleynowie, ojciec i brat Anny Boleyn – wskazywali (zgodnie z prawdą), że niemal wszyscy bez wyjątku biskupi angielscy (wyjątkiem tym był kard. Fisher) zaprzysięgli akt supremacji, Morus odpowiadał: „Jeśli będziemy podtrzymywać swoje opinie za pomocą dowodów; świadectw i argumentacji – moja opinia będzie o wiele silniejsza od waszej, ponieważ mam po swojej stronie całą resztę chrześcijaństwa”. Przypominał, że Kościół to nie tylko żyjące pokolenie, ale to także Kościół triumfujący, świadectwo wszystkich świętych, wszystkich soborów, całej historii Kościoła w Anglii.

Gdy już zapadł wyrok śmierci, More w swoim ostatnim słowie dał wyraz przekonaniu, że supremacja w Kościele nie może należeć do człowieka świeckiego, ale „prawowicie przynależy do Stolicy Rzymskiej, skoro została na ziemi osobiście przekazana przez Pana naszego św. Piotrowi i jego następcom, i podobnie jak miasto Londyn nie może stanowić prawa sprzecznego z prawem królestwa Anglii, tak też i Anglia nie może stanowić prawa sprzecznego z ogólnym prawem Chrystusowego Kościoła katolickiego”. Dodawał, że dla Anglii odmowa posłuszeństwa biskupowi Rzymu równała się nieposłuszeństwu dziecka względem rodzica.

Egzekucja sir Tomasza More’a nastąpiła 6 lipca 1535 r. Według naocznych świadków Morus do końca zachował pogodę ducha. W drodze na szafot trzymał w ręku czerwony krzyż – znak Męki Chrystusa i tradycyjny znak krzyżowców.

Męczeństwo londyńskich kartuzów

Zanim odkryto „zdradę” biskupa Fishera i Tomasza Morusa, okazało się, że „groźnymi wrogami” królestwa stali się kartuzi – zakonnicy z surowego, kontemplacyjnego zakonu. W czym mnisi zamknięci w swoich celach, gdzie byli pochłonięci modlitwą i ascezą, stali się wrogami króla Anglii? Powód był ten sam co w przypadku Morusa oraz biskupa Rochester: odmowa złożenia przysięgi uznającej w Henryku VIII „Głowę Kościoła w Anglii”.

20 kwietnia 1535 r. aresztowani zostali John Haughton, Augustine Webster i Robert Lawrence – przeorowie kartuzji w Londynie, Bauvale i Axelhome. Osadzono ich w twierdzy Tower. Uwięzieni zakonnicy zdecydowanie odmawiali złożenia przysięgi, której się od nich domagano. Odpowiadali, że bojaźń przed Bogiem powstrzymuje ich przed opuszczeniem swego Kościoła. Kara dla kartuzów za wierność Kościołowi katolickiemu była straszna. Podobnie jak tysiące angielskich męczenników musieli oni na początek przejść okrutne tortury.

Skazańców powleczono najpierw na miejsce ich męki (trzy mile), przywiązanych do koni. Jak pisał naoczny świadek odbywającej się 4 maja 1535 r. egzekucji: „Wybrano gruby sznur, aby John Haughton się nie udusił i nie umarł zbyt szybko. Stołek usunięto i szlachetny zakonnik, który uczynił tak dużo dobra dla wielu i który nikogo nie skrzywdził, wisiał na szubienicy jak złoczyńca. Potem nastąpiła najgorsza część, skoro nie okazano żadnej łaski i obrzydliwy wyrok miał być wykonany co do szczegółu. Sznur przecięto i ciało spadło ciężko na ziemię. John Haughton żył jeszcze. Zdarto z niego habit i położono go na desce. Potem kat zadał skazańcowi głęboką ranę ostrym nożem w brzuch, wyciągnął jego wnętrzności i wrzucił je do wcześniej przygotowanego w tym celu ognia. Biedny męczennik przez cały ten czas był świadomy. Gdy mu to czyniono, słyszano, jak wołał: »O najświętszy Jezu, miej nade mną miłosierdzie w tej godzinie!«”. Na koniec, gdy oprawca położył swą rękę na jego sercu, aby wyrwać je z piersi, błogosławiony męczennik przemówił znowu. Niemiec Antoni Rescius, który później został biskupem pomocniczym Wurzburga, był bardzo blisko. Usłyszał oto jego ostatnie słowa: „Dobry Jezu! Co uczynisz z moim sercem?”.

Po śmierci błogosławionego Johna Haughtona oprawca tarł jego wyrwane serce o twarz męczennika. W ten sam sposób zginęli błogosławieni Augustine Webster, Robert Lawrence i Richard Reynoids. Każdy z nich widział nieludzkie tortury, jakim poddawano poprzednika. Każdemu też oferowano ułaskawienie, jeśli tylko złoży przysięgę Henrykowi VIII jako „Głowie Kościoła w Anglii”. Tak niewiele – wydawać by się mogło – żądano od nich. Parę słów… Ale jak mówi Pismo: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26).

Aby dać wyraźnie do zrozumienia wszystkim kapłanom w królestwie Anglii, co oznacza trwanie przy „papistowskich błędach”, poćwiartowane zwłoki kartuzów rozesłano na cztery części państwa. Na postrach zaś dla pozostałych w swoim zakonnym domu kartuzów londyńskich do jego bramy przybito odcięte, skrwawione ramię przeora – bł. Johna Haughtona. Jego współbraciom pozwolono je pochować dopiero wtedy, kiedy samo odpadło od gwoździ.

Na tym się jednak nie zakończyło męczeństwo kartuzów. Wkrótce po egzekucji ich przeora władze królewskie poleciły aresztować kolejnych trzech londyńskich zakonników: bł. Humphreya Middlemore’a, bł. Williama Exmew oraz bł. Sebastiana Newdigate’a. Zostali oni osadzeni w więzieniu Newgate, gdzie byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach: przykuto ich tam do ścian (z żelaznymi obręczami na szyi i na nogach) w taki sposób, że nie mogli ani leżeć, ani siedzieć, ani prosto stać. Ich egzekucja, która wyglądała tak, jak kaźń ich przeora, nastąpiła 19 VI 1535 r.

Trzy lata później, 17 XII 1538 r., papież Paweł III promulgował, sporządzoną już w sierpniu 1535 r., bullę ekskomunikującą Henryka VIII i obkładającą Anglię interdyktem.

CZ. 2

Męczeńskie śmierci Tomasza Morusa, biskupa Johna Fishera oraz kartuzów były wielkimi, indywidualnymi świadectwami wiary. Nie brakowało jednak w XVI-wiecznej Anglii równie dobitnych świadectw przywiązania do wiary ojców, które miały wymiar społeczny. Dwa najważniejsze z nich to tzw. Pielgrzymka Łaski z 1536 r. oraz wielkie powstanie w zachodnich prowincjach z roku 1549. O ile anty katolicyzm byt dziełem państwa, o tyle obrona katolicyzmu w XVI-wiecznej Anglii była dosłownie dziełem ludowym.

Pielgrzymka Łaski”

Powstanie w 1536 r. na północy królestwa Henryka VIII było pierwszą reakcja, katolickiej ludności na zniszczenie przez króla życia zakonnego na Wyspie. Powstańcy, w znakomitej większości wieśniacy, nazwali swój ruch „Pielgrzymką Łaski” (Pilgrimage of Grace), podkreślając tym samym, że ich głównym zamierzeniem jest obrona wiary katolickiej. Znalazło to swój wyraz w tekście petycji powstańców skierowanej do Henryka VIII (były to tzw. York Articles – Artykuły z Yorku). Już w jej pierwszym punkcie czytamy: „Likwidacja tak wielu domów religijnych, jak to ma miejsce obecnie, powoduje, że cierpi na tym Służba Boża, a także wiele gmin Twojego królestwa nie znajduje wsparcia, wiele sióstr zakonnych jest pozbawionych swoich donacji i pozostawionych bez opieki – jak sądzimy, z wielką szkodą dla wspólnego dobra”.

Charakter świadectwa miała również przysięga złożona przez tysiące powstańców 17 października 1536 r. Brzmiała ona następująco: „Nie biorę udziału w tej Pielgrzymce Łaski dla innego powodu, jak dla wspólnego dobra, dla miłości, jaką żywię dla Wszechmocnego Boga, Jego Wiary i dla Świętego Kościoła Wojującego i Jego utwierdzenia; dla zachowania osoby króla i jego sprawy; dla oczyszczenia szlachty i wypędzenia fałszywych i złej krwi doradców otaczających Królewską Mość w jego prywatnej Radzie, którzy to występują przeciw dobru wspólnemu. Jak również nie biorę udziału w rzeczonej Pielgrzymce z powodu szukania własnej korzyści lub dla zguby innej prywatnej osoby. Nie aby mordować, nie aby nienawidzić, ale by pokonując strach i obawy, wziąć na siebie Krzyż Chrystusa, wziąć do swego serca Jego wiarę, aby pokonać wspomnianych heretyków i ich opinie”.

Na powstańczych sztandarach widniało wyobrażenie Pięciu Ran Chrystusowych, a pierwsza zwrotka powstańczej pieśni głosiła: „O Chryste ukrzyżowany! / Niech Twe otwarte rany / nas prowadzą / na tej pielgrzymce! /A za Łaską Bożą / niech zyskamy / dawny pokój / i duchowe dobro//”.

Na początku grudnia 1536 r. niemal cała północna Anglia została ogarnięta powstaniem. Jak przeczytaliśmy w powstańczej deklaracji, powstańcy naiwnie wierzyli, że całą winę za odgórną, antykatolicką rewolucję przypisać można zgubnemu wpływowi królewskich doradców. Wierzyli, że gdy król usłyszy nie głos pochlebców, ale głos ludu, przychyli się do niego i przywróci w swoim państwie wolność religii katolickiej. W takim też duchu powstańcy sporządzili w Yorku (4 grudnia 1536 r.) petycję do króla Henryka VIII, liczącą 24 artykuły. Na samym początku zażądano rzeczy najistotniejszych: „Po pierwsze, aby w obrębie tego królestwa zostały anulowane i zniszczone herezje Lutra, Wiklifa, Husa, Melanchtona, Bucera, Tyndalla, anabaptystów, Confessio Germaniae i in.

2. Aby opieka nad duszami przynależna Najwyższej Głowie Kościoła została przywrócona rzymskiej stolicy – tak, jak było niegdyś. A także, aby konsekracje biskupów od niej również pochodziły.

3. Pokornie prosimy naszego najdostojniejszego Suwerena, aby księżniczka Maria [tzn. pierworodna córka Henryka VIII z jego jedynego małżeństwa uznawanego przez Kościół, z Katarzyną Aragońską – przyp. mój: G.K.] uznana została za legitymizowaną dziedziczkę tronu.

4. Aby rozwiązane opactwa były przywrócone i wróciły do swoich domów i dóbr.

[…] 7. Aby heretyccy biskupi, jak i świeccy oraz cała ich sekta została przykładnie ukarana ogniem, a jeżeli nie -niech stanie do walki z nami w bitwie.

8. Aby lord Cromwell [główny doradca Henryka VIII w jego polityce walki z Kościołem – G.K.] oraz sir Richard Richie ponieśli zasłużoną karę jako burzyciele dobrych praw tego królestwa oraz jako zwolennicy fałszywej, heretyckiej sekty […]”.

Pielgrzymka Łaski rozeszła się w końcu bez podjęcia zbrojnej walki. Henryk VIII obiecał, że rozpatrzy postulaty pielgrzymów, w rzeczywistości jednak chciał zyskać na czasie i zniechęcić ich do dalszej walki. Taktyka ta okazała się skuteczna. Jedynym zaś pozytywnym skutkiem było to, że nie nastąpiła krwawa (w masowej skali) pacyfikacja „Pielgrzymki Łaski”.

Zachodnia Rebelia”

Karkołomny eksperyment utrzymania czystości wiary katolickiej w oddzieleniu od Rzymu, którego podjął się Henryk VIII, nie przeżył swojego twórcy. Po śmierci króla Henryka władzę w Anglii w 1547 r. objął jego małoletni syn Edward VI (pochodzący z trzeciego „małżeństwa” króla – z Jane Seymour). Najbliższe otoczenie króla – dziecka (na początku swych rządów Edward miał 10 lat), z księciem regentem Edwardem Seymourem (wujem króla Edwarda VI) na czele, nie skrywało swoich proprotestanckich sympatii. Najważniejszym promotorem protestantyzacji Anglii po śmierci Henryka VIII okazał się anglikański arcybiskup Thomas Cranmer.

Z jego to właśnie inicjatywy – a formalnie z królewskiego rozkazu – opublikowano w 1549 r. tzw. Common Prayer Book (Księgę modlitwy powszechnej). Cranmer był zresztą jej autorem. Najważniejszym przeznaczeniem tej publikacji było zastąpienie dotychczasowych rzymskich mszałów (nie zakazanych przez Henryka VIII), przekazujących katolicką naukę o Mszy św. (tzn. podkreślających jej ofiarny charakter i Realną Obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina).

Temu przedsięwzięciu towarzyszyły inne decyzje podejmowane przez Cranmera, w tym m.in. usunięcie łaciny z liturgii sprawowanej przez Kościół anglikański. Następnym jego posunięciem było zlikwidowanie w kościołach ołtarzy i zastąpienie ich drewnianymi stołami. Zaprzestano potem przechowywania Najświętszego Sakramentu w świątyniach, zaczęto udzielać Komunii św. pod dwiema postaciami oraz zerwano z celibatem księży.

Podobnie jak w 1536 r. lud okazał się niewdzięczny wobec „reform” Henryka VIII, tak i podczas panowania jego następcy odrzucił „reformy” Cranmera. W 1549 r. zachodnie prowincje Anglii (zwłaszcza Konwalia, Devon i Essex) zostały ogarnięte wielkim powstaniem, którego bezpośrednią przyczyną było promulgowanie Book of Common Prayer. Główną siłą skrywającą się za „Western Rebellion” (Zachodnia Rebelia) była ludność wiejska. Nie brakowało również szlachty i wiernego wobec katolickiej religii duchowieństwa. Przede wszystkim było to jednak ludowe powstanie w obronie tradycyjnej religii katolickiej, tak bezlitośnie unowocześnianej przez „reformatorów”.

Powstańcy sformułowali szesnaście punktów pod adresem króla Edwarda VI. Oto kilka początkowych:

„Po pierwsze chcemy, aby postanowienia soborów powszechnych i święte dekrety naszych przodków były przestrzegane i wprowadzane w życie. A ktokolwiek występowałby przeciw nim, tego uważamy za heretyka.

[…] 3. Chcemy mieć msze w języku łacińskim, tak jak to było przedtem, i celebrowane przez księdza, bez żadnego mężczyzny ani żadnej kobiety komunikujących z kapłanem.

4. Chcemy mieć Najświętszy Sakrament umieszczony nad głównym ołtarzem, aby tam był czczony, tak jak niegdyś to było. A ci, którzy się na to nie godzą, tacy muszą ponieść śmierć jako heretycy występujący przeciw Świętej Katolickiej Wierze.

5. Chcemy mieć Sakrament Ołtarza – i tylko pod jedną postacią.

6. Chcemy, aby nasi księża udzielali sakramentu chrztu przez cały czas, zarówno w dni powszednie, jak i w święta.

7. Chcemy, aby opłatki i woda święcona były rozdawane każdej niedzieli, a palmy i popiół w okresach na to przewidzianych. Chcemy, aby wizerunki świętych były na nowo ustawione w każdym kościele oraz żeby zostały przywrócone wszystkie dawne ceremonie naszej Matki, Świętego Kościoła.

8. Nie będziemy uczestniczyć w nabożeństwach nowego rodzaju, ponieważ przypominają one jasełka bożonarodzeniowe, ale chcemy nasze dawne nabożeństwa nieszporów. Mszy św. i procesji. Nie po angielsku, ale po łacinie – tak jak dawniej było. Tak więc my, Kornwalijczycy (z których część w ogóle nie rozumie języka angielskiego), zdecydowanie odrzucamy nabożeństwa w języku angielskim.

9. Chcemy, aby każdy kaznodzieja w swoim kazaniu i ksiądz podczas Mszy wspominali i modlili się z imienia za dusze w czyśćcu cierpiące – tak, jak czynili to nasi ojcowie […]”.

Odpowiedzią adresatów petycji była decyzja o zbrojnym stłumieniu powstania. W bitwie pod Sampford Courtenay (Devon) Zachodnia Rebelia nie miała żadnych szans. Powstańcy ponieśli klęskę, zginęło ich około 4 tysięcy.

Cena wierności

Rozpoczęte w 1558 r. (i trwające do roku 1603) panowanie młodszej córki Henryka VIII, Elżbiety I, otwierało kolejną kartę w martyrologium angielskich katolików. Za wyznawanie i praktykowanie religii katolickiej groziła wówczas kara śmierci. Podobna sankcja była przewidziana za odprawienie Mszy św. oraz za uczestnictwo w niej. Setki angielskich księży i ludzi świeckich zapłaciło swoim życiem za wierność Kościołowi. Jednym z nich był jezuita, o. Edmund Campion, kanonizowany w 1970 r. przez papieża Pawła VI.

W 1970 r. Paweł VI ogłosił świętym angielskiego jezuitę, ks. Edmunda Campiona. Przyszły męczennik urodził się w 1540 r. i należał do intelektualnej elity czasów elżbietańskich w Anglii (już w wieku 17 lat został członkiem starego kolegium św. Jana na uniwersytecie w Oksfordzie). Był lojalnym poddanym królowej Elżbiety I oraz wiernym Kościoła anglikańskiego (w 1568 r. został nawet anglikańskim diakonem). Tym pierwszym – co zawsze deklarował – pozostał do końca. Jednak dzięki swojemu najbliższemu przyjacielowi (Gregory’emu Martinowi), który wyemigrował do Francji, by tam uczęszczać do angielskiego seminarium katolickiego, Campion poczuł wątpliwości, czy – jako anglikanin – znajduje się w jedynym, prawdziwym, apostolskim Kościele katolickim. Prowadzone intensywne studia teologiczne, a przede wszystkim modlitwa doprowadziła go do wniosku, że złożenie przysięgi Elżbiecie I jako głowie Kościoła w Anglii było początkiem złej drogi.

Campion powrócił do Kościoła – i był to powrót radykalny. Katolickie wyznanie wiary złożył w Douai, w znanym już nam angielskim seminarium duchownym we Francji. W 1573 r. zostaje subdiakonem. Podczas pielgrzymki do Rzymu poznaje Towarzystwo Jezusowe. W Rzymie wstępuje do zakonu św. Ignacego Loyoli, a w 1578 r. w Pradze (gdzie przebywał w kolegium jezuickim) przyjmuje święcenia kapłańskie.

Wkrótce po tym, wraz ze swoim zakonnym bratem Robertem Personsem, zostaje posłany do swojej ojczyzny, by tam pracować dla Kościoła katakumb. Tuż przed opuszczeniem kontynentu – jakby w przeczuciu tego, co czeka go w Anglii – pisał: „Jeśli chodzi o mnie, wszystko skończone. Uczyniłem dobrowolną ofiarę z siebie samego ku chwale Boskiego Majestatu – zarówno gdy chodzi o życie, jak i śmierć. To jest bowiem wszystko, czego pragnę”.

25 czerwca 1580 r. ks. Campion dociera do portu w Dover. Przez rok potajemnie odprawia tam Msze św. dla angielskich katolików pozostających w ukryciu. Pisze wówczas także Decem Rationes w obronie katolickiej wiary przeciw uzurpacjom władzy państwowej w Anglii. W 1581 r., tuż po odprawieniu swojej ostatniej Mszy w Leford Grange koło Oksfordu, zostaje pojmany. Kara za „zdradziecką” działalność, jakiej dopuścił się ks. Edmund Campion, była jedna: śmierć w torturach.

Zanim zapadł ten wyrok, angielski jezuita zwrócił się do sądu i zgromadzonej publiczności w słowach, które były słowami wszystkich Angielskich Męczenników: „Potępiając nas, potępiacie wszystkich waszych przodków. Wszystkich dawnych kapłanów, biskupów i królów. Wszystko, co było niegdyś chwalą Anglii, wyspy świętych. Bóg żyje. Potomność żyć będzie. Jej osąd nie jest podatny na naciski, jak osąd tych, którzy teraz mają zamiar skazać nas na śmierć”.

Wyrok wykonano 1 grudnia 1581 r. w osławionym londyńskim więzieniu Tyburn, miejscu kaźni wielu angielskich świadków wiary. Kiedy kat, tuż przed zadawaniem tortur, ostatni raz zażądał od skazanego przeproszenia przezeń królowej Elżbiety I i wskazał mu na możliwość błagania o jej łaskę, św. Edmund odpowiedział: „W czymże ją obraziłem? Jestem niewinny. To są moje ostatnie słowa, więc uwierzcie mi. Modliłem się i modlę się za nią”.

CZ. 3

W roku 1581 Elżbieta I opublikowała Akt o utrzymaniu w posłuszeństwie poddanych Jej Królewskiej Mości, który przewidywał karę śmierci zarówno dla osób nawracających, jak i nawróconych na katolicyzm. Wysokie grzywny i kary więzienia groziły także za odprawianie katolickiej Mszy św. oraz uczestniczenie w niej. Z drugiej strony uczestnictwo w anglikańskich nabożeństwach stało się odtąd obowiązkowe: każdy, kto by nie wypełnił tego nakazu, był zagrożony wysoką grzywną i karą więzienia.

Antykatolicki apartheid

Panowanie angielskiej królowej Elżbiety I jest zazwyczaj przedstawiane – również w kulturze masowej, choćby dzięki niedawnym hollywoodzkim produkcjom – jako czas stabilizacji oraz wszechstronnego rozwoju angielskiego społeczeństwa. Epoka elżbietańska kojarzy się z wielkimi nazwiskami, ważnymi nie tylko dla angielskiej kultury (jak np. Szekspir). Okres ten przedstawia się również – i słusznie – jako początek budowy angielskiego imperium kolonialnego. Podkreślane są przy tym zasługi Elżbiety I dla obrony suwerenności Anglii w starciu z hiszpańską Wielką Armadą (1589 r.). Ten ostatni epizod panowania córki Henryka VIII w protestanckiej historiografii jest określany jako zwycięskie starcie „sił światła i postępu” (anglikańska Anglia) z „tyranią i papistowską nietolerancją” (katolicka Hiszpania). Taką wizję powtarza również wyświetlany niedawno na ekranach polskich kin film pt. Elżbieta.

Wszystkie te elementy składają się na obraz dla królowej angielski piękny, ale jednostronny – a tym samym kłamliwy. Mianowicie rządy Elżbiety I to początek systematycznego degradowania katolików żyjących na Wyspach do rzędu „poddanych drugiej kategorii”. Na okres panowania tej władczyni przypada bowiem początek tzw. penal laws – „praw karnych” – czyli wymierzonego w katolicyzm i katolików ustawodawstwa (w postaci ustaw Izby Gmin oraz królewskich rozporządzeń), które ostatecznie zostanie zniesione dopiero w 1829 r. (na mocy Emancipation Act – Aktu emancypacji). „Penal laws” nie tylko upośledzały katolików pod względem politycznym, kulturowym i gospodarczym, ale czyniły z nich de facto kastę odrzuconych, którym w pewnym momencie nie tylko zakazano sprawować jakichkolwiek świeckich urzędów, ale nawet posiadania wierzchowca oraz przebywania w odległości mniejszej niż 10 mil od Londynu.

Wszystko to w tym samym czasie, gdy Anglia była postrzegana jako awangarda parlamentaryzmu, oświecenia i gwarantowanych prawem swobód obywatelskich… Warto sobie w tym miejscu jednak, dla porównania, uświadomić, że amerykańscy koloniści (w zdecydowanej większości protestanci), podejmując w 1776 r. walkę o niepodległość od Korony Brytyjskiej, nawet w dziesiątej części nie byli dotknięci takimi restrykcjami, jakich doświadczali od ponad 200 lat katoliccy poddani kolejnych władców angielskich i brytyjskich.

Wymierzone w katolików angielskich „prawa karne” zostały zainaugurowane przez Elżbietę I w 1559 r. ogłoszeniem Statutów o supremacji i jedności (Statutes of Supremacy and Uniformity). Przewidywały one m.in., że uznawanie autorytetu papieża w sprawach duchowych (a nie króla/królowej Anglii jako „Głowy Kościoła w Anglii”) jest równoznaczne z zarzutem dopuszczenia się zdrady stanu – a tym samym zagrożone karą śmierci (w torturach) oraz konfiskatą mienia. Jednocześnie katolicy nie mogli szukać schronienia w innym kraju, skoro w myśl owych Statutów każdy poddany królowej Anglii musiał uzyskać zezwolenie na zagraniczny pobyt. Samowolne pozostawanie za granicą przez ponad pół roku oznaczało automatyczny przepadek mienia.

W roku 1581 Elżbieta I opublikowała Akt o utrzymaniu w posłuszeństwie poddanych Jej Królewskiej Mości, który przewidywał karę śmierci zarówno dla osób nawracających, jak i nawróconych na katolicyzm. Wysokie grzywny i kary więzienia groziły także za odprawianie katolickiej Mszy św. oraz uczestniczenie w niej. Z drugiej strony uczestnictwo w anglikańskich nabożeństwach stało się odtąd obowiązkowe: każdy, kto by nie wypełnił tego nakazu, był zagrożony wysoką grzywną i karą więzienia. Cztery lata później, w 1585 r., Elżbieta promulgowała Akt przeciw jezuitom, księżom seminaryjnym oraz innym podobnym, nieposłusznym osobom. W myśl tego prawa kara śmierci groziła jezuicie lub też innemu katolickiemu kapłanowi przybyłemu do Anglii z kontynentu; podobnie osobom, które by udzieliły duchownym schronienia.

Reasumując: „prawa karne” uchwalone za czasów Elżbiety I zabraniały katolikom (zarówno świeckim, jak i duchownym) praktykowania wyznawanej przez siebie religii (zakaz odprawiania Mszy), przez co skazywały ją na powolne wymieranie (zakaz działalności jakiegokolwiek katolickiego księdza na Wyspach po 1585 r.). Katolików próbowano zepchnąć do getta – w sposób dosłowny. Pod koniec panowania Elżbiety I uchwalono bowiem prawo nakazujące wszystkim „rekuz antom” – jak nazywano katolików odmawiających uznania supremacji króla/królowej angielskiej nad Kościołem na Wyspach – niewychodzenie poza obręb pięciu mil od miejsca swego aktualnego pobytu.

„Prawa karne” z czasów Elżbiety I ustanowiły ramy prawne dla prześladowania angielskich katolików. O postaci jednego z nich – św. Edmundzie Campionie – była już mowa w poprzednim odcinku. Tych katolickich męczenników epoki elżbietańskiej było jednak więcej. Tylko między 1581 a 1603 rokiem ponad ISO księży i osób świeckich zginęło w torturach za „zbrodnię papizmu”.

Przeciw „papistowskim rekuzantom” i krucyfiksom

W 1603 r., po bezpotomnej śmierci Elżbiety I, panowanie w Anglii rozpoczął Jakub I Stuart (jednocześnie król Szkocji). Nadzieje katolików, że wraz z rządami syna ściętej na rozkaz Elżbiety I katolickiej królowej Marii Stuart rozpocznie się dla nich lepszy czas, zostały szybko i boleśnie zweryfikowane. Otóż w roku 1605 tajne służby królewskie „odkryły” tzw. spisek prochowy – czyli rzekome usiłowanie wysadzenia w powietrze, za pomocą gromadzonych w piwnicach beczek z prochem, całego budynku parlamentu (wraz z królem) przez katolickich zamachowców. Dzisiaj nie ulega wątpliwości, że „spisek” ów od początku był prowokacją służb królewskich, a jego „odkrycie” posłużyło jako pretekst do inauguracji kolejnego rozdziału w historii „penal laws”. W tymże samym 1605 r. zostało też uchwalone jedno z najbardziej surowych antykatolickich praw: Akt ku zapobieżeniu i umknięciu niebezpieczeństw mogących płynąć od papistowskich rekuzantów. Zakazywało ono katolikom przebywania w obrębie 10 mil od Londynu oraz poruszania się dalej niż 5 mil od swojego dotychczasowego miejsca zamieszkania (ażeby wyruszyć w podróż dłuższą niż 5 mil, katolik musiał uzyskać pozwolenie władz świeckich albo anglikańskiego biskupa). Wyznawcom katolicyzmu zakazywano ponadto wykonywania szeregu zawodów, m.in. lekarza, prawnika czy aptekarza; także miejsca w królewskiej administracji oraz armii zostały przed nimi oficjalnie zamknięte. Katolicy zostali również poddani upokarzającemu upośledzeniu majątkowemu, ponieważ jeśli ślub nie został im udzielony przez duchownego anglikańskiego, wówczas katoliccy małżonkowie tracili prawo do dziedziczenia po sobie. Dodatkowo każdy „rekuzant” był pozbawiony prawa podejmowania czynności prawnych przed królewskimi sądami, a jego świadectwo jako świadka przed sądem było automatycznie uznawane za nieważne.

W 1640 r. rozpoczęła się w Anglii tzw. purytańska rewolucja, która przywiodła w roku 1649 na szafot syna i następcę Jakuba I – Karola I Stuarta. Należy pamiętać, że dla purytanów – radykalnego odłamu angielskiego protestantyzmu – głównym punktem obrazy nie tyle było usiłowanie Karola I, by ograniczyć prawa parlamentu, ile raczej dostrzeżenie przez nich w Kościele anglikańskim niebezpiecznego „ducha papizmu”. Chodziło przede wszystkim o reformy liturgiczne podejmowane, za poparciem Karola I, przez anglikańskiego arcybiskupa Williama Lauda, które zdaniem purytanów nazbyt zaczęły przypominać „papistowskie przesądy” (odnoszono się w ten sposób na przykład do przywróconych przez abpa Lauda ołtarzy oraz szat liturgicznych). W purytańskiej propagandzie religijno-politycznej czasów wojny domowej na równi z monarchią potępiano papieża oraz katolików (wśród nich zwłaszcza jezuitów – „czarnego Luda” w oczach wszystkich protestantów). Po zwycięstwie nad wojskami królewskimi purytanie, dowodzeni przez Olivera Cromwella, nie tylko przystąpili do anulowania reform abpa Lauda, ale również dokończyli oczyszczanie angielskiej przestrzeni publicznej z ostatnich śladów „papistowskich przesądów”. Pod tym właśnie hasłem przeprowadzono wówczas m.in. akcję dekrucyfikacyjną – tj. niszczenie przydrożnych krzyży (w tym niektórych mających kilkusetletnią historię oraz niekwestionowaną wartość artystyczną).

Taki właśnie los dotknął wspaniałe londyńskie krzyże, które przetrwały ikonoklazm czasów Henryka VIII i Edwarda VI. W 1643 r. purytanie zniszczyli stojący od XIII w. przed katedrą św. Pawła St. Paul’s Cross (krzyż św. Pawła). W XV w. został on przebudowany, tak że swoją formą przypominał gotycką ambonę. Ponieważ ogłaszano przy nim bulle papieskie oraz królewskie edykty, zwany był również „mównicą narodu”.

Również w tym samym 1643 r. fanatyczni protestanci zniszczyli monumentalny Cheapside Cross w londyńskim City, który został tam postawiony w XIII w. przez króla Edwarda I, dla upamiętnienia jego zmarłej żony. Była to czteropiętrowa konstrukcja, zwieńczona figurą Chrystusa. W roku 1647 purytanie zniszczyli kolejny gotycki krzyż – Charing Cross, również wzniesiony przez Edwarda I – w intencji modlitwy za duszę jego zmarłej żony. Dodatkowy powód do obrazy dla purytanów stanowił fakt, że marmurowy krucyfiks był zwrócony w stronę Rzymu.

Zbrodnia Realnej Obecności Chrystusa

W roku 1660, po śmierci Cromwella, została przywrócona na Wyspach monarchia Stuartów. Rozpoczynający wówczas swe panowanie Karol II Stuart czynił starania, by przynajmniej częściowo ograniczyć zakres obowiązywania antykatolickich „praw karnych”. Syn ściętego Karola I pamiętał bowiem o wsparciu katolików dla sprawy Stuartów w trudnym okresie purytańskiej rewolucji oraz o sojuszu politycznym łączącym go z katolicką Francją. Tym bardziej, że młodszy brat Karola I, Jakub (od 1685 r. król Anglii – Jakub II), był gorliwym katolikiem.

Plany te zostały jednak skutecznie storpedowane przez zdominowany przez protestantów angielski parlament. W roku 1673 Izba Gmin uchwaliła tzw. Test Act (Akt próby), będący – zdaniem znanego historyka Normana Daviesa – „instytucjonalizacją nietolerancji w sprawach religii”. Na wszystkie osoby służące w królewskiej administracji oraz armii dokument ten nakładał obowiązek nie tylko złożenia „przysięgi o supremacji” (tzn. uznania w królu „Głowy Kościoła w Anglii”), ale również wymagał od nich podpisania deklaracji odrzucającej najważniejsze dogmaty katolickiej wiary (tzw. deklaracja przeciw papizmowi), przede wszystkim zaś dogmat Kościoła o transsubstancjacji – tj. o Realnej Obecności Chrystusa pod postaciami chleba i wina po dokonanej w czasie Mszy św. konsekracji.

Owa narzucona przez parlament dekla-racja brzmiała: „Uroczyście i z całą szcze­rością, w obliczu Boga, wyznaję, świadczę

i potwierdzam, że wierzę, iż w sakramencie Wieczerzy Pańskiej nie dokonuje się żadna transsubstancjacja chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, a czczenie i wzywanie imienia Najświętszej Marii Panny i wszystkich innych świętych w tej formie, jak to dziś czyni Kościół w Rzymie, jest bałwochwalczym zabobonem”.

W roku 1678 Izba Gmin wzmocniła jeszcze antykatolicką legislację, uchwalając prawo zakazujące katolikom zasiadania w parlamencie i zarazem nakazujące wszystkim posłom złożenie wspomnianej deklaracji o transsubstancjacji. Kolejne zaostrzenie „praw karnych” nastąpiło po tzw. chwalebnej rewolucji w 1688 r. – tzn. po udanym przewrocie przeciw katolickiemu władcy Jakubowi II, który wyniósł do władzy popieranego przez protestantów Wilhelma Orańskiego (jako Wilhelma III). „Chwalebna rewolucja” jest słusznie uznawana za ostateczne potwierdzenie dominacji parlamentu nad monarchią. Była ona również otwarciem kolejnego rozdziału w prześladowaniu angielskich katolików.

W 1699 r. Izba Gmin uchwaliła mianowicie Akt ku dalszemu przeciwdziałaniu wzrostowi papizmu. Przewidywał on wysokie nagrody pieniężne za pomoc władzom w schwytaniu katolickiego księdza (co w naturalny sposób nakręciło spiralę wymierzonego w katolików donosicielstwa). Każdy katolik, który skończył 18 rok życia, a nie złożył „przysięgi o supremacji” i „deklaracji przeciw papizmowi” (tj. przeciwko katolickiej wierze w Realną Obecność Chrystusa podczas Mszy św.), zostawał na mocy tego prawa pozbawiony swojej własności oraz możliwości nabywania nowej, a jego majątek przekazywano protestanckim członkom jego rodziny.

Ekonomiczne upośledzenie katolików potwierdzały kolejne „prawa karne” uchwalane przez parlament za panowania Jerzego I (1713 – 1727) z dynastii hanowerskiej. Wprowadzono mianowicie wówczas podwójne opodatkowanie posiadłości ziemskich będących własnością katolików oraz nałożono specjalne podatki tylko dla katolików, mające charakter typowo wywłaszczeniowy (przewidywał to np. Akt udzielenia pomocy Jego Królewskiej Mości poprzez nałożenie podatku na papistów z 1722 r.).

Grzegorz Kucharczyk

(„Miłujcie się”, nr 5/2007, 1/2008, 2/2008)