Dwa rzeczowe dowody Zmartwychwstania

Według tradycji żydowskiej, aby dowieść czegoś przed sądem, trzeba było przedstawić dwóch świadków. I tu właśnie mamy dwóch świadków – Jana i Piotra, ale też dwa dowody – dwa kawałki płótna: Całun Turyński i Oblicze z Manoppello. Są to zatem dwa rzeczowe dowody Zmartwychwstania.

Klaus Berger, jeden z najlepszych współczesnych biblistów niemieckich, profesor teologii Nowego Testamentu na Wydziale Teologii Ewangelickiej uniwersytetu w Heidelbergu, napisał w niemieckim wydaniu tygodnika informacyjnego Focus, że „obraz twarzy Jezusa z Manoppello jest pierwszą stroną Ewangelii. Ewangelia jest tekstem, a poprzedza go ten właśnie obraz Zmartwychwstania (…). Według tradycji żydowskiej, aby dowieść czegoś przed sądem, trzeba było przedstawić dwóch świadków. I tu właśnie mamy dwóch świadków – Jana i Piotra, ale też dwa dowody – dwa kawałki płótna: Całun Turyński i Oblicze z Manoppello. Są to zatem dwa rzeczowe dowody Zmartwychwstania. Zmartwychwstanie jest faktem, nie jest to teologiczna metafora. Zmartwychwstanie jest rzeczywistością. I o tym mówi ów obraz z Manoppello”.

Po zdjęciu z krzyża ciało Jezusa zostało najpierw całe zawinięte w ponadczterometrowy lniany całun. Uczyniono tak, aby zgodnie z żydowskim zwyczajem nie dotykać martwego ciała gołymi rękami i nie rozlewać krwi. Następnie owinięto i obwiązano ­znajdujące się w całunie ciało szerokim płótnem, zawiązywanym na krzyż, obficie wylewając przy tym na zewnątrz i do wewnątrz różne oleje oraz wonności. Dopiero tak całkowicie zawinięte i obwiązane jak kokon ciało Jezusa złożono do grobu i tam na Jego głowie została położona drogocenna chusta z bisioru (Całun z Manoppello).

Ujrzał i uwierzył” (J 20,8)

Kiedy pierwszego dnia po szabacie (w niedzielę), wczesnym rankiem, apostołowie dowiedzieli się od Marii Magdaleny o zniknięciu z grobu ciała Jezusa, Piotr i Jan natychmiast tam pobiegli. Dla św. Jana widok grobu z samymi płótnami, w które zawinięto po śmierci ciało Jezusa, był wystarczająco przekonywającym znakiem wskazującym na zmartwychwstanie. Płótna były nienaruszone, zawinięte tak, jak po złożeniu do grobu, ale puste, bez ciała Jezusa. Zdumiony apostoł zrozumiał, że skoro płótna były nierozwiązane, a więc nikt ciała z nich nie wyjmował, wobec tego musiało ono przeniknąć przez całun. To był główny powód, dlaczego „ujrzał i uwierzył” (J 20, 8), że Jezus zmartwychwstał.

Nałożenie na siebie dwóch obrazów: Oblicza z Manoppello i wizerunku na Całunie Turyńskim, potwierdza zgodność wszystkich proporcji, nawet ran

Ciało Jezusa było zawinięte w lnianą tkaninę o długości 4 m 36 cm i szerokości 1 m 10 cm. Ten grobowy całun, który owijał całe ciało Jezusa, jedną połową od spodu, a drugą z wierzchu, zachował się do naszych czasów i przechowywany jest w Turynie we Włoszech. Jezus zostawił na nim wstrząsające odbicie całego swojego martwego ciała oraz odbicie swej twarzy na welonie z bisioru, który leżał na całunie w miejscu twarzy.


Milczący świadek Śmierci i Zmartwychwstania

Ojciec Święty Jan Paweł II, powołując się na wieloletnie wszechstronne badania naukowe z różnych dziedzin wiedzy, powiedział: „Przyjmując argumenty wielu uczonych, święty Całun Turyński jest szczególnym świadkiem Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Świadek milczący, lecz jednocześnie zaskakująco wymowny! (Turyn, 13.04.1980). Dla człowieka wierzącego istotne jest przede wszystkim to, że Całun to zwierciadło Ewangelii (…). Każdy człowiek wrażliwy, kontemplując go, doznaje wewnętrznego poruszenia i wstrząsu. Całun jest znakiem naprawdę niezwykłym, odsyłającym do Jezusa, prawdziwego Słowa Ojca, i wzywającym człowieka, by naśladował w życiu przykład Tego, który oddał za nas samego siebie” (Turyn, 24.05.1998).

Na Całunie Turyńskim utrwalone jest niezwykle precyzyjne, w negatywie fotograficznym, trójwymiarowe odbicie martwego ciała Jezusa. Natomiast liczne plamy krwi grupy AB są w pozytywie. Wizerunek Ukrzyżowanego na Całunie jest anatomicznie perfekcyjny, są tam widoczne rany spowodowane biczowaniem, koronowaniem cierniem, niesieniem krzyża itd. Współczesna nauka nie jest w stanie odtworzyć tego typu odbicia. Badania naukowe mówią, że obraz na Całunie powstał na skutek wybuchu nieznanej energii od wewnątrz, co spowodowało „przypalenie” powierzchni włókien w przezroczystym żółtym kolorze. Odbicie jest niezmywalne, nie można go niczym wywabić. Eksperci medycyny sądowej, opierając się na znajomości procesu krzepnięcia krwi, twierdzą, że ciało Jezusa zostało zawinięte w Całun po dwóch i pół godzinach od śmierci i pozostało w nim nie dłużej niż 36 godzin, gdyż nie pozostawiło żadnych śladów pośmiertnego rozkładu. Co więcej, na Całunie widać nienaruszone skrzepy krwi i nie ma śladów odrywania płótna od ciała, a więc z całą pewnością nikt ciała Pana Jezusa z Całunu nie wyjmował. W jaki więc sposób przeniknęło ono przez lnianą tkaninę,

Oblicze z Manoppello

nie naruszając jej struktury? Skąd pochodziło promieniowanie, które spowodowało utrwalenie na Całunie tego niesamowitego, trójwymiarowego obrazu całego ciała? Jedyną rozsądną odpowiedź może dać tylko wiara: dokonało się to wszystko w momencie zmartwychwstania Jezusa.

Drugi rzeczowy dowód Zmartwychwstania

W 1963 r. św. o. Pio powiedział: „Święte Oblicze w Manoppello to największy cud, jaki posiadamy”. Na welonie o wymiarach 17 na 24 cm, oprawionym w srebrny relikwiarz, który jest wystawiony na widok publiczny w ołtarzu głównym kościoła w Manoppello, znajduje się wizerunek twarzy zmartwychwstającego Chrystusa.

Od 20 lat wielu wybitnych naukowców poddawało wszechstronnym badaniom tajemniczą relikwię Świętego Oblicza z Manoppello. Ich wyniki mówią, że obraz ten na pewno nie został namalowany ludzką ręką, podobnie jak cudowny obraz Matki Bożej z Guadalupe w Meksyku i odbicie martwego ciała Chrystusa na Całunie Turyńskim. Najnowsze techniki badawcze zastosowane do Całunu Turyńskiego zostały również wykorzystane przy badaniach welonu z Manoppello. Wyniki tych wszystkich naukowych ekspertyz jednoznacznie wskazują, że współczesna nauka nie jest w stanie stwierdzić, w jaki sposób powstał ten obraz i skąd pochodzą tajemnicze kolory, które sprawiają, że obraz Świętego Oblicza fascynuje swoim pięknem i promieniuje życiem. Jest to niewątpliwie unikat w skali światowej.

Dzięki cyfrowemu skanerowi o bardzo wysokiej rozdzielczości ustalono, że pomiędzy włóknami badanej tkaniny nie ma najmniejszych nawet śladów farby. Kontury, rysy oczu i ust są tak precyzyjnie czyste, że jest niemożliwe namalowanie ich techniką akwarelową. Najbardziej zadziwiającą cechą Oblicza z Manoppello jest przeźroczystość płótna oraz fakt, że obraz jest doskonale widoczny zarówno z jednej, jak i drugiej strony – niczym na przeźroczu. Dodatkową cechą obrazu z Manoppello jest jego zmienność, gdyż przy różnym świetle przyjmuje on inny wygląd. Wraz ze zmieniającym się oświetleniem zmienia się także obraz, tak jakby żył. Jeśli patrzy się nań pod jasne światło, jest niewidoczny, ponieważ staje się przeźroczysty. W tym niezwykłym wizerunku twarzy są pewne właściwości obrazu, fotografii oraz hologramu – ale nie jest to ani obraz, ani fotografia, ani hologram. Cienie na portrecie są subtelniejsze, niżby potrafili je namalować najwięksi geniusze malarstwa.

Odbicie twarzy wykazuje wiele niewytłumaczalnych zjawisk, które sprawiają, że nauka stoi przed wielką tajemnicą. Płótno jest tak delikatne, że wydaje się, iż po złożeniu można by je zmieścić w skorupce orzecha. Jest to bisior, nazywany morskim jedwabiem, który był najdroższą tkaniną w starożytności. Tkanina jest przeźroczysta i ogniotrwała jak azbest. Z technicznego punktu widzenia jest niemożliwe namalowanie czegokolwiek na morskim jedwabiu, ponieważ na tak cieniuteńką tkaninę po prostu nie da się nanieść żadnej farby. Badania naukowe

Całun Turyński

jednoznacznie mówią, że obraz Boskiego Oblicza z Manoppello nie mógł być namalowany przez człowieka. Jest więc on, jak mówi tradycja, acheiropoietos – czyli nie namalowany ludzką ręką.

Wieloletnie badania Całunu z Manoppello doprowadziły do zaskakującego odkrycia, że martwe Oblicze z Całunu Turyńskiego i Święte Oblicze z Manoppello idealnie się pokrywają. Nałożenie folii z obrazem Twarzy z Manoppello na Twarz z Całunu jest graficzno-matematycznym dowodem na to, że mamy do czynienia z tą samą Osobą. Wyjątkowa, 100-procentowa zgodność w strukturze i wymiarach świadczy o matematycznym dowodzie. Wizerunek martwego ciała na Całunie Turyńskim i Boskie Oblicze z Manoppello są niewątpliwie

największymi cudami na świecie, gdyż z punktu widzenia nauki obrazy te w ogóle nie mają prawa istnieć.

Cudowny zapis procesu Zmartwychwstania

Wizerunek twarzy na Chuście z Manoppello oraz odbicie przodu i tyłu martwego ciała na Całunie Turyńskim nie zaistniały na skutek bezpośredniego kontaktu ciała z płótnem, ale dzięki cudownej Bożej interwencji w trakcie zmartwychwstania Chrystusa. Otrzymaliśmy cudowny zapis kolejnych etapów uwielbiania Chrystusowego człowieczeństwa. Na Całunie Turyńskim został utrwalony obraz jeszcze martwego ciała Jezusa, ale już w momencie rozpoczynającego się procesu Jego uwielbiania. Ciało już zaczęło emanować tajemniczą energię, która z niezwykłą precyzją spowodowała utrwalenie się na płótnie wizerunku całego ciała w fotograficznym negatywie.

Natomiast na Chuście z Manoppello został utrwalony wygląd twarzy już żyjącego Jezusa w fotograficznym pozytywie, ale jeszcze przed zakończeniem procesu Jego uwielbiania, ponieważ widać na twarzy ślady ran i opuchnięć. Kiedy po raz pierwszy widzi się Oblicze z Manoppello, może się zrodzić uczucie zawodu, gdyż nie jest Ono tak piękne, jak byśmy tego oczekiwali. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to Twarz Jezusa zmartwychwstającego, a więc jeszcze nie w pełni uwielbionego. Piękno zmartwychwstałego Jezusa nieskończenie przekracza wszelkie nasze wyobrażenia. Będziemy Go mogli oglądać i w pełni się Nim cieszyć dopiero w niebie. Oblicze z Manoppello jest twarzą zmartwychwstającego Chrystusa, w momencie Jego przechodzenia ze śmierci do życia. Dokonywało się wtedy całkowite przeobrażanie zmaltretowanego w męce i śmierci na krzyżu ciała Jezusa, który dobrowolnie został „przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (…). Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego patrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi (…) jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic” (Iz 53, 5. 2b-4). Twarz z Manoppello jest obliczem zmartwychwstającego Chrystusa, ale jeszcze ze śladami męki, a więc w procesie uwielbiania, całkowitego przeobrażania, „przyodziewania się tego, co zniszczalne, w niezniszczalność, tego, co śmiertelne, w nieśmiertelność” (por. 1 Kor 15, 53).

Boskie Oblicze z Manoppello sprawia wrażenie, jakby zostało namalowane światłem; zmienia swój wyraz w zależności od kąta, pod którym się na nie patrzy, i od rodzaju oświetlenia. Tylko w świetle słonecznym nabiera pełnego wyrazu i piękna. Najstarsza nazwa obrazu z Manoppello to acheiropoietos, wskazująca na fakt, że nie został on namalowany ludzką ręką, a więc że jest dziełem samego Boga. Oblicze z Manoppello ukazuje prawdziwe Oblicze wcielonego Boga, który zostawił nam czytelny obraz prawdy o swoim Wcieleniu, Śmierci i Zmartwychwstaniu. Przez ten obraz jednoznacznie potwierdził, że rzeczywiście stał się prawdziwym człowiekiem, że wziął na siebie wszystkie nasze cierpienia i grzechy, że prawdziwie umarł i zmartwychwstał, aby nas uwolnić od grzechu i śmierci oraz doprowadzić do pełni szczęścia w niebie.

Boskie Oblicze z Manoppello jest rzeczywiście niezwykłą relikwią zmartwychwstającego Pana. Jej największym zadaniem jest wskazywanie nam wszystkim na rzeczywistą obecność Osoby Zmartwychwstałego w tajemnicy Eucharystii. „Eucharystyczna Hostia jest »chlebem całunowym«, w którym ukrywa się Bóg” – pisał św. Tomasz z Akwinu. Eucharystia jest naszym największym skarbem, gdyż jest to sam Jezus, który pragnie się dzielić z nami swoim zmartwychwstałym życiem oraz uzdrawiać wszystkie nasze choroby ducha i ciała. Tak mówił Pan Jezus św. Faustynie: „Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko moja: kiedy przychodzę w Komunii św. do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czymś innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym” (Dz. 1385).

Wizerunek Oblicza Jezusa na Całunie Turyńskim, na Chuście z Manoppello i przede wszystkim w eucharystycznej Hostii zaprasza nas wszystkich do codziennej wytrwałej modlitwy i adoracji. Jednak „do pełnej kontemplacji oblicza Pańskiego – pisze Jan Paweł II – nie możemy dojść o własnych siłach, ale jedynie poddając się prowadzeniu łaski. Tylko doświadczenie milczenia i modlitwy stwarza odpowiednie podłoże, na którym może dojrzeć i rozwinąć się bardziej prawdziwe, adekwatne i spójne poznanie tajemnicy, najwznioślej wyrażonej w dobitnych słowach ewangelisty Jana: »A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy« (J 1, 14)” (list apostolski Novo millennio ineunte).

Dając nam swój wizerunek na Całunie Turyńskim i odbicie swojej twarzy na Całunie z Manoppello, Chrystus wzywa nas wszystkich do nawrócenia, do nawiązania z Nim osobistego kontaktu w sakramentach pokuty i Eucharystii, w codziennej, wytrwałej modlitwie oraz w życiu zgodnym z Dekalogiem i zasadami Ewangelii. Zmartwychwstały Chrystus apeluje do nas: „Niechaj się nie lęka zbliżyć do mnie dusza słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów niż piasku na ziemi, utonie wszystko w otchłani miłosierdzia mojego” (Dz. 1059); „Wystarczy przystąpić do stóp zastępcy mojego i wyznać mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładający się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni” (Dz. 1448).

ks. Mieczysław Piotrowski

Więcej informacji o Boskim Obliczu z Manoppello w „Miłujcie się!” nr 4-2006.

(,,Miłujcie się!”, nr 2/2009)