Apel przeciwko dyskryminacji krzyża

 

Czy uprzedzenia i dyskryminację we współczesnym cywilizowanym i ,,demokratycznym” świecie, można nazwać tolerancją? Ależ można, co udowodniło już wielu ,,euroentuzjastów”, ,,demokratów” i unijnych komisarzy. Mnie dzisiaj już nic nie zaskoczy!

Wizerunek Cudownego Krzyża, który w zbrodniczy sposób został podziurawiony kulami w lipcu 1944 r. przez Bertę Bauer – polityczną wychowawczynię młodzieży z Hitlerjugend. Parę godzin po świętokradczej strzelaninie Berta Bauer zginęła od serii pocisków z nierozpoznanego samolotu. Krzyż znajduję się na terenie Sanktuarium w Licheniu, gdzie odbiera cześć obraz Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski. Jej powierzamy siebie i wszystkie sprawy naszej Ojczyzny.

Żydzi domagają się usunięcia krzyży z oświęcimskiego żwirowiska (Auschwitz-Birkenau) oraz w promieniu 1 kilometra, francuska republika usuwa symbole religijne ze szkół a w niektórych polskich szpitalach usuwane są krzyże. Wszystko w ramach tzw. tolerancji…

Co prawda nie weszła jeszcze w życie żadna euroustawa, która by jednoznacznie nakazywała usunięcie symboli religijnych z miejsc publicznych, ale już teraz wielu wpływowych euroentuzjastów piastujących kierownicze stanowiska w instytucjach publicznych, prześciga się w usuwaniu krzyży ze ścian budynków użyteczności publicznej. Cała ta inicjatywa cieszy się ogólną aprobatą i przyzwoleniem ze strony większości deputowanych Parlamentu Europejskiego. Mimo iż krzyże tak naprawdę mało komu przeszkadzają (nawet ateistom i innowiercom), to ciągłe podsycanie do jego usuwania – jako przejaw rzekomej tolerancji, zrobiło już wielu wodę z mózgu.

Jakie są argumenty przeciwników krzyża?

Twierdzą oni, że tylko usunięcie wszelkich symboli religijnych z miejsc publicznych, może zapewnić wzajemny szacunek, pokój i tolerancję na tym tle. W rzeczywistości to tak jakby przykładowo kazać wszystkim Murzynom przemalować się na biało, aby zapewnić tolerancję na tle rasowym (z całym szacunkiem dla Murzynów). Albo zabronić wszystkim ludziom mówienia w ich językach narodowych, zastępując je jednym (n.p. esperanto), aby zapewnić w ten sposób tolerancję na tle narodowościowym. Czy byłaby wtedy tolerancja czy też jednak terror?!

Twierdzą też, że widok symboli religijnych w miejscach publicznych może urazić ateistów lub wyznawców innych religii a przecież chcemy ich szanować. Czy powieszając krzyż na ścianie, dyskryminujemy ateistów lub innowierców? Oczywiście, że nie, bo trudno jest urazić czyjeś ,,uczucia religijne” czy ,,poglądy ateistyczne”, czymś w co ten człowiek (jak sam deklaruje) nie wierzy. Czyż nie tak? Bo jeśli faktycznie przykładowy ateista lub innowierca nie wierzy w Chrystusa, nie uznaje znaku krzyża lub nie wierzy w Boga, to krzyż na ścianie nie powinien zrobić mu najmniejszej różnicy. Potraktował by ten przykładowy krzyż lub obraz świętego za jeden z wielu wytworów rękodzielniczych czy dzieł sztuki i nie domagał się jego usunięcia. W przeciwnym razie oznaczałoby to jego wyjątkową nietolerancję, dyskryminację i zacietrzewienie. A tak niestety postępują niektórzy ludzie, gdyż są do tego podjudzani przez ateistyczne media.

Z dyskryminacją mamy do czynienia m.in. wtedy, gdy się komuś coś zabiera, utrudnia praktykowanie wiary, utrudnia realizację życia kulturalnego danej jednostki, napiętnuje publicznie, odbiera prawa… A nie wtedy, gdy pozwala się na praktykowanie wiary, zapewnia prawa, pozwala na swobodne egzystowanie i szanuje się kulturę bądź wiarę!

Zapominamy, że żyjemy w Polsce – kraju katolickim, który w swojej kulturze i całym dorobku narodowym (począwszy od roku 966), wyrósł właśnie na kulturze chrześcijańskiej a więc w cywilizacji łacińskiej. Zapominamy również, że przede wszystkim szanuje się prawa większości i prawa gospodarza, jakim jest Polska – kraj katolicki!!! To gospodarz decyduje jak urządzić swój dom a nie goście, będący w mniejszością. Oczywiście szanuje się też prawa i kulturę mniejszości, ale w zgodzie z prawem polskim!

Jeśliby rzeczywiście powieszanie krzyży na ścianach byłoby oznaką nietolerancji i dyskryminacji, to idąc tym tropem, należałoby zakazać publicznego odstawiania Misterium Męki Pańskiej, odprawiania Drogi Krzyżowej czy procesji Bożego Ciała, ponieważ symbole religijne i treści naszej wiary, są wystawiane na widok (i słuch) publiczny wielu tysięcy ateistów!!! Podobnie trzeba by pokasować wszystkie krzyże przydrożne i kapliczki, bo to jest ,,zagrożeniem dla tolerancji” i ,,europejskości”. Ale pewnie i to wrogów Kościoła by nie zadowoliło! Innymi słowy należałoby zniszczyć całą polską kulturę, bo cała jest przesiąknięta katolicyzmem, na który wielu ma ,,alergię”! Jakaż to straszna PARANOJA i HISTERIA!!! Nigdy nie nauczymy się rozumnie szanować obcych kultur, narodowości i religii, jeśli będziemy niezdolni do szanowania własnej. Zabraknie wtedy punktu odniesienia.

Jak daleko brakuje nam jeszcze do prawdziwej TOLERANCJI!!!

Jakie mamy z tego wnioski?

Wniosek 1.: Inicjatorzy akcji usuwania krzyży nie domagają się prawdziwej tolerancji (w co mamy wierzyć) i respektowania wrażliwości religijnej, lecz tolerancji dla wrogości antyreligijnej, uprzedzeń na tym tle i zacietrzewienia!

Wniosek 2.: Tolerancji powinni nauczyć się przede wszystkim wszyscy ci którzy chcą usunąć krzyże z polskiego czy europejskiego krajobrazu. Wszyscy ci którzy zmierzają do zdegradowania godła naszej wiary i kultury chrześcijańskiej. To oni powinni popukać się w czoło i wziąć lekcję tolerancji. Nie dla zboczeń, feminizmu (sztuczna walka płci) i makabrycznej zbrodni aborcji, lecz po prostu dla Boga i Jego Miłości. Bo jeśli w całej naszej machinie prawa, Bóg nie będzie najważniejszy, to kto?

Pozostaje nam odpowiedzieć jeszcze na jedno pytanie: Dlaczego krzyż jest taki niewygodny? Bo wstrząsa ludzkimi sumieniami! Bo przypomina nam konsekwencje moralne czynów! Bo przypomina nam iż jesteśmy coś Bogu winni!

Czy w krzyżu jest dla ateistów coś odrażającego?

,,Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. (J 3,16)

Czy MIŁOŚĆ może być odrażająca?

Teofil

10.05.2009 r.