A. Ogólne dzieje Mszy św.
Już 19 wieków minęło jak Chrystus ustanowił Mszę świętą. Z Jego woli i nakazu to wynikło, że przetrwała do naszych czasów, i że będzie odprawiana jeszcze do końca wieków, bo przy jej ustanowieniu wyraźnie powiedział: „To czyńcie na pamiątkę moją” (Łuk. 22, 19); albo jak św. Paweł świadczy: „Gdyż ilekroć ten chleb jecie i ten kielich pijecie, śmierć Pana opowiadacie, aż On przyjdzie” (1 Kor. 11, 26).
M s z a ś w. w W i e c z e r n i k u. Znane nam są szczegóły ustanowienia Mszy św. Tam pierwszą Mszę św. odprawił sam Pan Jezus. W tem, co wtedy uczynił, możemy rozeznać dwie istotne części Mszy św. konsekrację czyli przeistoczenie, i Komunję. Obok tych dwóch głównych części Mszy były jeszcze w Wieczerniku inne, nieistotne obrzędy, z których później rozwinęła się bogata liturgja mszalna (były tam: umycie nóg Apostołów, sam Chrystus wyjaśnił, co to ma znaczyć (Jan 13, 10), łamanie chleba, dziękczynienie, śpiewanie psalmów). Co było w Wieczerniku, to dało podstawę dla tej części Mszy, którą od starożytności aż po dziś dzień, nazywamy Mszą wiernych. Zaś ta część, która w okresie praktyki katechumenackiej się rozwinęła, i nazwana była Mszą katechumenów, i która dziś nosi piętno modlitewno-pouczające, wzięta jest od Żydów, z ich nabożeństw synagogalnych.
W czasach apostolskich i przez następny wiek (2-gi), złączono te dwa nabożeństwa, że odtąd występują razem i tworzą jedną liturgję mszalną. Sami Apostołowie odprawiali Mszę św. w ramach tego, co widzieli przy ostatniej Wieczerzy. Zazwyczaj łączono wtedy Mszę św. z t. zw. ucztą miłości (po grecku „agape”). Pismo św. Nowego Testamentu (Dzieje Apostolskie i listy ś. Pawła) często wspomina o takich zebraniach liturgicznych, gdzie była najpierw uczta wspólna, a potem modły, konsekracja, łamanie chleba. (Por. Dzieje Ap. 2, 46; 20, 7; 1 Kor. 10, 17; 11, 18 nn.). Ale wtedy jeszcze nie były złączone w jedno t. zw. „Msza katechumenów” z właściwą Mszą Św., bo na czytanie Pisma i śpiewanie psalmów chodzili chrześcijanie np. w Jerozolimie do żydowskiej świątyni. Z połowy 2-go wieku mamy już trochę szczegółowy opis Mszy świętej. Św. Justyn († około 165 r.) męczennik, w swem piśmie obronnem (apologja) przeciw poganom, opisuje (65 rozdz.) przebieg niedzielnej liturgji u pierwszych chrześcijan. „W tym dniu, który się nazywa dniem słońca (t. j. w niedzielę) odbywa się zebranie wszystkich, którzy mieszkają w mieście albo na wsi. Na tem zebraniu czyta się pamiętniki Apostołów (dziś nazywamy je „ewangeljami”), albo pisma Proroków, potem przewodniczący (t. j. biskup) wygłasza naukę i wzywa do naśladowania tych wszystkich dobrych przykładów. Potem powstawano i wszyscy się modlili „za siebie i za wszystkich innych na całym świecie”… Po modlitwie pozdrawiano się świętym pocałunkiem. Biskupowi przynoszono chleb i kielich z wodą i winem, ten odmawiał długą modlitwę dziękczynną (Eucharystja). Kiedy się to skończyło, zebrani wyrażali swą zgodę słowem „Amen”. Następnie była Komunja św., „diakoni wszystkim obecnym udzielali konsekrowanego chleba, wina i wody, i zanosili także nieobecnym”.
Msza z drugiego stulecia już jest bardzo podobna do dzisiejszej. Już są w niej wyraźne dwie części: pierwsza, która się składa z modlitw i czytania oraz słuchania słowa Bożego; a druga część była właściwą ofiarą. Trzeba jeszcze to zaznaczyć, że przez pierwsze trzy wieki przebieg Mszy św. był w całem ówczesnem chrześcijaństwie prawie jednaki, choć były już odrębne prowincje kościelne. Wtedy nie było tak wielkich różnic między Mszą, odprawianą w Rzymie, albo w Antjochji czy w Egipcie. Kiedy wolność dano Kościołowi po prześladowaniach, wtedy równocześnie z rozkwitem nauki kościelnej i literatury w największych ogniskach ówczesnej kultury (Rzym, Aleksandrja, Antjochja, później Konstantynopol, Medjolan, Toledo, Lyon), i liturgja się rozwijała w tychże ośrodkach nauki i bujnego życia chrześcijańskiego. I jak na rosnącem drzewie niejednakie są gałęzie, choć pień ten sam, tak teraz koło Mszy św. wyrosły bogate albo różne ceremonje, bo w odmiennych warunkach kulturalnych i klimatycznych. W zachodnim Kościele, gdzie przecież był jeden język łaciński, powstały w ten sposób takie liturgje z odrębnie zbudowaną Mszą Św., jak: liturgja ambrozjańska (Medjolan), gallikańska (połud. Francja), mozarabska (półw. Iberyjski, Hiszpanja) i rzymska (Rzym), z których ta ostatnia powoli wszystkie tamte liturgje pousuwała, zostawiając im najwyżej po jednej kaplicy (mozarabska w Toledo i w Braga), a sama stała się powszechną do tego stopnia, że dziś jest jedynie panującą liturgją zachodniego, rzymskiego Kościoła na całej ziemi.
B. Dzieje szczegółowe Mszy świętej
według rzymskiego obrządku
(Msza katechumenów)
1. Czytanie Pisma. Mszę katechumenów nazwano od kandydatów do chrztu, którzy tylko na niej mogli być. Pierwotnie nie miała tej nazwy, a składała się z czytań Starego i Nowego Testamentu i końcowego kazania (homilji). Dziś jeszcze w W. Piątek mamy ślad we mszale tego nabożeństwa, pochodzącego od Żydów, którzy po bóżnicach czytali Torę, potem śpiewali, znów czytali Proroków i śpiewali; a na końcu były przemowa i błogosławieństwo. Ta część wstępna do właściwej ofiary była początkowo samodzielna, bo ją odprawiano bez ofiary eucharystycznej; na niej mogli być pokutnicy, grzesznicy, a głównie katechumeni, od których otrzymała nazwę „Mszy katechumenów”. Słowo „Missa” spolszczone na „Msza”, pochodzi właśnie z tego nabożeństwa dla katechumenów, którym diakon po ewangelji (homilji) polecał opuścić świątynię. Zwykle wołał głośno: Missa est = czas do odejścia, jest odejście, odesłanie. Później tem słowem oznaczano cały obrzęd eucharystyczny.
2. Śpiewy wplatane między czytania. W jakie 200 lat po św. Justynie, który nam zostawił opis najstarszej Mszy, zaczęto w Rzymie między lekcje wplatać śpiew psalmów. Najpierw zaprowadzono śpiew między lekcją a ewangelją i nazwano go graduałem, bo go wykonywał chór pod przewodnictwem diakona, który stał na stopniach (gradus) ambony. Śpiew Alleluja także w Rzymie powstał; początkowo był tylko w samą Wielkanoc; od pap. Damazego (366—384) rozciągnięto go na cały czas wielkanocny, a Grzegorz W. koło 600 roku zarządził śpiewanie Alleluja przez cały rok, prócz czasu między 70tnicą a W. Sobotą. Tylko rzymska liturgja ma to ciekawe znamię, że śpiew Alleluja jest przed czytaniem ewangelji. Jest to delikatne wyczucie uroczystej chwili, jaką jest czytanie słów Chrystusa. Drugim takim uroczystym i radosnym śpiewem jest Gloria in exscelsis. Rzym wziął Gloria ze Wschodu, gdzie było w tamtejszym brewjarzu (nie we Mszy): i śpiewał je przed 6 wiekiem tylko we Mszy papieskiej, ale raz do roku, w samą noc Bożego Narodzenia. Dopiero pap. Symmachus (498—514) wprowadził Gloria do mszy na święta Męczenników i wszystkich niedziel, a głównie Wielkanocy. Ale tylko papież i biskupi mogli śpiewać w swych mszach Gloria, a inni duchowni tylko w samą Wielkanoc i w rocznicę swych święceń.
3. Kyrie. Ono jest przed Gloria, ale jest starsze, bo się znajduje i we mszach bez Gloria. Kyrie było pierwotnie przygotowaniem (wstępem) do modlitwy — kolekty, która już od 5-go wieku (w Rzymie) zmienia się codziennie. Kyrie eleison za czasów Grzegorza W. († 604) śpiewano naprzemian z Chryste eleison, tylko liczba tych wezwań nie była ograniczona. To Kyrie zwano (także z grecka) litanją czyli prośbą błagalną, bo pierwotnie było śpiewem litanijnym, który wykonywano podczas pochodu z jednego kościoła stacyjnego do drugiego, gdzie była „stacja”.
4. Introit. Przeważnie w starym Rzymie urządzano procesje czyli pochody wiernych i duchownych, którzy zebrawszy się w jednej umówionej bazylice (ecclesia ad collectam) udawali się następnie do wyznaczonego także kościoła, który się nazywał stacją (kościół stacyjny) i śpiewali litanję, — w której są początki obecnej litanji do WW. Świętych — przeplataną samemi wezwaniami Kyrie eleison i Christe eleison. Ten śpiew początkowo zastępował introit, którego i dziś jeszcze niema we mszy W. Soboty i Wigilji przed Zesłaniem, o ile jest litanja śpiewana. Właściwy śpiew introitowy, czyli przy pochodzie celebransa z asystą do ołtarza, miał zaprowadzić pap. Celestyn I (422—432) i dobrać do tego śpiewu teksty z psałterza. Ten introit, dziś tak mały, pierwotnie był dłuższy, bo zwykle śpiewano cały psalm, a do tego po każdym wierszu psalmu śpiewano wtrącane zdanie, zwane antyfoną (to, od czego dziś zaczynamy Mszę św. we mszale). Śpiew ten wykonywała już t. zw. „schola” czyli osobni śpiewacy, a lud tylko powtarzał refren czyli ową antyfonę. Tymczasem celebrans (papież, biskup, kapłan) otoczony duchownymi szedł do ołtarza z zakrystji, która wtedy nie była tak blisko wielkiego ołtarza jak dziś. Niesiono kadzidło przed papieżem, z czego rozwinęła się dzisiejsza ceremonja okadzania ołtarza na początku przy mszy z asystą. Introit zaś później tak skrócono, że z całego psalmu został jeden wiersz, przed nim antyfona, a po nim doksologja (Gloria Patri) i znowu powtórzona antyfona.
5. Najnowszą częścią mszy katechumenów jest Ministrantura. Zanim się znalazła na dzisiejszem miejscu, była przedtem modlitwą przygotowawczą, którą celebrans sam prywatnie odmawiał w zakrystji albo po drodze do ołtarza. Jeszcze za pap. Innocentego III (1198—1216) nie było jej we Mszy Św., bo tenże papież nie zna jej w swym opisie liturgji mszalnej.
Właściwa ofiara
1. Credo. Credo czyli wyznanie wiary należy raczej do Mszy katechumenów, bo kończy jednem streszczeniem całe pouczanie wiernych przez czytanie listów apostolskich i słów samego Chrystusa. Ale Credo weszło do Mszy św. dosyć późno (w Rzymie za pap. Benedykta VIII, 1012—1024, a to za staraniem cesarza niem. św. Henryka, w Hiszpanji było już od 589). To wyznanie wiary jest obszerniejsze od tego codziennie odmawianego, a zwanego Składem Apostolskim; zostało ułożone i ogłoszone po części na soborze w Nicei (325) po części na soborze w Konstantynopolu (381).
2. Ofertorjum. Jest to śpiew przy składaniu darów. Pierwotnie był to prawdziwy i właściwy początek Mszy wiernych. Śpiewano np. koło 400 roku cały psalm i antyfona przeplatano wiersze psalmu, a wierni tymczasem szli do ołtarza i składali chleb i wino albo inne datki. Ale nie wszystkie dary, które składano, były przeznaczone do konsekracji, tylko potrzebna do Komunji ilość chleba i wina była konsekrowana, reszta szła na utrzymanie świątyni, duchowieństwa i ubogich. (Tu jest początek ofiar na Mszę św. czyli stypendjów mszalnych). Kiedy zaś ofiary wiernych ustały i procesja do ołtarza znikła, skrócono wtedy i śpiew na ofiarowanie (oiertorjum), i dziś z całego psalmu i antyfony została tylko ta ostatnia. Ponieważ śpiew na ofiarowanie był w uroczystej chwili zaczynania Mszy wiernych, dlatego melodje gregorjańskie tej części rozwinęły się w bogate i wspaniałe utwory.
Umywanie rąk było z konieczności złączone i przygotowaniem darów, bo kapłan odbierając i układając je na ołtarzu, (czy stoliku przy ołtarza) zabrudził sobie trochę ręce, więc umycie rak było konieczne. Dopiero później dołączono do umywania rąk odmawianie psalmu 25-go, przez co ta czynność praktyczna nabrała znaczenia symbolicznego.
2. Modlitwy ofiarne. Modlitwy przy t. zw. ofiarowaniu chleba i wina nie są rzymskiego pochodzenia, choć są dosyć stare (koło 1200 roku zaczynają się przyjmować we mszy rzymskiej, a pochodzą — zdaje się — z mozarabskiej liturgji). Również okadzanie darów i ołtarza w Rzymie istnieje od 13 wieku, choć w Niemczech było przedtem już znane. Właściwą zaś i jedyną, a także najstarszą modlitwą ofiarną (na ofiarowanie) w rzymskiej mszy jest sekreta, zwana także „cichą modlitwą”. Kapłan, gdy skończył odbieranie darów i uporządkował je na ołtarzu, odmawiał po cichu modlitwę-sekretę, do której przedtem wzywał głośnem upomnieniem: „Orate, fratres”. Sekreta przechodziła w zakończeniu w głośny dialog przed prefacja (Per omnia saecula saeculorum). Te śpiewy naprzemian przed prefacją są najstarsze i są jedyną pamiątką po pierwszych wiekach; np. „Sursum corda” pochodzi z czasów prześladowań, gdyż św. Cyprjan († 258) zna takowe.
4. Znana była dawniej nazwa dla Mszy św. „Eucharystja”, co znaczy „modlitwa dziękczynna”, bo w niej uroczyście dziękowano Bogu za różne dobrodziejstwa, tak doczesne dla ciała i duszy, jak i za łaskę i przyszłe życie. Pierwotnie prefacja składała się z samych wezwań do dziękowania i wyliczania wszelkich dobrodziejstw, od Boga otrzymanych. Ale ta prefacja nie była w tej, co dziś, formie, lecz stanowiła jedną, długą modlitwę eucharystyczną, podczas której wtrącano słowa ustanowienia i dokonywano konsekracji. Dziś w rzymskim obrządku ową prefację-eucharystję podzielono, różne dodatki przydano; z jednej zaś części powstała obecna prefacja, a reszta stała się podkładem dzisiejszego kanonu mszalnego.
Historja Kanonu Mszy rzymskiej ciekawa, ale bardzo zawiła, niewieleby pomogła do zrozumienia całej Mszy, dlatego ją tu opuszczamy.
5. Na końcu Kanonu jest Modlitwa Pańska; tak zarządził pap. św. Grzegorz W. († 604). Ona tworzy przejście od właściwej ofiary do uczty ofiarnej. Przed Pater noster przy słowach Per quem haec omnia celebrans ukazywał zgromadzonym „chleb żywota wiecznego i kielich zbawienia”. I to było w starym obrządku rzymskim jedyne podniesienie świętych postaci; i dziś jeszcze nazywają je „małem podniesieniem”. Zaś wielkie podniesienie, dziś znane dobrze, pochodzi z 12—13 wieku, a do Rzymu przyszło w 14 w.
6. Po Modlitwie Pańskiej i jej ostatniej prośbie, która jest rozwinięta w osobną modlitwę, jest łamanie hostji. Dawniej było formalne łamanie i rozdzielanie chleba. Nawiązywano tu wyraźnie do tego, co Chrystus czynił przy Ostatniej Wieczerzy. Od tego łamania nazwano nawet Mszę św. „fractio panis”. Łamanie chleba było konieczne, bo nie znano ani nie sporządzano takich małych hostyj, jak to dziś się czyni. Przy łamaniu chleba zaprowadził pap. św. Sergjusz I (687—701) śpiew Agnus Dei i w Rzymie wszystkie trzy wezwania kończyły się „miserere nobis”, dopiero od 12 w. przyjęto (z Francji) zmianę w trzeciem wezwaniu na „dona nobis pacem = udziel nam pokoju”.
7. Modlitwy przed Komunją. Te trzy modlitwy są jeszcze późniejszego pochodzenia niż śpiew Agnus Dei, bo je dopiero Pius V w 1570 przez wydanie mszału dla całego Kościoła, wprowadził. Po pierwszej modlitwie (Domine Jesu Christe) jest we mszy z asystą pocałunek pokoju, który należy do najstarszych ceremonij mszalnych. Pierwotnie jego zwykłe miejsce było na początku Mszy wiernych, w myśl polecenia samego Chrystusa: „Jeśli tedy przynosisz dar twój do ołtarza, a tam wspominasz, iż brat twój ma nieco przeciw tobie. Zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a idź pierwej pojednać się z bratem twoim” (Mat. 5. 23 nn.). Tak było i jest we wszystkich liturgjach wschodnich. Tylko rzymska liturgja — jeszcze od 4 wieku w Afryce — ma ceremonję pocałunku pokoju przed ucztą miłości — Komunją św. Jest to zapewne w związku z prośbą Modlitwy Pańskiej o darowanie win naszym bliźnim. Temu wzajemnemu udzielaniu sobie pocałunku pokoju nie towarzyszyły w dawnych czasach żadne modlitwy, bo sama czynność była pewnego rodzaju modlitwą. Dziś we Mszy z asystą (i pontyfikalnej) jest jeszcze ceremonja pocałunku = „osculum pacis”‚, ale już nie jest rozumiana przez wiernych.
8. Komunja święta. Dawniej była pod dwoma postaciami i podczas Mszy Św.; poza Mszą komunikowali się tylko chorzy i więźniowie. Tak było na Zachodzie mniejwięcej do 12 wieku. Przy samej Komunji św. kapłan mówi: Domine, non sum dignus = Panie, nie jestem godzien, co zaprowadzono tu i tam dopiero w 13 wieku. Dopiero Pius V w zreformowanym przez siebie mszale w 1570 umieścił i ustalił na zawsze te modlitwy.
9. Śpiew przy Komunji. We mszałach łacińskich nosi zawsze nazwę: „Communio”. Jest to znów bardzo stara praktyka, która na tem polegała, że przy rozdzielaniu Komunji (a wtedy wszyscy obecni na Mszy komunikowali) śpiewano psalmy — jak przy ofertorjum. Taki śpiew znany już był koło 400 roku w Afryce. Gdzieniegdzie np. w mozarabskiej liturgji przy Komunji śpiewano zawsze jedną antyfonę, wziętą z ps. 33, 9: „Skosztujcie, a obaczcie, iż słodki jest Pan”. Skoro jednak za nikła wspólna Komunja wszystkich na Mszy obecnych, wtedy skrócono także ten śpiew, tak, że dziś została z niego zaledwie antyfona.
10. Pod koniec pierwszego tysiąclecia pojawia się krótka modlitwa o pełne i stałe skutki Komunji św. Dziś ona jest odmawiana przez celebransa przy pierwszem czyszczeniu kielicha. Za czyna się od: Quod ore sumpsimus = Cośmy usty przyjęli. Początkowo odmawiali ją wszyscy, W drugiem tysiącleciu pojawia się następna modlitwa po Komunji: Corpus Tuum, Domine, quod sumpsi… = Ciało Twe, Panie… Ta modlitwa po chodzi z mszałów grecko-gallikańskich (7 wiek). Właściwem jednak i ze starorzymskich zwyczajów pochodzącem zakończeniem mszy jest modlitwa po Komunji (Postcommunio). Ostatnia i wspólna modlitwa mszalna.
11. Ite, missa est. Dla porządku, jaki wogóle cechował życie rzymskie, także i Msza w obrządku rzymskim miała uroczyste, formalne zakończenie, które polegało na głośnem zapowiedzeniu, że zebranie liturgiczne skończone i można się rozejść: Ite, missa est = Idźcie, jest (czas) rozejście się. Błogosławieństwa nie było wtedy, jak dziś po Ite missa. Papież (biskup) błogosławił, gdy wracal od ołtarza do zakrystji. Zwykły zaś celebrans odmawiał w tem miejscu znaną dziś modlitwę: Placeat Tibi, sancta Trinitas. Później dopiero złączono tę modlitwę z błogosławieństwem (od 11 wieku), do którego jeszcze dodano początek ewangelji św. Jana. Ten początek ewangelji św. Jana uważano także za sakramentale, jako środek broniący od nieszczęść. Pius V również oświecił i ulegalizował zwyczaj odmawania na końcu Mszy św. ostatniej ewangelji, po której odpowiada się „Deo gratias”, jako ostatnie słowo rzymskiej Mszy.
W dziejach mszału mamy trzy epoki: 1) starożytną, do czasów Grzegorza W., w niej przeważa prostota, majestat i ogólny charakter publiczny Mszy św.; 2) średniowieczną, do reformy mszału w 1570, z różnemi dodatkami prywatnego, nierzymskiego pochodzenia modlitw; 3) najnowszą, od Piusa X.
Liturgja a śpiew
Odkąd ludzkość składa Bogu ofiary i uwielbia Go niemi, odtąd tym czynnościom towarzyszą śpiewy. W Kościele Chrystusowym śpiew należał do najważniejszych części składowych liturgji; od czasów wieczernikowych zdobił ją i towarzyszył jej zawsze aż po dni dzisiejsze.
W przeciągu wieków powstały osobliwe, liturgji rzymskiej właściwe śpiewy i melodje, które nabrały cech świętości i powagi. Melodje te tchną nietylko modlitwą, wiarą i tęsknotą za Bogiem, ale również artyzmem i mistrzostwem. One są naprawdę liturgiczną, kościelną i kultyczną muzyką-śpiewem, który do Boga mówi, woła i tęskni. Zaś religijna muzyka mówi o Bogu. Nazywają się śpiewem gregorjańskim, bo papież ś. Grzegorz Wielki († 604) miał je zebrać i uporządkować tak, jak dotąd się znajdują w urzędowych wydaniach Kościoła rzymskiego. Nazywają się chorałem, bo były śpiewane przez 15 wieków (w każdym razie przez pierwsze tysiąclecie) w chórze przy ołtarzu, obok, albo w samem prezbiterjum; w pobliżu ołtarza stali śpiewacy, objaśniali poprostu śpiewem to, co się działo na ołtarzu, przewodniczyli śpiewowi wiernych, byli w całkowitej łączności z kapłanem i ofiarą. To co dziś jest nad drzwiami głównymi i nazywa się chórem, nie jest chórem w rozumieniu liturgicznem. Za dawnych czasów, kiedy liturgje (Mszę świętą) nietylko rozumiano, ale w niej czynny udział brano, — głównie przez śpiew — śpiewali obok ołtarza i na kościele nietylko śpiewacy „wybrani”, ale także duchowieństwo i ogół wiernych. Dziś się czasy zmieniły.
„Lud, który nie śpiewa w kościele, pewnie zatracił lub zatraca swą wiarę”. Milczący i niemi uczestnicy we Mszy Św., to nie są uczestnicy. Życzeniem Kościoła — i jego zwierzchników najwyższych, jak Piusa X i XI — jest by śpiew liturgiczny stał się własnością ogółu wiernych.
Kościół modlący się powinien stać się Kościołem śpiewającym. Kto kocha, ten śpiewa, kto śpiewa, dwa razy się modli.
ks. Michał Kordel
Za: Mszał rzymski w polskim przekładzie opracował, uwagami i wstępami poprzedził ks. Michał Kordel, Kraków, nakładem ,,Mysterium Christi”, 1936 r., str. 33*-44*.