Dzieje Mszy świętej

A. Ogólne dzieje Mszy św.

Już 19 wieków minęło jak Chrystus ustanowił Mszę świętą. Z Jego woli i nakazu to wy­nikło, że przetrwała do naszych czasów, i że będzie odprawiana jeszcze do końca wieków, bo przy jej ustanowieniu wyraźnie powiedział: „To czyńcie na pamiątkę moją” (Łuk. 22, 19); albo jak św. Paweł świadczy: „Gdyż ilekroć ten chleb jecie i ten kielich pijecie, śmierć Pana opowia­dacie, aż On przyjdzie” (1 Kor. 11, 26).

M s z a  ś w.  w  W i e c z e r n i k u. Znane nam są szczegóły ustanowienia Mszy św. Tam pierw­szą Mszę św. odprawił sam Pan Jezus. W tem, co wtedy uczynił, możemy rozeznać dwie istotne części Mszy św. konsekrację czyli przeistoczenie, i Komunję. Obok tych dwóch głównych części Mszy były jeszcze w Wieczerniku inne, nieistotne obrzędy, z których później rozwinęła się bogata liturgja mszalna (były tam: umycie nóg Apostołów, sam Chrystus wyjaśnił, co to ma znaczyć (Jan 13, 10), łamanie chleba, dziękczynienie, śpiewanie psalmów). Co było w Wieczerniku, to dało podstawę dla tej części Mszy, którą od sta­rożytności aż po dziś dzień, nazywamy Mszą wiernych. Zaś ta część, która w okresie praktyki katechumenackiej się rozwinęła, i nazwana była Mszą katechumenów, i która dziś nosi piętno modlitewno-pouczające, wzięta jest od Żydów, z ich nabożeństw synagogalnych.

W czasach apostolskich i przez następny wiek (2-gi), złączono te dwa nabożeństwa, że odtąd występują razem i tworzą jedną liturgję mszalną. Sami Apostołowie odprawiali Mszę św. w ramach tego, co widzieli przy ostatniej Wieczerzy. Za­zwyczaj łączono wtedy Mszę św. z t. zw. ucztą miłości (po grecku „agape”). Pismo św. Nowego Testamentu (Dzieje Apostolskie i listy ś. Pawła) często wspomina o takich zebraniach liturgicz­nych, gdzie była najpierw uczta wspólna, a po­tem modły, konsekracja, łamanie chleba. (Por. Dzieje Ap. 2, 46; 20, 7; 1 Kor. 10, 17; 11, 18 nn.). Ale wtedy jeszcze nie były złączone w jedno t. zw. „Msza katechumenów” z właściwą Mszą Św., bo na czytanie Pisma i śpiewanie psalmów chodzili chrześcijanie np. w Jerozolimie do ży­dowskiej świątyni. Z połowy 2-go wieku mamy już trochę szczegółowy opis Mszy świętej. Św. Ju­styn ( około 165 r.) męczennik, w swem piśmie obronnem (apologja) przeciw poganom, opisuje (65 rozdz.) przebieg niedzielnej liturgji u pierw­szych chrześcijan. „W tym dniu, który się nazy­wa dniem słońca (t. j. w niedzielę) odbywa się zebranie wszystkich, którzy mieszkają w mieście albo na wsi. Na tem zebraniu czyta się pamięt­niki Apostołów (dziś nazywamy je „ewangelja­mi”), albo pisma Proroków, potem przewodni­czący (t. j. biskup) wygłasza naukę i wzywa do naśladowania tych wszystkich dobrych przykła­dów. Potem powstawano i wszyscy się modlili „za siebie i za wszystkich innych na całym świe­cie”… Po modlitwie pozdrawiano się świętym po­całunkiem. Biskupowi przynoszono chleb i kie­lich z wodą i winem, ten odmawiał długą mo­dlitwę dziękczynną (Eucharystja). Kiedy się to skończyło, zebrani wyrażali swą zgodę słowem „Amen”. Następnie była Komunja św., „diakoni wszystkim obecnym udzielali konsekrowanego chleba, wina i wody, i zanosili także nieobec­nym”.

Msza z drugiego stulecia już jest bardzo po­dobna do dzisiejszej. Już są w niej wyraźne dwie części: pierwsza, która się składa z modlitw i czytania oraz słuchania słowa Bożego; a druga część była właściwą ofiarą. Trzeba jeszcze to zaznaczyć, że przez pierwsze trzy wieki prze­bieg Mszy św. był w całem ówczesnem chrześcijaństwie prawie jednaki, choć były już odrębne prowincje kościelne. Wtedy nie było tak wielkich różnic między Mszą, odprawianą w Rzymie, albo w Antjochji czy w Egipcie. Kiedy wolność dano Kościołowi po prześladowaniach, wtedy rów­nocześnie z rozkwitem nauki kościelnej i litera­tury w największych ogniskach ówczesnej kultury (Rzym, Aleksandrja, Antjochja, później Konstan­tynopol, Medjolan, Toledo, Lyon), i liturgja się rozwijała w tychże ośrodkach nauki i bujnego życia chrześcijańskiego. I jak na rosnącem drze­wie niejednakie są gałęzie, choć pień ten sam, tak teraz koło Mszy św. wyrosły bogate albo różne ceremonje, bo w odmiennych warunkach kulturalnych i klimatycznych. W zachodnim Ko­ściele, gdzie przecież był jeden język łaciński, powstały w ten sposób takie liturgje z odrębnie zbudowaną Mszą Św., jak: liturgja ambrozjańska (Medjolan), gallikańska (połud. Francja), mozarabska (półw. Iberyjski, Hiszpanja) i rzymska (Rzym), z których ta ostatnia powoli wszystkie tamte liturgje pousuwała, zostawiając im najwy­żej po jednej kaplicy (mozarabska w Toledo i w Braga), a sama stała się powszechną do tego stopnia, że dziś jest jedynie panującą liturgją zachodniego, rzymskiego Kościoła na całej ziemi.

B. Dzieje szczegółowe Mszy świętej

według rzymskiego obrządku

(Msza katechumenów)

 

1. Czytanie Pisma. Mszę katechumenów naz­wano od kandydatów do chrztu, którzy tylko na niej mogli być. Pierwotnie nie miała tej nazwy, a składała się z czytań Starego i Nowego Testa­mentu i końcowego kazania (homilji). Dziś jeszcze w W. Piątek mamy ślad we mszale tego na­bożeństwa, pochodzącego od Żydów, którzy po bóżnicach czytali Torę, potem śpiewali, znów czy­tali Proroków i śpiewali; a na końcu były przemowa i błogosławieństwo. Ta część wstępna do właściwej ofiary była początkowo samodzielna, bo ją odprawiano bez ofiary eucharystycznej; na niej mogli być pokutnicy, grzesznicy, a głównie katechumeni, od których otrzymała nazwę „Mszy katechumenów”. Słowo „Missa” spolszczone na „Msza”, pochodzi właśnie z tego nabożeństwa dla katechumenów, którym diakon po ewangelji (homilji) polecał opuścić świątynię. Zwykle wołał głośno: Missa est = czas do odejścia, jest odej­ście, odesłanie. Później tem słowem oznaczano cały obrzęd eucharystyczny.

2. Śpiewy wplatane między czytania. W jakie 200 lat po św. Justynie, który nam zostawił opis najstarszej Mszy, zaczęto w Rzymie między lekcje wplatać śpiew psalmów. Najpierw zaprowadzono śpiew między lekcją a ewangelją i nazwano go graduałem, bo go wykonywał chór pod przewod­nictwem diakona, który stał na stopniach (gradus) ambony. Śpiew Alleluja także w Rzymie pow­stał; początkowo był tylko w samą Wielkanoc; od pap. Damazego (366—384) rozciągnięto go na cały czas wielkanocny, a Grzegorz W. koło 600 roku zarządził śpiewanie Alleluja przez cały rok, prócz czasu między 70tnicą a W. Sobotą. Tylko rzymska liturgja ma to ciekawe znamię, że śpiew Alleluja jest przed czytaniem ewangelji. Jest to de­likatne wyczucie uroczystej chwili, jaką jest czy­tanie słów Chrystusa. Drugim takim uroczystym i radosnym śpiewem jest Gloria in exscelsis. Rzym wziął Gloria ze Wschodu, gdzie było w tamtejszym brewjarzu (nie we Mszy): i śpie­wał je przed 6 wiekiem tylko we Mszy papie­skiej, ale raz do roku, w samą noc Bożego Naro­dzenia. Dopiero pap. Symmachus (498—514) wpro­wadził Gloria do mszy na święta Męczenników i wszystkich niedziel, a głównie Wielkanocy. Ale tylko papież i biskupi mogli śpiewać w swych mszach Gloria, a inni duchowni tylko w samą Wielkanoc i w rocznicę swych święceń.

3. Kyrie. Ono jest przed Gloria, ale jest star­sze, bo się znajduje i we mszach bez Gloria. Kyrie było pierwotnie przygotowaniem (wstę­pem) do modlitwy — kolekty, która już od 5-go wieku (w Rzymie) zmienia się codziennie. Kyrie eleison za czasów Grzegorza W. ( 604) śpiewano naprzemian z Chryste eleison, tylko liczba tych wezwań nie była ograniczona. To Kyrie zwano (także z grecka) litanją czyli prośbą błagalną, bo pierwotnie było śpiewem litanijnym, który wyko­nywano podczas pochodu z jednego kościoła sta­cyjnego do drugiego, gdzie była „stacja”.

4. Introit. Przeważnie w starym Rzymie urzą­dzano procesje czyli pochody wiernych i duchow­nych, którzy zebrawszy się w jednej umówionej bazylice (ecclesia ad collectam) udawali się na­stępnie do wyznaczonego także kościoła, który się nazywał stacją (kościół stacyjny) i śpiewali litanję, — w której są początki obecnej litanji do WW. Świętych — przeplataną samemi wez­waniami Kyrie eleison i Christe eleison. Ten śpiew początkowo zastępował introit, którego i dziś jeszcze niema we mszy W. Soboty i Wigilji przed Zesłaniem, o ile jest litanja śpiewana. Właściwy śpiew introitowy, czyli przy pochodzie celebransa z asystą do ołtarza, miał zaprowadzić pap. Celestyn I (422—432) i dobrać do tego śpiewu teksty z psałterza. Ten introit, dziś tak mały, pierwotnie był dłuższy, bo zwykle śpiewano cały psalm, a do tego po każdym wierszu psalmu śpiewano wtrącane zdanie, zwane antyfoną (to, od czego dziś zaczynamy Mszę św. we mszale). Śpiew ten wykonywała już t. zw. „schola” czyli osobni śpiewacy, a lud tylko powtarzał refren czyli ową antyfonę. Tymczasem celebrans (pa­pież, biskup, kapłan) otoczony duchownymi szedł do ołtarza z zakrystji, która wtedy nie była tak blisko wielkiego ołtarza jak dziś. Niesiono ka­dzidło przed papieżem, z czego rozwinęła się dzisiejsza ceremonja okadzania ołtarza na po­czątku przy mszy z asystą. Introit zaś później tak skrócono, że z całego psalmu został jeden wiersz, przed nim antyfona, a po nim doksologja (Gloria Patri) i znowu powtórzona antyfona.

5. Najnowszą częścią mszy katechumenów jest Ministrantura. Zanim się znalazła na dzisiejszem miejscu, była przedtem modlitwą przygotowawczą, którą celebrans sam prywatnie odmawiał w za­krystji albo po drodze do ołtarza. Jeszcze za pap. Innocentego III (1198—1216) nie było jej we Mszy Św., bo tenże papież nie zna jej w swym opisie liturgji mszalnej.

 

Właściwa ofiara

 

1. Credo. Credo czyli wyznanie wiary należy raczej do Mszy katechumenów, bo kończy jednem streszczeniem całe pouczanie wiernych przez czytanie listów apostolskich i słów samego Chry­stusa. Ale Credo weszło do Mszy św. dosyć póź­no (w Rzymie za pap. Benedykta VIII, 1012—1024, a to za staraniem cesarza niem. św. Hen­ryka, w Hiszpanji było już od 589). To wyznanie wiary jest obszerniejsze od tego codziennie odma­wianego, a zwanego Składem Apostolskim; zosta­ło ułożone i ogłoszone po części na soborze w Ni­cei (325) po części na soborze w Konstantynopolu (381).

2. Ofertorjum. Jest to śpiew przy składaniu darów. Pierwotnie był to prawdziwy i właściwy początek Mszy wiernych. Śpiewano np. koło 400 roku cały psalm i antyfona przeplatano wiersze psalmu, a wierni tymczasem szli do ołtarza i składali chleb i wino albo inne datki. Ale nie wszystkie dary, które składano, były przeznaczo­ne do konsekracji, tylko potrzebna do Komunji ilość chleba i wina była konsekrowana, reszta szła na utrzymanie świątyni, duchowieństwa i ubogich. (Tu jest początek ofiar na Mszę św. czyli stypendjów mszalnych). Kiedy zaś ofiary wiernych ustały i procesja do ołtarza znikła, skrócono wtedy i śpiew na ofiarowanie (oiertorjum), i dziś z całego psalmu i antyfony została tylko ta ostatnia. Ponieważ śpiew na ofiarowanie był w uroczystej chwili zaczynania Mszy wier­nych, dlatego melodje gregorjańskie tej części rozwinęły się w bogate i wspaniałe utwory.

Umywanie rąk było z konieczności złączone i przygotowaniem darów, bo kapłan odbierając i układając je na ołtarzu, (czy stoliku przy ołta­rza) zabrudził sobie trochę ręce, więc umycie rak było konieczne. Dopiero później dołączono do umywania rąk odmawianie psalmu 25-go, przez co ta czynność praktyczna nabrała znacze­nia symbolicznego.

2. Modlitwy ofiarne. Modlitwy przy t. zw. ofia­rowaniu chleba i wina nie są rzymskiego pocho­dzenia, choć są dosyć stare (koło 1200 roku za­czynają się przyjmować we mszy rzymskiej, a po­chodzą — zdaje się — z mozarabskiej liturgji). Również okadzanie darów i ołtarza w Rzymie istnieje od 13 wieku, choć w Niemczech było przedtem już znane. Właściwą zaś i jedyną, a także najstarszą modlitwą ofiarną (na ofiaro­wanie) w rzymskiej mszy jest sekreta, zwana także „cichą modlitwą”. Kapłan, gdy skończył od­bieranie darów i uporządkował je na ołtarzu, odmawiał po cichu modlitwę-sekretę, do której przedtem wzywał głośnem upomnieniem: „Orate, fratres”. Sekreta przechodziła w zakończeniu w gło­śny dialog przed prefacja (Per omnia saecula saeculorum). Te śpiewy naprzemian przed pre­facją są najstarsze i są jedyną pamiątką po pierw­szych wiekach; np. „Sursum corda” pochodzi z czasów prześladowań, gdyż św. Cyprjan ( 258) zna takowe.

4. Znana była dawniej nazwa dla Mszy św. „Eucharystja”, co znaczy „modlitwa dziękczynna”, bo w niej uroczyście dziękowano Bogu za różne do­brodziejstwa, tak doczesne dla ciała i duszy, jak i za łaskę i przyszłe życie. Pierwotnie prefacja składała się z samych wezwań do dziękowania i wyliczania wszelkich dobrodziejstw, od Boga otrzymanych. Ale ta prefacja nie była w tej, co dziś, formie, lecz stanowiła jedną, długą modli­twę eucharystyczną, podczas której wtrącano sło­wa ustanowienia i dokonywano konsekracji. Dziś w rzymskim obrządku ową prefację-eucharystję podzielono, różne dodatki przydano; z jednej zaś części powstała obecna prefacja, a reszta stała się podkładem dzisiejszego kanonu mszalnego.

Historja Kanonu Mszy rzymskiej ciekawa, ale bardzo zawiła, niewieleby pomogła do zrozumie­nia całej Mszy, dlatego ją tu opuszczamy.

5. Na końcu Kanonu jest Modlitwa Pańska; tak zarządził pap. św. Grzegorz W. ( 604). Ona tworzy przejście od właściwej ofiary do uczty ofiarnej. Przed Pater noster przy słowach Per quem haec omnia celebrans ukazywał zgroma­dzonym „chleb żywota wiecznego i kielich zba­wienia”. I to było w starym obrządku rzymskim jedyne podniesienie świętych postaci; i dziś jesz­cze nazywają je „małem podniesieniem”. Zaś wiel­kie podniesienie, dziś znane dobrze, pochodzi z 12—13 wieku, a do Rzymu przyszło w 14 w.

6. Po Modlitwie Pańskiej i jej ostatniej proś­bie, która jest rozwinięta w osobną modlitwę, jest łamanie hostji. Dawniej było formalne łamanie i rozdzielanie chleba. Nawiązywano tu wyraźnie do tego, co Chrystus czynił przy Ostatniej Wie­czerzy. Od tego łamania nazwano nawet Mszę św. „fractio panis”. Łamanie chleba było konieczne, bo nie znano ani nie sporządzano takich małych hostyj, jak to dziś się czyni. Przy łamaniu chleba zaprowadził pap. św. Sergjusz I (687—701) śpiew Agnus Dei i w Rzymie wszystkie trzy wezwania kończyły się „miserere nobis”, dopiero od 12 w. przyjęto (z Francji) zmianę w trzeciem wezwaniu na „dona nobis pacem = udziel nam pokoju”.

7. Modlitwy przed Komunją. Te trzy modli­twy są jeszcze późniejszego pochodzenia niż śpiew Agnus Dei, bo je dopiero Pius V w 1570 przez wydanie mszału dla całego Kościoła, wpro­wadził. Po pierwszej modlitwie (Domine Jesu Christe) jest we mszy z asystą pocałunek pokoju, który należy do najstarszych ceremonij mszalnych. Pierwotnie jego zwykłe miejsce było na początku Mszy wiernych, w myśl polecenia samego Chrystusa: „Jeśli tedy przynosisz dar twój do ołtarza, a tam wspominasz, iż brat twój ma nieco przeciw tobie. Zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a idź pierwej pojednać się z bratem twoim” (Mat. 5. 23 nn.). Tak było i jest we wszystkich liturgjach wschodnich. Tylko rzymska liturgja — jeszcze od 4 wieku w Afryce — ma ceremonję pocałunku pokoju przed ucztą miłości — Komunją św. Jest to zapewne w związku z prośbą Modlitwy Pań­skiej o darowanie win naszym bliźnim. Temu wzajemnemu udzielaniu sobie pocałunku pokoju nie towarzyszyły w dawnych czasach żadne mo­dlitwy, bo sama czynność była pewnego rodzaju modlitwą. Dziś we Mszy z asystą (i pontyfikalnej) jest jeszcze ceremonja pocałunku = „osculum pacis”‚, ale już nie jest rozumiana przez wiernych.

8. Komunja święta. Dawniej była pod dwoma postaciami i podczas Mszy Św.; poza Mszą komu­nikowali się tylko chorzy i więźniowie. Tak było na Zachodzie mniejwięcej do 12 wieku. Przy sa­mej Komunji św. kapłan mówi: Domine, non sum dignus = Panie, nie jestem godzien, co zaprowa­dzono tu i tam dopiero w 13 wieku. Dopiero Pius V w zreformowanym przez siebie mszale w 1570 umieścił i ustalił na zawsze te modlitwy.

9. Śpiew przy Komunji. We mszałach łacińskich nosi zawsze nazwę: „Communio”. Jest to znów bardzo stara praktyka, która na tem polegała, że przy rozdzielaniu Komunji (a wtedy wszyscy obe­cni na Mszy komunikowali) śpiewano psalmy — jak przy ofertorjum. Taki śpiew znany już był koło 400 roku w Afryce. Gdzieniegdzie np. w mozarabskiej liturgji przy Komunji śpiewano zawsze jedną antyfonę, wziętą z ps. 33, 9: „Skosztujcie, a obaczcie, iż słodki jest Pan”. Skoro jednak za nikła wspólna Komunja wszystkich na Mszy obec­nych, wtedy skrócono także ten śpiew, tak, że dziś została z niego zaledwie antyfona.

10. Pod koniec pierwszego tysiąclecia pojawia się krótka modlitwa o pełne i stałe skutki Ko­munji św. Dziś ona jest odmawiana przez cele­bransa przy pierwszem czyszczeniu kielicha. Za czyna się od: Quod ore sumpsimus = Cośmy usty przyjęli. Początkowo odmawiali ją wszyscy, W drugiem tysiącleciu pojawia się następna mo­dlitwa po Komunji: Corpus Tuum, Domine, quod sumpsi… = Ciało Twe, Panie… Ta modlitwa po chodzi z mszałów grecko-gallikańskich (7 wiek). Właściwem jednak i ze starorzymskich zwyczajów pochodzącem zakończeniem mszy jest mo­dlitwa po Komunji (Postcommunio). Ostatnia i wspólna modlitwa mszalna.

11. Ite, missa est. Dla porządku, jaki wogóle cechował życie rzymskie, także i Msza w obrząd­ku rzymskim miała uroczyste, formalne zakończe­nie, które polegało na głośnem zapowiedzeniu, że zebranie liturgiczne skończone i można się rozejść: Ite, missa est = Idźcie, jest (czas) rozejście się. Błogosławieństwa nie było wtedy, jak dziś po Ite missa. Papież (biskup) błogosławił, gdy wracal od ołtarza do zakrystji. Zwykły zaś ce­lebrans odmawiał w tem miejscu znaną dziś mo­dlitwę: Placeat Tibi, sancta Trinitas. Później do­piero złączono tę modlitwę z błogosławieństwem (od 11 wieku), do którego jeszcze dodano począ­tek ewangelji św. Jana. Ten początek ewangelji św. Jana uważano także za sakramentale, jako środek broniący od nieszczęść. Pius V również oświecił i ulegalizował zwyczaj odmawania na końcu Mszy św. ostatniej ewangelji, po której odpowiada się „Deo gratias”, jako ostatnie słowo rzymskiej Mszy.

W dziejach mszału mamy trzy epoki: 1) starożytną, do czasów Grzegorza W., w niej przeważa prostota, majestat i ogólny charakter publiczny Mszy św.; 2) średniowieczną, do reformy mszału w 1570, z różnemi dodatkami prywatnego, nierzymskiego pochodzenia modlitw; 3) najnowszą, od Piusa X.

 

Liturgja a śpiew

Odkąd ludzkość składa Bogu ofiary i uwiel­bia Go niemi, odtąd tym czynnościom towarzyszą śpiewy. W Kościele Chrystusowym śpiew należał do najważniejszych części składowych liturgji; od czasów wieczernikowych zdobił ją i to­warzyszył jej zawsze aż po dni dzisiejsze.

W przeciągu wieków powstały osobliwe, li­turgji rzymskiej właściwe śpiewy i melodje, które nabrały cech świętości i powagi. Melodje te tchną nietylko modlitwą, wiarą i tęsknotą za Bogiem, ale również artyzmem i mistrzostwem. One są naprawdę liturgiczną, kościelną i kultyczną muzyką-śpiewem, który do Boga mówi, woła i tęskni. Zaś religijna muzyka mówi o Bogu. Nazywają się śpiewem gregorjańskim, bo papież ś. Grzegorz Wielki ( 604) miał je zebrać i upo­rządkować tak, jak dotąd się znajdują w urzędo­wych wydaniach Kościoła rzymskiego. Nazywają się chorałem, bo były śpiewane przez 15 wieków (w każdym razie przez pierwsze tysiąclecie) w chórze przy ołtarzu, obok, albo w samem prez­biterjum; w pobliżu ołtarza stali śpiewacy, obja­śniali poprostu śpiewem to, co się działo na ołta­rzu, przewodniczyli śpiewowi wiernych, byli w całkowitej łączności z kapłanem i ofiarą. To co dziś jest nad drzwiami głównymi i nazywa się chórem, nie jest chórem w rozumieniu liturgicznem. Za dawnych czasów, kiedy liturgje (Mszę świętą) nietylko rozumiano, ale w niej czynny udział brano, — głównie przez śpiew — śpiewali obok ołtarza i na kościele nietylko śpiewacy „wybrani”, ale także duchowieństwo i ogół wier­nych. Dziś się czasy zmieniły.

„Lud, który nie śpiewa w kościele, pewnie zatracił lub zatraca swą wiarę”. Milczący i niemi uczestnicy we Mszy Św., to nie są uczestnicy. Ży­czeniem Kościoła — i jego zwierzchników naj­wyższych, jak Piusa X i XI — jest by śpiew litur­giczny stał się własnością ogółu wiernych.

Kościół modlący się powinien stać się Kościo­łem śpiewającym. Kto kocha, ten śpiewa, kto śpiewa, dwa razy się modli.

 

ks. Michał Kordel

 

Za: Mszał rzymski w polskim przekładzie opracował, uwagami i wstępami poprzedził ks. Michał Kordel, Kraków, nakładem ,,Mysterium Christi”, 1936 r., str. 33*-44*.