Teoria wyciętego lasu. Skąd się wzięły lemingi? Dlaczego warto docenić narodowców?
Polska inteligencja, która jako klasa kształtowała się przez ponad półtora wieku, była głównym motorem scalenia Polski po I wojnie światowej i cywilizacyjnego rozwoju II Rzeczpospolitej. Ta inteligencja jako klasa społeczna została zlikwidowana fizycznie przez dwóch najeźdźców w latach 1939-45. Niemcy mordowali ją w obozach koncentracyjnych, rozstrzeliwali w Palmirach i w Wawrze podczas publicznych egzekucji. Sowieci wymordowali ją w Katyniu, Charkowie, Miednoje, wywieźli na Syberię i do Kazachstanu. Niedobitki ocalone z tej hekatomby pozostały na emigracji lub zostały „dorżnięte” w ubeckich katowniach. Gorzkim symbolem łączącym „stare czasy” ze współczesnością pozostaje fakt, że jednym z oddziałów przeprowadzających obławę na żołnierzy Powstania Antysowieckiego dowodził major Zygmunt Bauman, a wyroki na nich wydawał sędzia Stefan Michnik.
Jeżeli przyjmiemy za prawdziwą teorię, według której naród polski to wycięty las – warto docenić te wszystkie środowiska, które podejmują próbę sadzenia nowego lasu.
Kilka dni temu, podczas spotkania zorganizowanego przez działające w Raciborzu stowarzyszenie „Dobro ojczyzny” (oby więcej takich inicjatyw!) usłyszałem znamienne słowa: „Polska inteligencja została spauperyzowana”. To oczywiście prawda – i można temu zagadnieniu poświęcić osobny tekst. Jednak odpowiedziałem natychmiast: Prawdziwym problemem jest to, że polska inteligencja została zniszczona. I chodzi tutaj o zagładę w jak najbardziej dosłownym sensie. Inteligencja znikła jako warstwa społeczna, będąca ostoją wypróbowanych wartości: patriotycznych i narodowych.
Ileż razy powtarzamy słowo „leming” określające człowieka bezkrytycznie przyjmującego propagandową papkę, serwowaną przez prorządowe media. Nawet najbardziej głupie, szkodliwe i sprzeczne z interesem Polski racje leming jest w stanie przyjąć i uznać za swoje. Skąd jednak pojawiła się cała – co najmniej dwupokoleniowa – formacja lemingów? Profesor Marian Malikowski napisał: „przeciętni Polacy negatywnie wyselekcjonowani przez ludobójstwo w czasie wojny i po wojnie, emigracją wartościowych ludzi po stanie wojennym mało z tego, co się dzieje, pojmują, mało czytają, mało myślą na ten temat, mało interesują się historią. Łatwo zatem »wciskać« im kłamliwą papkę”.
I w tym tkwi sedno rzeczy. Aby być „impregnowanym” na kłamliwą propagandę, żeby stać twardo po stronie wartości, potrzebne jest jakieś przygotowanie. Najczęściej jest to formacja duchowo-intelektualna, którą wynosi się z domu, z rodzinnej tradycji, z wychowania. Tzw. lemingi szkoły takiej nie przeszły. Dlaczego? Z prostej przyczyny – często wywodzą się z tzw. nowej inteligencji, która swój status społeczny zawdzięczała nie naturalnej drodze awansu, premiującej ludzi najbardziej zdolnych i pracowitych, ale socjalizmowi.
Polska inteligencja, która jako klasa kształtowała się przez ponad półtora wieku, była głównym motorem scalenia Polski po I wojnie światowej i cywilizacyjnego rozwoju II Rzeczpospolitej. Ta inteligencja jako klasa społeczna została zlikwidowana fizycznie przez dwóch najeźdźców w latach 1939-45. Niemcy mordowali ją w obozach koncentracyjnych, rozstrzeliwali w Palmirach i w Wawrze podczas publicznych egzekucji. Sowieci wymordowali w Katyniu, Charkowie, Miednoje, wywieźli na Syberię i do Kazachstanu. Niedobitki ocalone z tej hekatomby pozostały na emigracji lub zostały „dorżnięte” w ubeckich katowniach. Gorzkim symbolem łączącym „stare czasy” ze współczesnością pozostaje fakt, że jednym z oddziałów przeprowadzających obławę na żołnierzy Powstania Antysowieckiego dowodził major Zygmunt Bauman, a wyroki na nich wydawał sędzia Stefan Michnik.
Las został wykarczowany. Oczywiście pozostały samotne drzewa – dumne i piękne, na świadectwo; jednak las przestał istnieć. Odrosnąć może trawa, nie drzewo; kiedy drzewo zostanie ścięte, co najwyżej pojawią się witki i chabazie odrastające od korzeni. Choć mają liście takie same jak drzewo – to nigdy nie dorównają mu twardością pnia. Każdy wiatr zegnie je ku ziemi. Natura, a także życie społeczne, nie znoszą pustki. Po 1945 roku w miejsce wymordowanej inteligencji weszła „nowa inteligencja” – swój awans nie zawdzięczała jednak naturalnym prawom społecznym. Nie doszła do nowej pozycji własną pracą i zdolnościami. Szansę na awans społeczny otrzymała dzięki komunistycznemu ustrojowi. Dlatego nigdy tak nie wyzbyła się resentymentów do niego – w czasach PRL-u były one wyrażane hasłami „socjalizm tak, wypaczenia nie”. Nawet jeżeli nowa inteligencja buntowała się – to formułowała hasła socjalizmu bez wypaczeń, nie bacząc na to, że takiego nie ma, bo socjalizm z natury rzeczy jest wypaczeniem naturalnych praw rządzących społeczeństwem. Nowa inteligencja nie formułowała haseł Polski niepodległej, wolnej, niepodległej, chrześcijańskiej. Dziś starzy przedstawiciele „nowej inteligencji z awansu” chwalą PRL i czasy Gierka, czytają „Politykę”, często głosują na postkomunistów. Ich dzieci i wnuki zasilają zastępy lemingów.
Mickiewicz pisał „Nasz naród jak lawa, / Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa;/ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, / Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”. Dziś, u progu XXI wieku można dodać: nasz naród jest jak chabazie, jak zarosłe, gałęzie. Jednak nic nie zniszczyło wspomnienia o lesie i jego pragnienia. Tym bardziej, że przetrwały dumne pojedyncze drzewa – świadectwa. Dlatego na szacunek zasługują dziś te środowiska, które podejmują zadanie sadzenia młodego lasu. Myślę tutaj przede wszystkim o Ruchu Narodowym, który jak żadna inna siła niepodległościowej strony sceny politycznej potrafiła zmobilizować młode pokolenie. Ktoś może wybrzydzać – że do narodowców ciągnie młodzież z blokowisk, ale zapytać należy w takim wypadku: Czy ta młodzież nie ma prawa do patriotyzmu? Czy należy ją pozostawić lewicy? Nic bardziej mylnego. Znajdą się esteci, którzy będą wybrzydzali na paramilitarny charakter niektórych młodzieżówek narodowych, nie będzie się im podobać ostentacyjne nawiązywanie do tradycji przedwojennego ONR-u. Jednak pamiętajmy: to jest sadzenie młodego lasu. Lewica tego się boi.
Marcin Hałaś
Za: „Polska Niepodległa”, 30.09.2013 – 6.10.2013