Nowy Porządek Świata – odwieczny plan tajnych towarzystw

William T. Still

Poznań 1995

ISBN 83-901606-3-3

Wydawnictwo WERS

Adres wydawnictwa:

60-962 Poznań 22

skr. poczt. 59

Email: wolna-polska@wp.pl

SPIS TREŚCI:

PODZIĘKOWANIA

WSTĘP

I. PAŹDZIERNIK 1973: ZAMACH NIXONA

II. DAWNE TOWARZYSTWA TAJNE

III. WIELKI PLAN ATLANTYDZKI

IV. WCZESNE DZIEJE AMERYKI I REWOLUCJA

V. ILUMINACI WEISHAUPTA

VI. REWOLUCJA FRANCUSKA

VII. JAKOBINI AMERYKAŃSCY

VIII. MASONERIA AMERYKAŃSKA

IX. ALBERT PIKE, MAZINI I REWOLUCJA WŁOSKA

X. KAROL MARKS I MIĘDZYNARODÓWKA

XI. REWOLUCJA SOWIECKA

XII. BANKOWOŚĆ CENTRALNA, RADA STOSUNKÓW ZAGRANICZNYCH I FRANKLIN DELANO ROOSEVELT

XIII. DRUGA WOJNA ŚWIATOWA I JEJ KOMUNISTYCZNE POKŁOSIE

XIV. TERAŹNIEJSZOŚĆ

XV. ATAK NA KONSTYTUCJĘ

PRZYPISY

WYBRANA BIBLIOGRAFIA

INDEX

Fragmenty książki

WSTĘP

Książka ta pokazuje, jak przez stulecia w głębi tajnych towarzystw skrywany był pewien odwieczny plan. Plan ten ma doprowadzić do poddania całej ludzkości pojedynczemu rządowi światowemu – Nowemu Porządkowi Świata. Jest to plan tak dawny, że o jego skutkach wspomina się nawet w Biblii (panowanie Antychrysta wspomniane w Objawieniu Świętego Jana). Inne prace na ten temat nie wychodzą w śledzeniu dziejów planu poza założenie w 1776 r. jednego z najbardziej znanych spośród owych tajnych towarzystw – niemieckich Iluminatów. Nie dostrzega się też w ogóle w innych pracach związków pomiędzy Nowym Porządkiem Świata a towarzystwami tajnymi. Jeszcze inni nie łączą dawnych towarzystw tajnych z ich formami współczesnymi. Książka ta pokazuje, do czego dążą tajne towarzystwa i jak realizują one swoje dążenia. Pokazuje ona, jak symbole i emblematy, pozostawione przez te grupy w spadku na przestrzeni stuleci, nieuchwytnie wytyczają szlak ich następcom. Niniejsza książka pokazuje, jak to jest możliwe, że członkowie owych towarzystw uczestniczą w czymś co w oczywisty sposób prowadzi do światowego despotyzmu. Pokazuje ona, jak towarzystwa te zwodzą własnych członków. Ujawnia niemało na temat rytuałów służących zapewnieniu wiarygodności w oczach najbardziej nawet zapalonych członków tych grup. Najważniejsze w książce jest jednak to, że ukazuje ona głęboki wpływ wywierany przez towarzystwa tajne na wydarzenia historyczne na przestrzeni stuleci, ich wpływy w chwili obecnej oraz to, jak najlepiej można byłoby pokrzyżować ich plany w przyszłości.

(…)

RADA STOSUNKÓW ZAGRANICZNYCH

W czasie paryskiej konferencji pokojowej i w niespełna sześć miesięcy po zakończeniu I wojny światowej przedstawiciele głównych międzynarodowych grup bankowych spotkali się 19 maja 1919 r. w hotelu Majestic w Paryżu we Francji. We wszystkich ważnych finansowo państwach utworzono banki centralne, a teraz, gdy zapewniono totalitaryzmowi Rosję, miano podjąć decyzję w sprawie następnych ważnych kroków w kierunku realizacji Nowego Porządku Świata. Grupa zgodziła się na utworzenie tak zwanego Instytutu Spraw Międzynarodowych, którego odrośle nadal istnieją w świecie. Zamaskowane w ten sposób, towarzystwa tajne mogły pracować niepostrzeżenie. Na pokrewnej bazie działały Grupa Okrągłego Stołu i Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych. W 1921 r. pułkownik House wystawił patent dla amerykańskiej gałęzi Okrągłego Stołu, która miała być oficjalnie inkorporowana jako „Rada Stosunków Zagranicznych” czyli CFR [The Council on Foreign Relations]. CFR nie starała się zbytnio taić swojego zamiaru koncentracji władzy, zarówno w kraju, jak i w skali międzynarodowej. W drugim numerze swojego prestiżowego kwartalnika Foreign Affairs, opublikowanego we wrześniu 1922 r.. Rada stwierdzała: W oczywisty sposób nie będzie pokoju ani pomyślności dla ludzkości jak długo [Ameryka] pozostanie podzielona na pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt niezależnych stanów… W równie oczywisty sposób nie będzie stałego postępu cywilizacji…, dopóki nie powstanie jakiś system międzynarodowy, kładący kres walkom dyplomatycznym związanym z dążeniem każdego narodu do zapewnienia sobie bezpieczeństwa… Prawdziwym problemem jest dziś problem rządu światowego. Jednym z sympatyków Foreign Affairs był Lenin. CFR jest obecnie w posiadaniu należącego do Lenina egzemplarza ich kwartalnika z podkreślonymi fragmentami, którymi był on szczególnie zainteresowany. W 1959 r. CFR przygotowała deklarację zatytułowaną Studium nr 7. Podstawowe cele polityki zagranicznej USA [Study No. 7 Basie Aims of U.S. Foreign Policy], w którym przynaglano Stany Zjednoczone do „budowy nowego porządku międzynarodowego” oraz „utrzymania i stopniowego powiększania autorytetu ONZ”. 23 grudnia 1961 r. publicystyka Edith Kermit Roosevelt, wnuczka prezydenta Teodora Roosevelta, tak pisała w Indianapolis News o punkcie widzenia CFR:

„Najlepszym sposobem zwalczania komunizmu jest jedno Światowe Państwo Socjalistyczne rządzone przez „ekspertów” im podobnych. Efektem tego była polityka sprzyjająca… stopniowemu oddawaniu suwerenności Stanów Zjednoczonych na rzecz narodów Zjednoczonych.”

Admirał Chester Ward, były Sędzia Adwokat Generalny Marynarki Wojennej USA i były członek CFR pisał w 1975 r., że celem CFR jest „zniweczenie suwerenności USA i niepodległości narodowej na korzyść wszechpotężnego rządu światowego”. Wyjaśniał on także, jak działa ta organizacja:

„Gdy członkowie kierujący CFR uznają raz, że rząd USA powinien przyjąć konkretną politykę, najważniejszym komórkom badawczym CFR każe się pracować nad rozwinięciem intelektualnej i emocjonalnej argumentacji dla poparcia nowej polityki oraz dla intelektualnego i politycznego storpedowania i dyskretacji wszelkiej opozycji.”

CFR jest wciąż czołową pozarządową organizacją od spraw zagranicznych w Stanach Zjednoczonych. Lista jej członków to prawdziwe „Who’s Who” amerykańskiego życia politycznego. W 1987 r., zgodnie z jej własnymi szacunkami, 318 spośród 2440 członków CFR było aktualnie urzędnikami rządu USA. W 1988 r. badacz James Perloff pisał w swojej książce Cienie władzy, że od założenia CFR w 1921 r. co najmniej czternastu sekretarzy skarbu i jedenastu sekretarzy obrony było członkami CFR. Członkostwo tej półtajnej grupy stanowi arcyważną, jeżeli nie wręcz wiążącą rekomendację do sukcesu w polityce państwowej, podobnie jak było to w poprzednich stuleciach z jej przodkiem – masonerią. W okresie po zakończeniu I wojny światowej potęga masonerii znajdowała się w zenicie. W 1923 r. było masonami sześćdziesiąt dziewięć procent Izby Reprezentantów USA i sześćdziesiąt trzy procent Senatu USA. Do roku 1948 liczba masonów w Kongresie spadła odpowiednio do pięćdziesięciu czterech i pięćdziesięciu trzech procent. Obecnie kongresmani i senatorzy stają się coraz ostrożniejsi wobec powiązań masońskich. Do roku 1984 powyższe procenty spadły odpowiednio do dwudziestu i czterdziestu, lecz nie można już wierzyć tym liczbom. Jeden z kongresmanów uzyskał we wrześniu 1987 r. w Bostonie trzydziesty trzeci stopień masoński, choć o powiązaniach masońskich nie wspomną ani jego oficjalny szkic biograficzny w Słowniku kongresowym, ani rutynowe curriculum vitae wręczane w jego biurze.

Po I wojnie światowej amerykańska opinia publiczna zmęczyła się polityką międzynarodową demokraty Woodrow Wilsona. W wyborach prezydenckich 1920 r. republikanin Warren Harding odniósł miażdżące zwycięstwo sześćdziesięcioma procentami głosów. Harding był żarliwym wrogiem zarówno bolszewizmu jak i Ligi Narodów. Jego wybór otworzył dwunastoletni ciąg prezydentów republikańskich w Białym Domu, prowadzący do ery bezprecedensowej prosperity. Na przestrzeni Kwitnących Lat Dwudziestych ścięto osiem miliardów dolarów z deficytu federalnego powstałego za czasów administracji Wilsona. James Perloff zauważył: „Atmosfera ta najwyraźniej nie była w smak trustowi pieniężnemu”. W 1929 r., w zaledwie dziewięć miesięcy po inauguracji Herberta Hoovera, trzeciego z kolei prezydenta republikańskiego, przywódcy nowego towarzystwa tajnego Ameryki, Rady Stosunków Zagranicznych, zorganizowali Wielki Krach 1929 r. Krach ten był najważniejszym owocem nowej Rezerwy Federalnej – systemu wprowadzonego dla zapobiegania podobnym zdarzeniom. W latach 1923-1929 Rezerwa Federalna spowodowała rozdęcie podaży pieniądza krajowego o sześćdziesiąt dwa procent. Na rok przed krachem upadło ponad 500 banków w całym kraju. Powstała w ten sposób scena dla katastrofy. Louis Mc Fadden, przewodniczący komisji bankowej Izby Reprezentantów obwiniał o Krach bankierów międzynarodowych:

„To nie był przypadek. Było to zdarzenie starannie zaplanowane… Bankierzy międzynarodowi pragnęli wywołać tu rozpaczliwą sytuację, aby mogli wyłonić się jako władcy nas wszystkich.”

Curtis Dall, broker w firmie Braci Lehman, a w późniejszym czasie przywódca ultraprawicowego Lobby Wolności w latach 70-tych, był na sesji giełdy nowojorskiej w dniu Krachu. Jak wyjaśniał on w opublikowanej w 1970 r. książce Franklin Delano Roosevelt – mój wykorzystany teść [FDR – My Exploited father – In – Law], Krach został wywołany poprzez zaplanowany nagły niedobór dostępnego na żądanie pieniądza na nowojorskim rynku pieniężnym. Spadające ceny akcji zrujnowały wielu drobnych inwestorów, lecz najwyżsi „wtajemniczeni”, jak John D. Roosevelt, Bernard Baruch i Joseph P.Kennedy, zbili ogromne fortuny poprzez wyprzedaż tuż przed Krachem i ponowny skup po cenach hurtowych po fakcie. Powiada się, że majątek Kennedy’ego wzrósł dwudziestopięciokrotnie w ciągu sześciu lat jakie nastąpiły po Krachu. Pauł Warburg puścił w marcu 1929 r. – na siedem miesięcy przed katastrofą – ostrzeżenie przed nadciągającym Krachem a nawet w dniu paniki zaprowadził Winstona Churchilla na galerię dla gości, może po to, by wyrzec na nim wrażenie swoją potęgą. Również w 1929 r. Rada Stosunków Zagranicznych przeprowadziła się do nowej siedziby głównej w Nowym Jorku, pod numerem 45 na wschodniej 65-tej ulicy, zaraz przy domu Franklina D. Roosevelta, nowego gubernatora Nowego Jorku. W latach 1929-1933 Rezerwa Federalna obcięła podaż pieniądza Stanów Zjednoczonych o jedną trzecią, rozciągając w ten sposób depresję jaka nastąpiła po Krachu na bilans administracji Hoovera. O Krach szeroko obwiniano Hoovera i w ten sposób Roosevelt wśliznął się na urząd w wyborach prezydenckich 1932 r. Nie tracąc ani chwili, Roosevelt przyszedł z pomocą bolszewikom. Był on pierwszym prezydentem USA, który oficjalnie uznał Związek Sowiecki. W 1934 r. pozbawił on USA parytetu złota, każąc Ameryce polegać jeszcze bardziej na rażąco politycznym systemie Rezerwy Federalnej. Podnosząc arbitralnie cenę złota z 20 do 35 dolarów za uncję, przysporzył on niezmiernych zysków międzynarodowej wspólnocie bankowej. By wyciągnąć naród z depresji, Roosevelt zwrócił się natychmiast do Rezerwy Federalnej o pożyczenie niezbędnych pieniędzy od tych samych bankierów, którzy w pierwszym rzędzie depresję tę urządzili. Pojawiła się niezmierna liczba różnych programów społecznych, czyniących Roosevelta bohaterem w oczach zwykłego człowieka. Ceną za to było uzyskanie przez socjalistyczny rząd Roosevelta bezprecedensowej kontroli nad życiem Amerykanów. Zniesławiany Hoover pisał gorzko w swoich pamiętnikach, że programy Roosevelta to „czysty faszyzm”.

Trzymając mocno w ręku Partię Demokratyczną i wobec zarysowującej się w Europie wojny, trust pieniężny, jak nazywano to w tamtych czasach, nie zdawał się na przypadkowy bieg wydarzeń. Chciał on, by jego kandydat uzyskał nominację jako oponent Roosevelta ze strony republikanów. Nieznany Wendell Willkie, były demokrata bez wcześniejszego doświadczenia politycznego, został popchnięty do republikańskiej nominacji prezydenckiej. Dyszący gniewem kongresman republikański Usher Burdick mówił na sesji Izby Reprezentantów na parę miesięcy przed wyborami listopadowymi 1940 r.:

„My, republikanie na Zachodzie, chcemy wiedzieć, czy Wall Street… i bankierzy międzynarodowi kontrolują naszą partię i mogą dobrać nam kandydata?… Za reklamowaniem Willkiego na prezydenta nie przemawia nic poza sztuczną opinią publiczną, wytworzoną przez gazety, magazyny i radio. Powodem tego wszystkiego jest pieniądz. Ktoś wydaje pieniądze i to dużo.”

Po przegranej Wilkie’go w wyborach Roosevelt był jak najłaskawszy w stosunku do swojego byłego oponenta. Wysłał on go w 1942 r. w podróż dookoła świata jako swojego nieoficjalnego wysłannika. Po powrocie ten ostatni napisał swoją niesławną książkę Jeden świat [One Worid], która oczywiście kładzie nacisk na współpracę międzynarodową i piętnuje amerykański izolacjonizm, który tak długo utrzymywał Amerykę z dala od II wojny światowej. Według sondażu Gallupa z 1940 r., osiemdziesiąt trzy procent Amerykanów było przeciwnych przystąpieniu do II wojny światowej. Zadaniem prezydenta Roosevelta było wzbudzić jakoś zainteresowanie Ameryki [wojną]. W tym punkcie nie może być wielkich wątpliwości co do tego, że zarówno F.D.Roosevelt, jak i jego wojskowy szef sztabu, generał George Marshall, byli świadomi tego, że w grudniu 1941 r. ogromna armada japońska prowadzona jest do ataku na Pearl Harbour. Rosnący zbiór dowodów pokazuje obecnie, że wiele godnych zaufania źródeł oficjamych dawało zarówno F. D. Rooseveltowi jak generałowi Marshallowi liczne ostrzeżenia przed grożącym atakiem. Najbardziej chyba potępiającym z tych [dowodów] jest udzielone w przeddzień ataku ostrzeżenie z Wywiadu Marynarki Wojennej USA, że widziano armadę lotniskowców japońskich zaledwie 400 mil na północny zachód od Honolulu. Wbrew temu wszystkiemu, nie wysłano żadnego ostrzeżenia naszym siłom zbrojnym stacjonującym w Pearl Harbour. F.D.Roosevelt i Marshall nie tylko pozwolili na to, by atak nastąpił, lecz także podjęli kroki, by zwiększyć jego skuteczność, takie jak odarcie wyspy z większości jej środków obrony powietrznej na krótko przed nalotem i przydzielenie tylko jednej trzeciej samolotów patrolowych niezbędnych do wykrycia go z wyprzedzeniem.

(…)

Adolf Hitler był bezpośrednio związany zarówno z najmroczniejszymi formami niemieckich tajnych towarzystw okultystycznych, jak i z bardziej subtelnymi grupami finansjery. Praktycznie wszyscy autorzy piszący o Hitlerze wspominają o jego zamiłowaniach okultustycznych. Jak pisze Joseph Carr, „Wiemy, że Hitler i jego najwyżsi dostojnicy byli albo adeptami nauk tajemnych albo zupełnymi satanistami”. Według Carra, w młodości Hitler znajdował się pod wpływem co najmniej dwóch magów austriackich. Pierwszy z nich, Georg Lanz von Liebenfels, żył w Wiedniu w Austrii w tym samym czasie co młody Hitler. Liebenfels założył w Wiedniu około 1907 r. organizację pod nazwą „Zakon Nowych Templariuszy”, obierając swastykę za symbol swojej nowej organizacji. Grupa ta nie była niczym innym jak współczesną niemiecką wersją templariuszy. W 1932 r., w liście do jednego z nowo inicjowanych członków swojej loży Nowych Templariuszy, Liebenfels napisał, że Hitler jest jednym z jego uczniów i że pewnego dnia „stworzy on ruch, który wstrząśnie światem”.Lecz doszedłszy do władzy, Hitler zaczął obawiać się swoich dawnych przyjaciół i nauczycieli okultystów. Po 1938 r., gdy naziści najechali Austrię, Liebenfelsowi zabroniono pisać cokolwiek celem publikacji. Wydaje się, że Hitler czul się szczególnie narażony na ciosy ze strony tych, u których zdobył swoją wiedzę tajemną.

(…)

Lecz osobiście Hitler nadal był okultustą. Uprawiał magię rytualną i urządzał masowe zgromadzenia rozbrzmiewające monotonnymi śpiewami przywołującymi bogów wojny. Znał on potęgę rytuału. Tak jak „nic nie znaczące” powtórzenia modlitwy, na które zwraca się uwagę w Piśmie, czy mantry okultystów wschodnich , mechaniczne powtórzenia „staną się prawdami z małym udziałem myślenia”. Dojście Hitlera do władzy zostało sfinansowane przez dziwną konstelację głównych niemieckich, brytyjskich i amerykańskich banków i kompanii stalowych, włącznie z U.S. Steel. Jest to dobrze udokumentowane w książce Opłacałem Hitlera [I Paid Hitler], opublikowanej w 1941 r. przez czołowego przemysłowca niemieckiego Fritza Thyssena. Thyssen, prezes Niemieckich Zjednoczonych Zakładów Stalowych, był niemieckim nacjonalistą. Widział on w bolszewikach zagrożenie dla Niemiec, szczerze wierząc, że Hitler jest odpowiedzią na pytanie o to, jak ich pokonać. Zerwał on z Hitlerem i zbiegł z Niemiec w 1939 r., potem jak pakt Hitlera ze Stalinem umożliwił dokonanie najazdu na Polskę we wrześniu tego roku. Nie było dla Thyssena niespodzianką, ze Zachód pragnął dojścia Hitlera do władzy. Stwierdzał on w swej książce:

„Hitler uzbroił na nowo Niemcy w niewiarygodnym stopniu i z niesłychaną szybkością. Wielkie Mocarstwa zamknęły oczy na ten fakt. Czy naprawdę nie rozpoznały one niebezpieczeństwa, czy też chciały je zignorować? „

Niemiecki gigant chemiczny I.G. Farben otrzymał po I wojnie światowej 30 milionów dolarów pożyczki z National City Bank Rockefellera. Szybko rozwinął się on do rangi największego koncernu chemicznego na świecie. Po II wojnie światowej dochodzenie Departamentu Wojny USA ujawniło, że bez ogromnych zasobów I.G. Farben „prowadzenie wojny przez Niemcy byłoby nie do pomyślenia lub niemożliwe”. Gdy w 1939 r. Niemcy gotowi byli zaatakować Europę Zachodnią, Standard Oil Rockefellera z New Jersey sprzedał I.G. Farben paliwo lotnicze za 20 milionów dolarów.

(…)

Wraz z Lend-Lease Roosevelt dał Sowietom najwięcej jak tylko mógł z dobrodziejstw amerykańskiej społeczności przemysłowej i naukowej. W dodatku trudził się on próbując zapewnić, by Sowieci zdobyli jak najwięcej terytoriów w Europie w okresie chaosu panującego pod koniec II wojny światowej. Oskarżenie to oburza niektórych, lecz fakty mówią same za siebie. W maju 1943 r. alianci wyparli Niemców z Afryki. 11 czerwca dokonali oni inwazji na Sycylię, a 3 września 1943 r. siły alianckie wkroczyły do Włoch. Lecz nagle i w niewytłumaczalny sposób wojska alianckie zostały przyhamowane w odległości zaledwie kilkuset kilometrów od południowej granicy Niemiec. „Straszliwa machina bojowa”, jak nazywał armię aliancką generał Mark Clark zwróciła się na północ poprzez Włochy i została tak osłabiona, że wojna przeciągnęła się o wiele miesięcy.

(…)

Ogółem wysłano do Związku Sowieckiego trzy dostawy związków chemicznych uranu o wadze 1.465 funtów czyli blisko trzech czwartych tony. W dodatku wysłano kilogram czyli 2,2 funta uranu metalicznego w czasie, gdy łączne zapasy amerykańskie wynosiły 4,5 funta. Major Jordan w swoim drobiazgowym stylu udokumentował również, że w listopadzie 1943 r. sprzedano Sowietom nawet 1.000 gramów cennego tlenku deuteru czyli „wody ciężkiej”. „Gdyby konsultowano się z generałem Grovesem, to ciężka woda nigdy nie opuściłaby tego kraju. Gdyby wiedziano w owym czasie… że jest dostępnych 1.000 gramów, to niewątpliwie on sam nabyłby ów skarb.” Jordan powiada, że był zaszokowany dowiedziawszy się później, do czego służy uran. 23 września 1949 r. prezydent Truman oznajmił, że Związek Sowiecki dokonał eksplozji atomowej. Jordan ubolewał: „Wyglądało na to, że nie ma granic, do których pewni urzędnicy amerykańscy nie posunęliby się pomagając Rosji opanować tajemnicę rozszczepienia nuklearnego.” Po wojnie major Jordan opowiedział swoją historię kilku komisjom śledczym Kongresu, co ściągnęło na niego osobisty atak ze strony profesora Harolda C. Ureya, naukowca amerykańskiego zasiadającego w najbardziej wewnętrznym kręgu Projektu Manhattan. 14 grudnia 1949 r. w raporcie Komisji Unii Atlantyckiej prof. Urey powiedział, że major Jordan powinien być sądzony przez sąd wojenny, jeżeli usunął cokolwiek z samolotów należnych Rosji. Choć w 1951 r. skazano i stracono Juliusa i Ethel Rosenbergów za zbrodnię przekazania sowieckiemu kurierowi tajników bomby atomowej, istnieje namacalny dowód, że wyższego rzędu szpiegostwo prowadzone było przez współpracownika prezydenta Roosevelta, Harry’ego Hopkinsa. Jak gdyby nie dość było tego, że posyłaliśmy Sowietom uran i wszelkie inne materiały dla oderwania od ziemi ich raczkującej zdolności produkcji bomby, wysyłaliśmy do Rosji, jak ujawnił z najwyższym oburzeniem Jordan, nawet matryce do druku pieniędzy drukowanych przez Amerykanów dla powojennych Niemiec. W ostatnim tygodniu pracy pułkownik Kotikow powiedział Jordanowi, że „samolot z pieniędzmi” rozbił się na Syberii i został zastąpiony innym. Gdy Jordan zapytał, co ma na myśli mówiąc o „samolocie z pieniędzmi”, Kotikow powiedział mu, że wysłano do Rosji wygrawerowane matryce i inne materiały, tak by Sowieci mogli drukować ten sam, mający pokrycie w Skarbie USA, pieniądz co Amerykanie. Jordan nie dowierzał mu:

„Byłem pewien, że się myli. Byłem przekonany że nigdy w historii nie wypuściliśmy z kraju matryc pieniężnych. Jak można byłoby kontrolować ich wykorzystanie? „Musi pan mieć na myśli, pułkowniku, że drukowaliśmy dla Rosji niemiecki pieniądz okupacyjny i wysyłaliśmy samą walutę”. „Nie, nie” odparł on, upierając się, że matryce, farby, werniks, bloki podkładowe, próbki papieru i temu podobne materiały przeszły w maju przez Great Falls w dwóch dostawach po pięć C-47 każda. Dostawy te zorganizowano na najwyższym szczeblu w Waszyngtonie, a samoloty ładowano na Lotnisku Narodowym [pod Waszyngtonem, D.C.].”

Podatnicy w Stanach Zjednoczonych stracili, jak się wydaje w świetle najlepszych liczb jakie są osiągalne, około 250 min. dolarów, dopóki Skarb USA nie wstrzymał we wrześniu 1946 r. skupu marek niemieckich pozbawionych jakiegokolwiek pokrycia. Niektóre inne artykuły wysłane Sowietom, a określone później przez oburzonego generała Grovesa jako „czysto powojenne dostawy rosyjskie”, to 121 statków handlowych o wartości 123 mln dolarów, 1.285 lokomotyw o wartości 103 mln dolarów, ciężarówki i autobusy o wartości 508 mln dolarów, telefony o wartości 33 mln dolarów, generatory o wartości 222 mln dolarów i ponad 2,5 miliona dętek samochodowych o wartości 6.659.888 dolarów. Profesor Antony Sutton z Instytutu Hoovera Uniwersytetu Stanford zauważył w swojej autorytatywnej pracy Technika zachodnia a rozwój gospodarczy Sowietów, 1917-1930 [Western Technology and Soviet Economic Development, 1917-1930]:

„Stalin wyraził swoje uznanie dla wsparcia udzielonego przez Stany Zjednoczone przemysłowi sowieckiemu przed wojną i w czasie wojny. Powiedział on, że około dwóch trzecich wielkich przedsiębiorstw przemysłowych w Związku Sowieckim zbudowano z pomocą lub przy wsparciu technicznym Stanów Zjednoczonych.”

Ujawnienie przez majora Jordana owych dostaw do Rosji stało się w czerwcu 1947 r. przyczyną dochodzenia prowadzonego przez senatora Stylesa Bridge’a, przewodniczącego Komisji do spraw Kredytów. Na posiedzeniu przy drzwiach zamkniętych Zastępca Sekretarza Wojny, Howard C. Peterson, wyraził przypuszczenie, że o ile mu wiadomo, Rosja wciąż posiada matryce i nadal drukuje walutę:

„Społeczeństwo amerykańskie związane jest ze społeczeństwem Związku Sowieckiego wielkim sojuszem Narodów Zjednoczonych. Jesteśmy zdecydowani, że nic nie powinno wstrzymać nas przed dzieleniem się z wami wszystkim co mamy.”

Nader ciekawe i osobliwe są te wszystkie informacje, ale nie obejmują one jeszcze wszystkiego co prezydent Roosevelt „uczynił” dla Ameryki. W ciągu dwunastu lat gdy zajmował on Biały Dom, Franklin Delano Roosevelt prawdopodobnie uczynił więcej niż jakikolwiek inny konkretny polityk w historii, dla realizacji planów Nowego Porządku Świata.

(…)

Choć u steru znajdowało się obecnie nowe towarzystwo tajne w postaci Rady Stosunków Zagranicznych, tradycyjne towarzystwa tajne również odgrywały nadal pewną rolę. Wielebny Jim Shaw, mason trzydziestego trzeciego stopnia, który opuścił organizację w latach 70-tych i napisał Śmiertelne oszustwo [The Deadły Deception], uczynił interesujące spostrzeżenie w rozmowie z reporterem przeprowadzającym z nim wywiad w 1989 r. Nawiązując do słynnego zdjęcia Roosevelta, Churchilla i Stalina na konferencji jałtańskiej, wielebny Shaw powiedział: „I tam byli – Roosevelt, Churchill i Stalin – wszyscy trzej masoni”. Masoneria francuska uhonorowała Roosevelta, nazywając jego imieniem lożę, do której należy aktualny prezydent Francji. Roosevelt był masonem trzydziestego trzeciego stopnia, templariuszem i członkiem Kaplicy Mistycznej. W 1933 r. FDR, przybrany w insygnia Wielkiej Loży masonów Georgii, awansował swojego syna Elliota do stopnia Mularza Mistrza w Loży Budowniczego 519 w Nowym Jorku. W rodzinie FDR występowało poparcie zarówno dla towarzystw tajnych, jak i dla marksizmu. Jego przodek, Clinton B. Roosevelt, radny Nowego Jorku, był znanym socjalistą amerykańskim. Napisał on Naukę rządzenia opartą na prawie naturalnym [The Science of Government Founded in Natural Law], w której nakreślił swój plan ustanowienia rządu światowego. On i jego przyjaciel, Horace Greeley, założyciel i właściciel magazynów The New York Tribune i New Yorker, uczestniczyli obaj w lewicowych przedsięwzięciach z zakresu inżynierii społecznej w Ameryce. Jedno z nich zwało się „Farmą Brooka”. Roosevelt otoczony był członkami rozmaitych ruchów komunistycznych, które rozpowszechniły się w Ameryce w czasach rewolucji bolszewickiej. Któż był najwyższym doradcą Roosevelta na konferencjach w Jałcie i Teheranie, gdzie zdobycie przez Sowietów połowy Europy sformalizowano układem następującym po II wojnie światowej? Alger Hiss, członek Rady Stosunków Zagranicznych, którego skazano później za szpiegostwo na rzecz Sowietów. Roosevelt zdawał się nie przywiązywać wagi do swoich powiązań komunistycznych. Przy jakiejś okazji uczynił on następujące stwierdzenie wobec Martina Diesa, przewodniczącego specjalnej komisji Izby Reprezentantów do spraw działalności antyamerykańskiej, co Dies poświadczył przed Kongresem:

„Nie wierzę w komunizm bardziej niż Pan, lecz komuniści w tym kraju to nic złego. Kilku z najlepszych przyjaciół jakich mam to komuniści.”

W lutym 1953 r. w specjalnej publikacji Wielkiej Loży Nowego Jorku pod tytułem „Empire State Mason”, stwierdzono, że jeżeli Nowy Porządek Świata wejdzie kiedyś w życie, to Franklin Delano Roosevelt zdobędzie wielkie uznanie. James Perloff zaznaczył:

„Tylko komuniści zyskali coś na II wojnie światowej: Europę Wschodnią i grunt pod nogami w Azji. W wojnie tej przejawiła się, przeoczona zwykle, ironia losu. Zaczęto ją po to, by ocalić Polskę przed podbojem niemieckim. Lecz po wojnie Polska i tak została zdobyta przez Sowietów.”

Czy towarzystwa tajne utraciły swoje wpływy po śmierci Roosevelta? Wątpliwe. Wiadomo dobrze, że jego następca, Harry Truman, był masonem. W lożach masońskich w całych Stanach Zjednoczonych wciąż jest prezentowany piękny portret Trumana ubranego w pełny strój masoński. Gdy Roosevelt zmarł niespodziewanie, były senator z Missouri i wiceprezydent Harry S. Truman trafił nagle w światło jupiterów. W oczach CFR Truman był bardziej niż trochę nieprzygotowany do pracy, lecz pod jej baczną pieczą rozwijał się on szybko, pozostając zależnym od Rady. Po sześciu miesiącach, pod koniec 1945 r., prezydent Truman wysłał generała Marshalla do Chin z misją nadzwyczajną. Nacjonalistyczny reżim chińskiego przywódcy Czang Kai-szeka był wiernym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Przez cztery lata Czang prowadził zażartą walkę z chińskimi komunistami pod wodzą Mao Tse-tunga. Stalin uzgodnił potajemnie z Rooseveltem, że część wysyłanych przez Stany Zjednoczone dostaw Lend-Lease zostanie skierowana do Mao dla wsparcia sprawy komunistycznej. Mimo to Czang walczył dobrze i był błiski zadania komunistom druzgocącej klęski. Zadaniem Marshalla było dosłownie wyrwać zwycięstwo ze szczęk klęski. Marshall, podobnie jak Eisenhower, był niepozornym pułkownikiem do czasu prezydentury Franklina Delano Roosevelta, kiedy przerósł on dziesiątki starszych oficerów, zostając Szefem Sztabu. Grożąc cofnięciem poparcia USA, Marshall, wbrew woli Czanga, wynegocjowywał rozejmy z komunistami. Czang został następnie zmuszony do przyjęcia komunistów do swojego rządu. W końcu, potem jak Mao miał czas na przegrupowanie i zaczął zajmować większe terytorium, Marshall uderzył w wiernego a oszołomionego Czanga embargiem na broń. Od tego momentu propaganda CFR powtarzała aż do obrzydzenia w prasie amerykańskiej, że Czang jest skorumpowanym dyktatorem, podczas gdy Mao to „reformator rolny”. Propaganda ta była rozsiewana przez filię CFR do spraw Dalekiego Wschodu, Instytut Stosunków Pacyficznych [The Institut of Pacific Relations – IPR]. W 1952 r. FBI dokonało nalotu na biura ich czasopisma Amerasia, donosząc potem Komisji Sądowej Senatu:

„Instytut Stosunków Pacyficznych był narzędziem używanym przez komunistów do nastawiania amerykańskiej polityki dalekowschodniej w kierunku celów komunistycznych. Członkowie małego grona funkcjonariuszy i sztabowców kontrolujących IPR byli albo komunistami albo ludźmi nastawionymi prokomunistycznie.”

W 1948 r. Kongres uchwalił przeznaczenie 125 mln dolarów na pomoc wojskową dla Czanga, lecz administracji Trumana udało się utopić to w bagnie formalności urzędowych do czasu klęski Czanga. Ten ostatni zbiegł na Taiwan, gdzie stworzył bastion wolności, wyprzedzający w produkcji całe Chiny kontynentalne. Mao natomiast ustanowił dyktaturę komunistyczną, zabijając dziesiątki milionów ofiar w niezliczonych krwawych czystkach. 25 stycznia 1949 r. kongresman John F. Kennedy wygłosił namiętną mowę na posiedzeniu Izby Reprezentantów. Powiedział on, że odpowiedzialność za klęskę Chin spoczywa „bezpośrednio na Białym Domu i Departamencie Stanu. Ciągłe upieranie się, by pomoc nie została wysłana przed utworzeniem rządu koalicyjnego z udziałem komunistów, było druzgocącym ciosem dla Rządu Narodowego”.James Perloff stwierdził w Cieniach władzy, że nigdy nie byłoby wojny koreańskiej, gdyby dzięki machinacjom Roosevelta i jego ideologów politycznych z CFR nie wprowadzono Rosji na scenę pacyficzną. Gdy wojska północnokoreańskie zaatakowały w poprzek trzydziestego ósmego równoleżnika, Truman i Marshall robili co mogli, by wesprzeć ich ofensywę. Uwierzycie czy nie, ale potem jak generał Mac Arthur wyparł północnych Koreańczyków po rzekę Yalu, Truman rozkazał wręcz Marynarce Wojennej USA, by zapobiegła atakowi wojsk Czanga na Chiny kontynentalne. Pozwoliło to Chinom na wysłanie swoich sił do walki za rzekę Yalu. Mało tego! By zatrzymać ofensywę chińską. Mac Arthur nakazał bombardowanie mostów na Yalu. Po paru godzinach generał Marshall odwołał ten rozkaz! Mac Arthur szalał:

„Zrozumiałem, że po raz pierwszy zabroniono mi użycia całej mojej siły militarnej do ochrony życia moich żołnierzy i bezpieczeństwa mojej armii… zostawiło mnie to z poczuciem niewymownego szoku.”

Według pamiętników Mac Arthura, generał Lin Piao, dowódca sił chińskich w Korei, skomentował to później tak:

„Nigdy nie przeprowadziłbym ataku i nie narażałbym moich ludzi oraz mojej reputacji wojskowej, gdybym nie był pewien, że Waszyngton powstrzyma generała Mac Arthura przed podjęciem odpowiednich działań odwetowych przeciwko moim liniom zaopatrzenia i komunikacji.”

NARODY ZJEDNOCZONE

25 kwietnia 1945 r., dokładnie w trzynaście dni po śmierci Roosevelta, i na dwanaście dni przed kapitulacją Niemiec, przedstawiciele pięćdziesięciu państw spotkali się w San Francisco, by rozpatrzyć nową Kartę Narodów Zjednoczonych. Obecnych było przy tym co najmniej czterdziestu siedmiu członków CFR wśród delegatów amerykańskich, a w tym Alger Hiss i Harry Dexter White, z których obaj zostali potem zdemaskowani jako szpiedzy sowieccy. Do świty włączono również takich notabli jak Nelson Rockeffeler i John Foster Dulles. Komunistyczna Partia USA mocno popierała ideę Narodów Zjednoczonych. W kwietniowym numerze z 1945 r. jej oficjalnego pisma teoretycznego Sprawy Polityczne [Political Affairs] dawano takie polecenia robocze:

„Należy budować, dobrze organizować i w pełni wyrażać wielkie poparcie ludowe i entuzjazm dla polityki Narodów Zjednoczonych. Trzeba jednak czynić jeszcze więcej. Należy uczynić opozycję tak bezsilną, by nie mogła ona uzyskać żadnego liczącego poparcia w Senacie przeciwko Karcie Narodów Zjednoczonych i idącym za nią układom.”

26 czerwca 1945 r. prezydent Harry Truman podpisał nową Kartę Narodów Zjednoczonych. 14 grudnia 1946 r. ONZ przyjęła od Johna D. Rockefellera, Jr., darowiznę w wysokości 8.6 miliona dolarów na zakup osiemnastu akrów gruntu wzdłuż East River w Nowym Yorku, gdzie stoją obecnie jej gmachy. W następnym roku Kongres USA zgodził się na udzielenie 65 milionów pożyczki bezprocentowej na sfinansowanie budowy gmachów ONZ. Bankier James Warburg, syn założyciela Rady Stosunków Zagranicznych, Paula Warburga, wyznał 17 lutego 1950 r. Senatowi Stanów Zjednoczonych:

„Będziemy mieć rząd światowy, czy się to nam podoba czy nie. Jedyną otwartą kwestią pozostaje to, czy rząd taki zostanie osiągnięty siłą czy dobrowolnie”.

(…)