Święte oburzenie

Muzułmańscy fundamentaliści wykonują pracę, którą od dawna winno było

wykonywać społeczeństwo chrześcijańskie. Głośna afera z karykaturami Mahometa

przypomniała światu, że bezcześcić świętości bezkarnie nie wolno. Na spotkaniu

komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego z sekretarzem generalnym

Ligi Arabskiej był to główny temat. Szacunek do religii powrócił na forum polityki

międzynarodowej.

Każdy reaguje na bezczeszczenie swoich świętości na swój sposób. Muzułmanie

czynią to agresją na ambasady i inne lokale, kojarzące się z krajami winnymi

tolerowania świętokradztwa. Nie chodzi tu tylko o jedno przypadkowe zdarzenie

połączone z napięciem między światem muzułmańskim a Zachodem z powodu wojny

w Iraku, restrykcji atomowych wobec Iranu, oburzenia z powodu wyboru Hamasu w

Palestynie itd. Pamiętamy jak to kilkanaście lat temu, po ogłoszeniu bluźnierczej dla

islamu książki „Szatańskie wersety” Salmona Rushdi, ajatollah Chomeini z Iranu,

wydał na autora wyrok śmierci. W rezultacie do dziś angielskie służby pilnują

bezpieczeństwa Rushdiego (jest brytyjskim obywatelem), a księgarnie bały się

sprzedawać tej książki. Ostatnio słyszeliśmy (Gazeta Wyborcza 11-12.II.06) jak to w

muzułmańskiej Indonezji koalicja tradycjonalistów uniemożliwiła wprowadzenie na

tamtejszy rynek „Playboya”, choć obiecywano, że będzie to wersja „grzeczna” i bez

nagości. Islamska obyczajowość na takie pisma nie pozwala.

Żydzi od dawna nie pozwalają na jakiekolwiek żarty z ich religii. Zaraz podnoszą

alarm o szerzenie się antysemityzmu, a tego nikt politycznie nie udźwignie. Podam

przykład. Parę lat temu Wojciech Cejrowski w swoim programie pomstował na

„dzieło sztuki”, w którym pokazana była goła kobieta i wychodzący z jej łona krzyż.

Zilustrował swoje oburzenie pytaniem: „A jaka byłaby reakcja na taki oto obraz?”:

pokazując go z tą zmianą, że w miejsce krzyża wstawił gwiazdę Dawida. Zaraz potem

jego program został zdjęty z ramówki TVP.

Otóż w tej chwili okazuje się, że tylko chrześcijan wolno obrażać. To nasza

wina, że sobie na to pozwalamy. Wracający na rynek miesięcznik „Machiny”

wymyślił sobie, że na okładkę da Obraz Jasnogórski z uzupełnioną cięciami twarzą

skandalizującej piosenkarki Madonny, trzymającej na ręku swą córkę Lourdes. Na

obraz ten naniesione są równocześnie obsceniczne tytuły artykułów znajdujących się

w środku, których w Opoce w Kraju nie wypada mi zacytować. Był protest różnych

duchownych i trochę oburzenia w niektórych mediach, ale Gazeta Wyborcza (10.II.06)

uznała za stosowne okładkę tą przedrukować z pełnymi kolorami. Ponadto, dla

przypomnienia analogicznej sprawy, przedrukowała okładkę z Wprostu z 1994 r. z

Matką Boską Częstochowską wzbogaconą o maski gazowe na twarzach Maryi i

Jezusa. O ile dobrze pamiętam, właśnie Marek Jurek mocno w sprawie tej okładki

wtedy protestował, a było to za rządów koalicji SLD-PSL i premiera Waldemara

Pawlaka. Dzisiaj po przedruku karykatur Mahometa przez Rzeczpospolitę,

muzułmanów przeprasza premier i minister spraw zagranicznych, formuły przeprosin

szuka min. spraw wewnętrznych Ludwik Dorn (Rzeczpospolita 8.II.06), a marszałek

Sejmu Marek Jurek kaja się przed przywódcą polskich muzułmanów, muftim

Tomaszem Miśkiewiczem. Nie słychać, by w rozmowie z prymasem czy przeorem

Jasnej Góry przepraszał za Gazetę Wyborczą.

W analogicznej sprawie senator LPR Jan Szafraniec pisze do prezydenta

Kaczyńskiego ze skargą na ministra kultury (Niedziela 12.II.06). Grupa senatorów

zwróciła się 22.XII.05 r. do ministra kultury, by zaprzestał finansowania teatru

„Wierszalin” z Supraśla, który pozwala sobie na sprośną i bluźnierczą twórczość

uwłaczającą chrześcijanom, zarówno katolikom jak i prawosławnym. Ma w

repertuarze parodie Mszy Św., kopulacje na tle symboli chrześcijańskich itp.

bezeceństwa. Dostaje od ministra odpowiedź, że „ze względu na uznaną, także

międzynarodową rangę dokonań, „Wierszalin” zasługuje na stałe dotowanie i tym

samym stabilizację finansową, która umożliwia dalszy rozwój artystyczny tej

instytucji … i kontynuację działalności edukacyjnej, na niwie której teatr posiada

bogate doświadczenie i dorobek”.

My chrześcijanie zbyt słabo reagujemy. Media i artyści bluźniąc zasłaniają się

prawem do wolności ekspresji. Świat zachodni jakby zapomniał, że demokracja,

wolność osobista, prawo nietykalności osobistej (habeas corpus), wolność od

więzienia bez sądu (neminem captivabimus nisi jure victum), prawo do własności,

niezależność sądów, wolność słowa i mediów, to są wszystko osiągnięcia cywilizacji

łacińskiej, wyrastające z etyki chrześcijańskiej. Dziś wolność przeradza się w

swawolę. Występki przeciwko obyczajności, bluźnierstwa, pomówienia, mają

odpowiednie paragrafy w kodeksie karnym, ale rzadko są ścigane. Kary winny być

szybkie i surowe. Tak winien reagować świat chrześcijański!

W tym kontekście podnosi się krzyk o przywracanie cenzury. Cenzura represyjna

była zawsze, jest i będzie. W naszej zachodniej, chrześcijańskiej cywilizacji jest

sprzeciw tylko wobec cenzury prewencyjnej. Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy

się sprawdza przed drukowaniem czy emisją i decyduje, co może, a co nie może trafić

do odbiorcy. Na to zgody nie ma. Każdy winien mieć prawo głosić, co chce. Ale musi

też ponosić konsekwencje głoszenie rzeczy niedopuszczalnych. Za ujawnianie

tajemnic państwowych, kłamstwa czy zdjęcia pedofilskie media się karze, nawet, gdy

są to przedruki. Za bluźnierstwa i profanacje też trzeba karać. Zamiast więc

przepraszać za Rzeczpospolitę trzeba znaleźć paragraf i surowo ukarać; ,,Machinę”,

,,Wprost”, ,,Gazetę Wyborczą” i ,,Wierszalin” też.

prof. Maciej Giertych

(,,Opoka w Kraju”, nr 56 [77], 03.2006 r.)